Niepolitycznie: "Dobra zmiana" "dobrej zmiany"
Napiszę to jeszcze raz: PO i PSL przez 8 lat w zatrudnianiu koleżków na publicznych posadach doszły do absolutnie perfekcyjnej bezczelności. Ale PiS w tej dyscyplinie rozmachem wyprzedziło ich już w pierwszym roku, co zresztą musiało „zaimponować” nawet największym cwaniakom z PO i PSL.
Rząd PiS nie jest jeszcze nawet na półmetku kadencji, a już zaczyna wycinać swoich, robiąc „dobrą zmianę” własnej „dobrej zmianie”. Przykład z ostatnich dni: łódzki radny PiS Kamil Jeziorski został kierownikiem w łódzkim okręgu dystrybucyjnym podlegającej ministrowi infrastruktury Poczcie Polskiej, kilka miesięcy po tym, jak stracił posadę szefa spółki ciepłowniczej w Zduńskiej Woli, bo usunięto tam PiS z koalicji. Wtajemniczeni powiadają, że niebawem Jeziorski zostanie dyrektorem regionu dystrybucji PP, czyli wygryzie Wojciecha Łaszkiewicza, też dyrektora, który nim został w wyniku „dobrej zmiany”. Tyle, że Jeziorski jest z PiS, a Łaszkiewicz tylko korzystał z gościnności list wyborczych PiS, jako członek ZCh-N.
Gdyby ta zmiana stała się faktem, to Jeziorski, prawnik i historyk z pasją ciepłowniczą (wciąż jest członkiem rad nadzorczych ciepłowni w Legnicy i KGHM Energetyka), zastąpi na poczcie stomatologa, który był wiceprezesem łódzkiego lotniska. Cóż, nie wykluczam, że obaj są utalentowani w zawodach poza swoim wykształceniem, tylko dlaczego trzeba te ich talenty testować akurat na posadach publicznych...
Donald Tusk też podobnie rozprowadzał swoich z PO i jest na to nawet wytłumaczenie. W 2007 r. odbijał władzę z rąk PiS także pod hasłem „dobrej zmiany”.