No to raz jeszcze: Polska nie dopłaca do kopalń [INFOGRAFIKI]
O tym, że górnictwo więcej dopłaca do budżetu państwa niż z niego bierze przekonuje Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. Dlaczego ekonomiczne relacje górnictwa i budżetu państwa zostały utajnione - mówi Adam Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic: Musimy odkłamywać to, co mówi się w Polsce na temat rentowności kopalń i zarobków górników
Górnictwo więcej wpłaca do kasy państwa aniżeli z niej bierze - tak można podsumować treść pana listu otwartego opublikowanego na łamach "Rzeczpospolitej". Co pana skłoniło do tak ostrego postawienia sprawy?
Trudno stać z boku, gdy sprawa właśnie nas dotyczy. Poza tym to naturalna konsekwencja działań jakie podjąłem jeszcze w połowie ubiegłego roku, gdy zaangażowałem się w działania związane z kopalnią Sośnica-Makoszowy. Wiele razy spotykałem się z górnikami i wyniosłem z tych spotkań mocne przekonanie, że oni bardzo racjonalnie oceniają rzeczywistość. Mają też rację co do tego, że na obecną sytuację Kompanii Węglowej duży wpływ miały złe decyzje podejmowane w tej spółce. Tyle, że my jako Śląsk mamy w kwestii górnictwa fatalny odbiór w Polsce, a to co nam się przypisuje jest zupełnie nieracjonalne. I dlatego trzeba to odkłamywać.
Kluczową sprawą w pana argumentacji są liczby. Twierdzi pan, że latach 2000 - 2013 górnictwo wpłaciło do budżetu państwa 91 miliardów złotych, a otrzymało z niego 11 mld zł. Skąd te kwoty?
To są dane pochodzące z Górniczej Izby Przemysłowo Handlowej.
A zatem oficjalnie dostępne.
Tak, każdy może do nich sięgnąć. Nie są żadną tajemnicą.
Jeśli tak, to skąd to rozpowszechnione przekonanie, że cały kraj zrzuca się na górników ze Śląska?
To niestety zły PR. Już w sporze z lekarzami rząd próbował skonfliktować z nimi resztę społeczeństwa i to samo zrobił w przypadku górników. Jeśli na stronie 6 rządowego planu naprawczego dla Kompanii Węglowej można przeczytać, ile za pieniądze dla górnictwa można wybudować szkół, czy "orlików", to mamy do czynienia z nieprzyzwoitą propagandą, a nie merytorycznym elementem programu. Ja pięć razy prosiłem o przekazanie pełnego tekstu tego planu i do tej pory nie doczekałem się go. Nie wiem zatem, czy on faktycznie istnieje, czy nie. Natomiast przedstawienie planu ogromnej restrukturyzacji na kilkunastu stronach obrazków, z których część nie ma wartości merytorycznej stanowiło jakąś farsę.
Skąd się wzięło te 91 mld zł, które za sprawą górnictwa trafiło do budżetu państwa? Bo przepływy finansowe w drugą stronę są chętnie rozbierane na "czynniki pierwsze".
Przypominam, że polskie górnictwo obciążone jest 34 różnymi podatkami. Część z nich jest oczywista, jak choćby opłata eksploatacyjna, czy podatek od nieruchomości, ale część dotyczy wyłącznie tylko tej branży. Przy okazji przypominam też, że stawka VAT-u na węgiel jest u nas najwyższa w całej Unii Europejskiej. I teraz, mając tę wiedzę, trzeba sobie uzmysłowić, że nasz węgiel musi konkurować na rynku z węglem, który jest dotowany w każdym innym kraju jego produkcji.
W rubryce "co państwo daje górnictwu" znaczący element stanowią górnicze zarobki. Media chętnie cytują dane Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że pensje w tej branży dalece przekraczają średnią krajową. Co można odpowiedzieć na takie wyliczenia?
Ja nie twierdzę, że górnicy zarabiają mało. Jednak nie aż tyle, ile się często myśli. Przestańmy też mówić o "czternastkach", barbórkach, czy deputatach, a spójrzmy na roczny dochód. Poza tym mówiąc o górniczych zarobkach wypadałoby porównać je z innymi branżami, chociażby energetyką. I wtedy już te kwoty nie będą robić takiego wrażenia.
Jak pan teraz widzi przyszłość górniczej branży?
Sprawa wcale nie jest załatwiona. Jeśli po sobotnim porozumieniu nie nastąpi faktyczna restrukturyzacja branży, to może się to zakończyć fatalnie. Obecnie wciąż toczą się rozmowy śląskich samorządowców ze stroną rządową i jeśli ma z nich coś konkretnego wyniknąć, to musi to nastąpić szybko. Obecnie mamy takie swoje "okienko", czyli czas, gdy centrala jest wrażliwa na nasz głos. A zatem do pracy!
Adam Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha: Rząd zamówił raport, ale utajnił jego wyniki. Dlatego dziś tak naprawdę nie wiemy, czy górnictwo jest rentowne. Wiemy za to kto mu szkodzi.
Prezydent Gliwic, Zygmunt Frankiewicz, postanowił dać odpór tezie o dopłacaniu przez państwo do górnictwa i twierdzi, że sprawa wygląda dokładnie na odwrót: górnictwo więcej płaci niż dostaje. Ma rację, czy się myli?
Tego nie sposób rozstrzygnąć, choć dane ku temu są. Wiele lat temu rząd zamówił u pewnej międzynarodowej firmy raport, który miał pokazywać jak wyglądają owe przepływy pieniędzy. I taki raport powstał. Tyle, że jego wyniki zostały utajnione. A to oznacza, że obecnie każda teza jest możliwa.
Prezydent Gliwic powołuje się na dane Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. One nie są tajne.
Być może na Śląsku o takie wyliczenia łatwiej, choć dla mnie sytuacja nadal jest nieprzejrzysta. Co do konkretów, to owszem - wyliczenie dotyczące ZUS można łatwo zweryfikować, ale to tylko część listy rachunków. Głos prezydenta Frankiewicza traktuję natomiast jako otwarcie pewnej ważnej dyskusji w kwestii tego, ile państwo w formie różnych podatków czerpie z górnictwa. Takie argumenty zaczynają się zresztą na forum publicznym pojawiać coraz częściej. Faktem jest, że nikt nam w Polsce nie kazał nakładać 23-procentowego VAT-u na węgiel. Nikt nam nie kazał od początku lat 90. dopisywać do budżetów kopalń kolejnych zobowiązań socjalnych. Obecnie na każde 1000 złotych, które dostaje górnik ok. 700 zł to ZUS, różnego rodzaju haracze i podatki. M.in. to sprawia, że górnictwo nie jest opłacalne. Dużym problemem w poświęconej temu dyskusji jest jednak to, że przy analizie rentowności górnictwa lub jej braku należałoby ustalić, jaki wpływ na wynik ekonomiczny miały decyzje polityczne i niektóre z poczynań instytucji państwowych.
Jak to jednak oszacować? I jak te mechanizmy mogły wpływać na wyniki kopalń?
Dochodowość przedsiębiorstwa w Polsce to kwestia bardzo pozorna. Wystarczy zmienić jeden przepis i to, co jeszcze chwilę temu było dochodowe przestaje nim być. Przez lata całe wykorzystywano urzędy skarbowe jako narzędzie nacisku na górnictwo, by nie podnosiło ono cen węgla. Nie ma co prawda dokumentów potwierdzających taką tezę, ale z posiadanych przez nas informacji wynika, że tak się działo.
Jak na przedstawiciela kojarzonego z liberalnym myśleniem o gospodarce instytutu wydaje się pan zaskakująco dystansować od argumentów z gatunku "przestańmy płacić na górnictwo, niech sobie radzi samo".
Zajmuję w tej dyskusji stanowisko pośrednie, starając się ani górnictwa nie atakować, ani nie stawać w jego obronie. To bierze się z tego, że kluczowe dane dotyczące tej branży zostały utajnione, a z drugiej strony konieczna byłaby analiza tego w jaki sposób decyzje polityczne i np. działania urzędów skarbowych wpłynęły na wyniki finansowe kopalń. Dlatego też najpierw należałoby rządowe dane odtajnić, potem niezależnie zweryfikować, a dopiero potem można dokonywać zmian w branży. Bez tego cała ta dyskusja ma jedynie charakter wyborczy. Przedstawiony przez premier Kopacz plan naprawczy dla Kompanii Węglowej nie spełniał tych kryteriów. To nie był w ogóle żaden plan naprawczy. To był plan reorganizacji jak z czasów PRL - tych połączymy z tamtymi, tym coś dopiszemy do rachunku, a tak naprawdę same mechanizmy pozostaną bez zmian.
Jaka więc rada dla rządu w kontekście górnictwa?
Kłopot w tym, że nadzór właścicielki nad górnictwem jest zdumiewająco nieefektywny. Rząd nie zna się na górnictwie, a jego obecność w tej branży jest wręcz szkodliwa.
A zatem prywatyzacja?
To nie jest dobre słowo. Powiedziałbym raczej "sprzedaż prywatnemu inwestorowi". Tak jak to się stało w przypadku kopalni Silesia. Ten przykład pokazuje, że sektor górniczy nie musi wcale być nierentowny. Prywatny inwestor przed laty pojawił się też w hutnictwie i hutnicy jakoś nie przyjeżdżają ciągle do Warszawy protestować.
28.02.2015
Tego dnia zgodnie z porozumieniem związkowo-rządowym zawartym w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim ma być gotowy wniosek do Komisji Europejskiej o skorzystanie z tzw. Europejskiego Funduszu dla Inwestycji dla Sektora Górnictwa Węgla Kamiennego. Przed wysłaniem go do KE rząd zobowiązał się skonsultować wniosek ze stroną społeczną, czyli ze związkami zawodowymi.
wiosna-lato 2015
Do Spółki Restrukturyzacji Kopalń mają trafić cztery kopalnie pierwotnie przeznaczone do likwidacji. To Brzeszcze, Bobrek-Centrum, Pokój i Sośnica-Makoszowy. Kiedy to się stanie? Nie wiadomo. Nieoficjalnie wiemy, że obecnie poważnie pod uwagę brane są jedynie propozycje Tauronu i Węglokoksu. Ten ostatni przez ostatnie miesiąc prowadził intensywne rozmowy w tej sprawie. Finał? Data nie jest znana.
30.09.2015
Najpóźniej do 30 września ma powstać Nowa Kompania Węglowa. W jej skład mają wejść kopalnie Chwałowice, Rydułtowy-Anna, Marcel, Jankowice, ruch Sośnica, Bolesław Śmiały, Ziemowit, Piast, Bielszowice, Halemba-Wirek, Pokój oraz Zakład Górniczych Robót Inwestycyjnych, Zakład Logistyki Materiałowej, Zakład Informatyki i Telekomunikacji, Zakład Elektrociepłowni, Zakład Remontowo-Produkcyjny. (AMC)
Najedź na mapę i zobacz dane dotyczące węgla na świecie w 2012 roku. Podane liczby wyrażone są w tonach amerykańskich. Jedna tona amerykańska to 907.18 kilogramów.