Nikłe zainteresowanie pilotażem karty miejskiej, raptem 10 osób zdecydowało się ją testować
Sprawdziliśmy jak działa pilotażowa karta miejska. System jest prosty i przyjazny kłopot w tym, że nie ma chętnych do jego testów.
Testową kartę miejską, a właściwie e-portmonetkę z elektronicznymi biletami, bo taka jest na razie funkcja karty, wystarczy przyłożyć do terminala w tramwaju.
I bilet skasowany. Na ekranie pojawi się komunikat o wykonanej transakcji, nasze konto zostanie uszczuplone o równowartość jednego biletu. System, który wczoraj testowaliśmy wraz z Ewą Osiurek z Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta jest bardzo intuicyjny, prosty i działa na razie sprawnie, choć niestety terminale są tylko na jednej linii tramwajowej nr 1.
Nie mając karty miejskiej bezproblemowo zapłaciliśmy też za bilet, przykładając kartę płatniczą do terminala (można to także zrobić za pomocą smartfona).
Urząd Miasta, który wczoraj ruszył z testami elektronicznej karty, chciał zaangażować w nie 700 torunian. Kłopot w tym, że chętnych do udziału w pilotażu można policzyć na palcach obu rąk. Jest ich dokładnie dziesięcioro. Dlaczego torunianie nie chcą testować elektronicznej karty, na którą czekają od lat?- Zadajemy sobie to samo pytanie, liczyliśmy na lawinę chętnych - nie ukrywa dyrektor WGK, Marcin Kowallek.
Zobacz wideo:
Pilotażowa, elektroniczna karta miejska działa na razie na jednej linii tramwajowej nr 1. Wczoraj, w dniu debiutu testowało ją dokładnie dziesięć osób.
Żeby wziąć udział w takich testach trzeba było pofatygować się do Miejskiego Zakładu Komunikacji po wniosek, wypełnić go, dostarczyć elektroniczną wersję zdjęcia i potem przyjść drugi raz, żeby odebrać kartę. Sporo zachodu, do tego jeszcze kartę trzeba doładować kwotą 68 zł lub 34 zł, czyli równowartością biletu miesięcznego na linie tramwajowe, normalnego lub ulgowego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień