Nieprzyjemne zaczepki na tle rasistowskim są nagminne [ROZMOWA]
Studentka ZPSB Ola B. (imię zmienione) nie chce się ujawnić, bo się boi. Boi się zaczepek, hejtów, szczególnie po tym co spotkało jej kolegę.
Ponad dwa tygodnie temu byłaś razem ze studentem z Włoch w klubie Pinokio w Szczecinie. Co tam się stało?
Wieczorem poszliśmy do „Pinokia”. To był wtorek, bo tego dnia grają tam naszą ulubioną muzę. Poza tym właśnie tam moi zagraniczni koledzy studenci z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu spotykają innych studentów obcokrajowców. W klubie było nas sporo. Ale dwaj koledzy - Włoch i Kanadyjczyk - w pewnym momencie postanowili wrócić do domu. Wyszli z klubu. A ja dopiero następnego dnia dowiedziałam się co się zdarzyło przed klubem.
Kolega się poskarżył?
Nic z tych rzeczy. Zadzwonił do mnie z prośbą, abym mu poradziła do jakiego szpitala ma się zgłosić, bo bardzo bolał go nos. W szpitalu okazało się, że ten jego nos jest złamany. Opowiedział mi wszystko. Jak się dowiedziałam co się stało, byłam w szoku. Nie wierzyłam, że coś takiego mogło się zdarzyć właśnie jemu. On jest bardzo spokojny, sam niczego takiego by nie sprowokował.
Jak się czuje dzisiaj?
Dzisiaj już dobrze, ale musi uważać. Nadal jak dotyka nos to go bardzo boli. W szpitalu wsadzali mu jakieś pręty. Lekarz mówił, że musi przez trzy tygodnie być ostrożnym, bo choć teraz jest wszystko dobrze, to nie znaczy, że przy mocniejszym dotknięciu nic się nie przesunie.
Jak zareagował na to zdarzenie?
Nie do końca rozumie dlaczego właśnie jego to spotkało. Dlaczego właśnie on został pobity, bo on nie zdążył nawet zareagować. Nawet nie udało mu się powiedzieć, że on nie jest muzułmaninem. A ja bałam się, że po tym wszystkim będzie chciał wracać do Włoch. Na szczęście nic z tych rzeczy. Ulżyło mi też gdy powiedział, że nie ma negatywnych myśli związanych z Polakami i ze Szczecinem. Choć przyznam, że nie pierwszy raz spotkała nas taka nieprzyjemna sytuacja.
Jak to, nie pierwszy raz?
To był pierwszy incydent kiedy doszło do pobicia, ale wcześniej często spotykamy się z nieprzyjemnymi komentarzami. Kiedyś jak byliśmy na Jasnych Błoniach na lodach, to podszedł do nas młody człowiek z dzieckiem na ręku i powiedział: O, terrorysta! Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Albo innym razem, spotkała nas kobieta, miała może ze 40 lat. Świetnie mówiła po angielsku. Na początku była miła, ale później zaczęła wytykać moim kolegom, że oni są na pewno muzułmanami, że to ich wina ten 11 września w Nowy Jorku. Przedstawiła się, że jest historykiem, ale jak spojrzała na mnie to najpierw powiedziała o Niemra. Kiedy wyjaśniłam, że tak jak ona jestem Polką, to dopiero się zaczęło. Zaczęła mnie wyzywać. Zwracać uwagę, że jako Polka nie powinnam się z nimi przyjaźnić. Były też gorsze wyzwiska.
Jakie?
Aż strach mówić, wyzywali mnie od muzułmańskich k... Mówią, że im jest głupio, że ja jako Polka zadaję się z obcokrajowcami.
Te nieprzyjemne komentarze słyszysz od młodych czy starszych osób?
Większość od studentów, przede wszystkim od mężczyzn.
A myślisz, co jest przyczyną tych negatywnych komentarzy?
Długo się nad tym zastanawiałam. Przyznam, nie rozumiem tego. Nie ma od nas i od nich żadnej negatywnej fali, ci moi znajomi starają się raczej do wszystkich uśmiechać. Ta złość, te komentarze biorą się pewnie ze stereotypów. Teraz sporo ludzi w Polsce myśli muzułmanin, to na pewno terrorysta. A ja kompletnie nie wiem czym to jest spowodowane. Wydawałoby się, że studenci Polacy powinni być bardziej otwarci na świat. Powinni więcej rozumieć co i dlaczego dzieje się dookoła. Poza tym sporo studentów wyjeżdża na wymiany za granicę, jeżdżą na wakacje do innych krajów. Czasami myślę, że oni się po prostu boją. Nawet czasami pytam podczas takich zaczepek w klubach, dlaczego Polacy tak reagują.
I co słyszysz?
Mówią, że ci moi znajomi, z innych krajów są ciemniejsi. Więc ja na to, że jak ty pójdziesz do solarium to też będziesz ciemniejszy. W czym więc problem?
Ta informacja o pobiciu włoskiego studenta przed klubem pewnie rozeszła się wśród obcokrajowców w Szczecinie. Rozmawiacie na ten temat?
Naturalnie. Okazało się, że większość studentów z innych krajów, którzy kształcą się w Szczecinie miała podobne zdarzenia. Sporo spotkało się z dyskryminacją. Sama byłam świadkiem, jak w klubie obcokrajowiec niechcący potrącił w tańcu Polaka. Od razu przeprosił, tymczasem Polak od razu, zupełnie bez przyczyny go popchnął. Ten mój kolega powiedział, sorry, ale ja nie chcę się bić. Polak znowu go popchnął. W tym momencie wkroczyła ochrona. I co? Wyprowadziła obcokrajowca, nie Polaka. Zdenerwowałam się, podeszłam do ochroniarza i zwróciłam uwagę. Powiedziałam, co ty robisz, przecież to nie obcokrajowiec zaczął, a ten Polak.
I co na to ochrona w klubie?
Powiedzieli: a co, będę swojego wyprowadzał.
W którym klubie to się zdarzyło?
To nie był jedyny przypadek. W różnych klubach w Szczecinie podobne zdarzenia miały miejsce. To zdarza się nagminnie. Zawsze wyprowadzani z klubów są obcokrajowcy. A oni są szczególnie spokojni. Wolą nie zadzierać, wolą się wycofać. Nie chcą mieć nieprzyjemności. A niestety, to właśnie obcokrajowcy często są w klubach prowokowani.
A ty?
Ja też. Stale słyszę komentarze, że ci zagraniczni studenci przyjechali do Polski, aby Polki zabrać. Że przyjechali tylko po to, aby zabawić się z naszymi dziewczynami, wyszaleć się i tyle. A przecież oni tu studiują, tu się uczą. Polacy też wyjeżdżają do różnych szkół za granicę. I chcą być tam akceptowani. Na szczęście są też studenci w Polsce, z którymi bardzo fajnie można spędzić czas i którzy nie akceptują takich zachowań.