Nowa definicja strefy płatnego parkowania nie rozwiąże problemów
Zmiany są trzy, ale jedna już wywołuje emocje. Chodzi o słynne już oznakowanie poziome.
Jedyną osobą, która może zaprowadzić porządek jest prezydent Szczecina, Piotr Krzystek.
Do prezydenta Szczecin trafił już przygotowany przez radnych projekt zmian w Strefie Płatnego Parkowania. Głównego problemu nie udało się rozwiązać, choć radni mają nadzieję, że będzie inaczej.
A przy okazji szykuje się kolejna awantura o to, gdzie kierowcy będą musieli płaci za parkowanie w mieście. Emocje podgrzał we wtorek radny Marek Duklanowski, przewodniczący komisji komunalnej.
- Propozycje zmian w strefie parkowania podpisane i złożone są już u prezydenta. Teraz jego rola, żeby opowiedzieć się za respektowaniem polskiego prawa, czy dalej wyrażać zgodę na łamanie prawa przez prezydenckich urzędników. Mam nadzieję, że uchwała wróci na sesję z uwzględnieniem wypracowanych zmian. Brak powrotu będzie jasnym opowiedzeniem się prezydenta przeciwko mieszkańcom Szczecina - napisał na swoim profilu na Facebooku.
Ale sprawa nie jest taka prosta jak się może wydawać.
Zmiany
Na początek kilka zdań wprowadzenia. Pod koniec ubiegłego roku prezydent przedstawił nowy projekt Strefy Płatnego Parkowania w Szczecinie. Zwiększał ją o kilka tysięcy miejsc (obecnie jest prawie osiem tysięcy) i ponad sto ulic. Przy okazji o prawie 10 mln zł miały wrosnąć dochody ze strefy. Tak się złożyło, że prezydent przedstawił swój pomysł akurat wtedy, gdy wybuchała awantura o to jak zgodnie z prawem SPP powinna być oznaczona (szczegóły dalej). Radni z hukiem odrzucili pomysł prezydenta. Piotr Krzystek zaproponował radnym, żeby sami przygotowali zmiany.
I radni wzięli się do pracy. Przede wszystkim nie zwiększyli granic strefy. Wycofali ją z kilku ulic (Admiralska, Komandorska, Królowej Korony Polskiej, Kuśnierska, Wł. Łokietka, Wojska Polskiego od ul. Piotra Skargi do ul. Felczaka). Wprowadzili na kilku kolejnych (ul. Pocztowa, Łokietka). Kolejna zmiana to bonus dla właścicieli aut hybrydowych i elektrycznych. Kierowcy takich pojazdów mieliby płacić opłatę zryczałtowaną - 10 zł rocznie.
To kontrowersyjny zapis i prawdopodobnie sprzeczny z prawem. Intencją i podstawą istnienia strefy płatnego parkowania jest wymuszenie rotacji, a nie dbałość o ekologię. Kierowcy aut z tradycyjnymi napędami mają prawo czuć się dyskryminowani. Ciekawe, czy znajdzie się śmiałek i odda sprawę do sądu. Wróżymy mu sukces.
Granice strefy
Sprawa ryczałtu dla aut ekologicznych to jednak drobiazg w porównaniu z problemem oznaczenia strefy, a co za tym idzie miejsc, gdzie miasto może pobierać opłaty za parkowanie I tu też musimy napisać kilka zdań wprowadzenia. Zgodnie z rozporządzeniem, które reguluje zasady wprowadzenia stref, powinny być one oznaczone znakami pionowymi oraz poziomymi. Spór dotyczy znaków poziomych, którymi są po prostu linie oddzielające poszczególne miejsca parkingowe. Rozporządzenie nakazuje, aby znaki były wymalowane niczym innym jak tylko białą farbą. Ale w Szczecinie na prawie 8 tysięcy miejsc w SPP, znaków poziomych nie ma w ponad dwóch tysiącach miejsc. A jednak miasto pobiera tam opłaty. Dlaczego? Z kilku powodów. Po pierwsze wyroki sądów administracyjnych na temat konieczności malowania białych linii są rozbieżne. Po drugie w załączniku do rozporządzenia o organizacji stref, jest zapis, że znaki poziome trzeba obowiązkowo stosować tylko obok miejsc newralgicznych (np. skrzyżowana), a w innych miejscach są one nieobowiązkowe. Dlatego według miejskich urzędników zasady organizacji stref nie są jednoznaczne. Pod koniec grudnia wysłali do ministra infrastruktury pismo z prośbą o wyjaśnienie rozbieżności, a najlepiej ujednolicenie przepisów.
- Po co malować białe linie tam, gdzie znaki poziome wykonaliśmy innymi metodami, np. innym kolorem kostki brukowej. Malowanie na tym białych linii byłoby marnowaniem pieniędzy - mówi Konrad Stępień, prezes spółki Nieruchomości i Opłaty Lokalne, która zarządza SPP.
Niemniej ok. 700 miejsc, w których do tej pory nie było znaków poziomych w postaci białych linii zostaną o nie uzupełnione, bo można to zrobić bez problemów. Ale pozostaje kwestia ponad tysiąca miejsc, gdzie białych linii urzędnicy nie namalują.
Pomysł radnych
I tu dochodzimy do pomysłu radnych. Do nowej uchwały o szczecińskiej SPP proponują wprowadzenie paragrafu, że strefa ma obowiązywać na podstawie obowiązujących przepisów prawa. Problem w tym, że taki zapis nie rozwiązuje sprawy stosowania znaków poziomych dopóki są rozbieżności dotyczące rozporządzenia. Kierowcom i części radnym nie podoba się, że miasto pobiera opłaty tam, gdzie nie ma znaków poziomych. Uważają, że kierowcy powinni płacić tylko tam, gdzie strefa ma pionowe i poziome znaki. Tam więc, gdzie ich nie wymalowano, opłaty nie powinny być pobierane.
- Ale wyobraźmy sobie wtedy te poranne wojny kierowców o zaparkowanie w takim bezpłatnym miejscu - zwraca uwagę prezes Stępień.
Zdecyduje prezydent
O tym, że sprawa wywołuje emocje świadczy wpis radnego Marka Duklanowskiego jaki przytoczyliśmy na początku tego tekstu. Teraz rozstrzygnięcie problemu należy do prezydenta Szczecina, Piotra Krzystka. To on ma wnieść na sesję projekt uchwały przygotowanej przez radnych, a po jej przyjęciu ma ją wykonać. A to oznacza, że on zdecyduje jak należy rozumieć zapis „strefa ma obowiązywać na podstawie obowiązujących przepisów prawa”. Może wybrać dotychczasową praktykę, czyli pobieranie opłat także tam, gdzie nie ma wyznaczonych znaków poziomych. Może też uznać, że z powodu wielu wątpliwości trzeba poczekać na opinię z ministerstwa, a do tego czasu znieść strefę tam, gdzie znaków poziomych nie da się wykonać (np. bo to niecelowe). Tyle, że nie wiadomo, czy minister odpowie i kiedy.
Projekt uchwały może pojawić się już na lutowej sesji.