NIK: Nasze szkoły nie są przyjazne uczniom
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli nie zostawia suchej nitki na polskich szkołach. Również tych podkarpackich, które odwiedzili kontrolerzy.
Wniosek jest bardzo konkretny: w żadnej ze skontrolowanych szkół nie stworzono uczniom optymalnych warunków do nauki. Co więcej, stan techniczny niektórych, jak np. SP nr 4 w Jaśle stwarzał realne niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia uczniów. W wymienionej podstawówce przewody elektryczne zwisały ze ściany, uczniowie podczas zajęć przemieszczali się pomiędzy budynkami oddzielonymi dwoma nieprawidłowo oznakowanymi przejściami dla pieszych. O ból głowy przyprawił kontrolerów także stan schodów i podłóg w SP nr 4. W dużej części były one zniszczone. To o tyle groźne, że zajęcia z WF prowadzono na korytarzu o takiej właśnie nierównej nawierzchni. Kontrolerzy wytknęli także zbyt ciasne sale i złe harmonogramy zajęć.
Kontrolerzy NIK do przeprowadzenia swoich badań wytypowali 60 podstawówek i gimnazjów w 6 polskich województwach. Na Podkarpaciu m.n. w: Jaśle, Dębicy, Rzeszowie, Sanoku i Mielcu. Zastrzeżenia kontrolerów budził nie tylko stan techniczny samych budynków, ale także sposób organizacji pracy uczniów i warunki ich pobytu w szkołach.
Plany zajęć do poprawki
Powierzchnia części sal lekcyjnych w przypadku 78,3 proc. szkół nie przekraczała 2 mkw. na ucznia. W Gimnazjum nr 9 w Rzeszowie takie zagęszczenie dotyczyło wszystkich sal dydaktycznych poddanych oględzinom! Choć liczba uczniów w klasach nie przekraczała limitu, to w niektórych placówkach, jak np. w SP nr 10 Tarnobrzegu, w zwiększonych liczebnie klasach nie zatrudniono wymaganego w takiej sytuacji asystenta nauczyciela. Nieprawidłowo ułożone były też harmonogramy zajęć. Przedmioty wymagające większej koncentracji, np. matematyka, chemia, pojawiały się na końcu dnia bądź bezpośrednio po sobie, zgrupowane w kilkugodzinne bloki. Tak było np. w SP nr 28 w Rzeszowie. Stwierdzono także zbyt krótkie przerwy między lekcjami. W Gimnazjum nr 1 Rzeszowie przerwy pięciominutowe stanowiły większość.
Połowa przebadanych uczniów korzystała z mebli niedostosowanych do wymogów ergonomii, czyli powodujących skrzywienia kręgosłupa. Najwięcej, bo aż 10 takich szkół, ujawniono właśnie na Podkarpaciu. 30 proc. stanowisk pracy uczniów zostało w nich zakwestionowanych przez kontrolerów. Z kolei badanie ciężaru tornistrów wykazało, że ponad 30 proc. uczniów podstawówek nosi tornister o prawidłowej wadze do 10 proc. wagi ciała. Reszta znacznie tę normę przekracza. W SP nr 10 w Tarnobrzegu przekroczenie wagi plecaków stwierdzono u wszystkich uczniów.
- NIK zwraca uwagę, że chociaż uczniowie narażeni są na dźwiganie ciężkich tornistrów, często nie mają możliwości zostawienia podręczników w szkole - dodał Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Ministerstwo edukacji z wynikami raportu się już zapoznało. Jak czytamy w oficjalnym stanowisku, „widzimy, że wiele elementów wymaga naprawy i sukcesywnie to robimy”.
MEN przypomina także, że dyrektor szkoły ma prawny obowiązek zapewnienia uczniom możliwości zostawienia podręczników w pomieszczeniach szkolnych, choć podkreśla, że przeciążenie tornistra często powoduje wkładanie do niego rzeczy, które wcale nie są konieczne do nauki, np. zabawek, kosmetyczek, albumów z naklejkami. Dlatego apeluje do rodziców o sprawdzanie, co ich dzieci noszą w plecakach. MEN zapowiada też kontrolę organizowania zajęć szkolnych w ramach nadzoru pedagogicznego.