Szczecin przez tydzień gościł drużyny walczące w Mistrzostwach Europy siatkarzy.
Czesi, Niemcy, Słowacy i Włosi przyjechali do Szczecina w pod koniec sierpnia, a wyjechali po tygodniu. Najbardziej zadowoleni byli nasi zachodni sąsiedzi, którzy z trzema zwycięstwami awansowali do ćwierćfinału. Najsmutniejsi wyjeżdżali Słowacy, którzy w grupie B ugrali tylko jednego seta.
Pod względem organizacyjnym wszystko funkcjonowało jak należy. Nie było kłopotów z wejściem na Azoty Arenę, a w środku na fanów czekały np. czyste krzesełka czy stoiska gastronomiczne. Co jest tradycją - zadbano też o odpowiednią oprawę. A po zakończeniu wieczornych spotkań fanów rozwoziły autobusy komunikacji miejskiej, które - dodajmy - dla posiadaczy biletów były za darmo.
Nikt nie miał też powodów do obaw. Organizatorzy ze względu na zagrożenie terrorystyczne zadbali o bezpieczeństwo, więc ochroniarzy w środku hali było sporo, a na zewnątrz ustawione zostały radiowozy policyjne. Kibice siatkarzy są pogodnie usposobieni, więc żadnych kłótni na trybunach nie odnotowano.
- Pierwszego dnia wiozłem starszą panią z Włoch, która mówiła mi, że za swoją reprezentacją wszędzie jeździ od lat. Podobało jej się w Szczecinie - mówił jeden ze szczecińskich taksówkarzy.
Najwięcej kibiców przyjechało z Niemiec, ale mieli najbliżej. Słowaków, Czechów i Włochów łącznie było ok. 200. Na pewno dużo mniej niż oczekiwano. Pustki na trybunach to zresztą jedyny minus Mistrzostw Europy w Szczecinie. Miasto pochwaliło się frekwencją - według danych urzędników sześć spotkań oglądało ponad 20 tys. sympatyków. Takie dane ładnie wyglądają, ale nie do końca są prawdziwe. O ile hitowe spotkanie Włochów z Niemcami zgromadziło ok. 4200 fanów, to pozostałe widowiska dużo mniej. Bilety obowiązywały na dwa mecze, więc jednego dnia halę odwiedzało - średnio - ok. 3 tyś. kibiców.
Czemu tak mało? Promocyjnie nie został wykorzystany potencjał imprezy. Przez ostatni rok, gdy już było wiadome, że Szczecin będzie jednym z miast-organizatorów, nie zorganizowano żadnego turnieju dla dzieci, drużyn amatorskich czy weteranów, które nakręciłyby zainteresowanie mistrzostwami. Dopiero tydzień przez startem, na Jasnych Błoniach, odbyła się impreza dla dzieciaków.
Miasto tłumaczyło się, że na głowie miało np. regaty i festiwal fajerwerków, więc siłą rzeczy nie mogło zainwestować tyle, ile by chciało w promocję ME. Wystarczyć miały banery reklamowe w mieście, informacje w komunikacji miejskiej. To wszystko okazało się za mało.
- Za promocję mistrzostw przede wszystkim odpowiadał główny organizator, czyli Polski Związek Piłki Siatkowej - zaznaczył Krzysztof Soska, wiceprezydent Szczecina. - Nacisk głównie został położony na miasta, gdzie grała polska reprezentacja, a my nie zamierzaliśmy się ścigać z Krakowem czy Gdańskiem.
Niesprawiedliwością byłaby opinia, że za słabszą frekwencję na trybunach odpowiada tylko miasto. Operator Azoty Areny dopiero trzy dni przez pierwszym meczem rozesłał informacje o biletach, a wcześniej nie chwalił się tym, że będzie gościł czołowe europejskie reprezentacje. Także Espadon Szczecin (ekstraklasa siatkarzy) i Chemik Police (ekstraklasa siatkarek) w aspekcie promocji ME nie zrobiły nic. A była to okazja, by pozyskać kolejnych sympatyków, którzy zainteresowanie siatkówką kończyli dotychczas na transmisjach telewizyjnych.
Rozgrywki grupowe siatkarskich mistrzostw poza Szczecinem odbywały się w Gdańsku, Krakowie i Katowicach. Tam z frekwencją było podobnie (jeśli nie weźmiemy pod uwagę spotkań reprezentacji Polski).
Wnioski? W większości pozytywne. Mistrzostwa Europy siatkarzy pod względem prestiżu wydarzenia były najważniejszym sportowym świętem w historii Szczecina. Organizacyjnie Szczecin poradził sobie bardzo dobrze z wymogami, a kwestia frekwencji będzie nauczką na przyszłość. Wcześniej bardzo dobrze zorganizowane były też inne imprezy np. Mistrzostwa Świata w karate dzieciaków czy Final Four siatkarek. Arena - przy całej jej sportowej ułomności (trybuny daleko od parkietu) może w kolejnych latach gościć duże imprezy i warto, by miasto o takie się starało.
Na przyszły rok nic „wielkiego” w planach nie ma, ale w 2019 w Szczecinie odbędą się Mistrzostwa Europy w gimnastyce sportowej. Przyjedzie kilkuset sportowców, trenerów i działaczy. Pod względem promocji to jeszcze większe wyzwanie.