Nowa szczepionka AstraZeneca. Szansa czy kara? Jak działa i czy jest bezpieczna?

Czytaj dalej
Fot. PPG
Maria Mazurek

Nowa szczepionka AstraZeneca. Szansa czy kara? Jak działa i czy jest bezpieczna?

Maria Mazurek

Za tydzień do Polski trafi kolejna szczepionka na COVID-19. Tym razem brytyjsko-szwedzkiego koncernu AstraZeneca. Mniej skuteczna od tych, którymi już są szczepieni Polacy. Niektórzy obawiają się, że również mniej bezpieczna. Czy słusznie?

FLESZ - Nauczyciele dostaną “gorszą” szczepionkę?

Szczepionka AstraZeneka nie dla osób powyżej 60 lat

Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, obiecał we wtorek, że AstrąZeneką nie będą szczepieni Polacy powyżej 60 roku życia. Stworzona w Oxford szczepionka w pierwszej kolejności będzie podawana prawdopodobnie nauczycielom.

Na ich reakcję nie trzeba było długo czekać. - Nie damy sobie wstrzyknąć preparatu gorszej kategorii - zaczęli komentować.

Oficjalny apel wydał nawet Związek Nauczycielstwa Polskiego. - „Domagamy się szczepionek o najwyższej skuteczności dla nauczycieli i pracowników oświaty” - brzmi komunikat.

Prezes ZNP na swoim twitterze poszedł o krok dalej: - „Żądamy skutecznej szczepionki, a nie eksperymentowania na nauczycielach! Którą szczepionką szczepił się rząd?” - zapytał publicznie.

I o ile w oficjalnym komunikacie zawarta jest smutna prawda o nowej szczepionce - rzeczywiście ma ona niższą skuteczność od tej Moderny czy BioNTech/Pfizer - o tyle o „eksperymentowaniu”, zdaniem naukowców, nie ma tu raczej mowy.

Lekcja dla organizmu

Szczepionka AstraZeneca różni się od dwóch już obecnych na polskim rynku - to fakt.

BioNTech/Pfizer i Moderna to preparaty nowej generacji, szczepionki mRNA. W przeciwieństwie do starszego typu szczepionek, nie zawierają one osłabionego wirusa czy fragmentu tego wirusa, a czystą informację genetyczną, która ma uczyć nasz organizm, jak radzić sobie z koronawirusem SARS-CoV-2. Prace nad tego typu szczepionkami rozpoczęły się w latach dziewięćdziesiątych, ale pandemia znacznie je przyspieszyła.

Szczepionki wektorowe (na przykład AstraZeneca), jak tłumaczy profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii (specjalista od koronawirusów, odkrywca jednego z nich), działają nieco inaczej, ale też nie są klasycznymi szczepionkami, jakie znamy z przeszłości.

- Informacja nie jest przenoszona za pomocą czystego mRNA, jak w BioNTechu i Modernie, a za pomocą wektora: w tym przypadku adenowirusa, który naturalnie powoduje przeziębienie u szympansów - tłumaczy naukowiec.

[polecane]21230663[/polecane]

Wirus ten jest jednak niegroźny dla człowieka, a dodatkowo został rozbrojony, tak że nie może replikować.

W tym wirusie zostało zamieszczone RNA, które działa już dokładnie tak samo, jak szczepionka mRNA: na jego postawie tworzone jest białko, które pokazuje organizmowi, jak rozpoznać wirusa - tłumaczy wirusolog.

Wysoka poprzeczka

Tyle - w telegraficznych skrócie - jeśli chodzi o mechanizm działania.

Dla pacjentów zasadnicza różnica tkwi jednak w czymś innym: w skuteczności. O ile preparaty BioNTecha i Moderny wykazują skuteczność na poziomie 95 proc., o tyle skuteczność AstraZeneki jest niższa, w granicach 60-70 procent.

Profesor Pyrć: Rok temu rozpoczął się wyścig, który miał na celu stworzenie skutecznej i bezpiecznej szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Wtedy wszyscy zakładaliśmy, że skuteczność pierwszych preparatów będzie wynosiła 60-70 procent. W tym globalnym wyścigu na prowadzenie wybiły się jednak szczepionki mRNA, które mają niespotykaną wręcz skuteczność, prawie 100 procent. Produkty BioNTechu i Moderny ustawiły poprzeczkę bardzo, bardzo wysoko - opowiada naukowiec.

I dodaje, że szczepionka AstraZenec cechuje się w zasadzie skutecznością na poziomie, który od początku - mówiąc o potencjalnych szczepionkach - zakładaliśmy.

- Podkreślę jednak, że mówiąc o skuteczności w granicach 60-70 procent, producent ma na myśli zabezpieczenie przed samym zakażeniem. Badania kliniczne pokazują, że szczepionka praktycznie w pełni chroni nas przed ciężkim przebiegiem choroby czy śmiercią - dodaje Pyrć.

Szansa, nie kara

Różnic w samej szczepionce jest oczywiście więcej i te akurat działają na plus AstryZeneki: jest ona tańsza i można przechowywać ją w zwykłej lodówce.

Pojawiły się jednak głosy, że szczepionka AstryZeneki, poza niższą skutecznością, cechuje się też niższym bezpieczeństwem. To pewnie pokłosie informacji, że nie będzie podawana seniorom.

- Problem polega na tym że wytwórca, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, przeprowadził badania głównie na populacji osób młodszych - tłumaczy prof. Pyrć. - Jeśli nie przeprowadzono wystarczających obserwacji na seniorach, nie można zalecić stosowania tej szczepionki dla tej grupy wiekowej.

Nie chodzi o to, podkreśla, że ta szczepionka jest dla nich nieskuteczna czy niebezpieczna. Chodzi o to, że ta skuteczność i bezpieczeństwo nie są odpowiednio udokumentowane.

- Można domniemywać, że szczepionka AstraZenec jest skuteczna i bezpieczna dla każdej grupy wiekowej, tak samo jak można domniemywać, że szczepionki BioNTechu czy Moderny mogą być podawane dzieciom i kobietom w ciąży. Tyle że współczesna medycyna nie opiera się na domniemaniach, tylko na faktach - kwituje profesor Pyrć.

Zapytany, którą szczepionkę wolałby dostać, odpowiada jednak: Oczywiście, najskuteczniejszą. Z tych, które są dostępne.

- Szczepionka AstraZeneca to szansa, a nie kara. Nikt nie zmusza nas do jej przyjęcia. Jeśli ktoś woli poczekać na szczepionkę mRNA, to ma do tego pełne prawo. Ale musi sobie zdawać sprawę, że to może potrwać wiele, wiele miesięcy. Szczepionka AstraZeneki jest więc dodatkowym strumieniem, który przyda nam się w obliczu tego że szczepionek mRNA po prostu nie ma dla wszystkich.

Ile jeszcze

Ograniczeniem dostaw szczepionek Pfizera - których, według planów, i tak miało być przecież za mało - dotknięty jest, spośród wielu innych, miejski szpital imienia Stefana Żeromskiego w Krakowie.

Dyrektor placówki, Jerzy Friediger, mówi wprost: Nie zaszczepiliśmy wszystkich pracowników szpitala, którzy chcieli.

- Mamy też potężne problemy ze szczepieniami seniorów. Na swoją kolej czeka 1500 osób, które są zapisane na szczepienie w naszym szpitalu. A dostajemy 30 szczepionek tygodniowo. To przecież symboliczna ilość - mówi Friediger.

Pozostaje pytanie: ile jeszcze? Szpital, podobnie jak cała służba zdrowia w Polsce, jest już wykończony pandemią.

- Wprawdzie jak na razie wszystko wróciło do normy, każdy oddział funkcjonuje normalnie, jak w innych szpitalach. Obecnie nie mamy ognisk choroby na żadnym oddziale, poza dwoma zakaźnymi, które mieszczą się w odrębnym budynku: jednym dla dzieci i jednym dla dorosłych. Tylko tam leczeni są pacjenci z COVID-em. Wydaje się, że najgorsze mamy za sobą, ale z kolejnego kryzysu możemy już tak łatwo się nie pozbierać - mówi.

Tymczasem, jak dodaje, nie wszyscy chcą się szczepić. I to również wśród pracowników szpitala, których większość ma przecież wykształcenie medyczne. - Każdy niezaszczepiony pracownik stanowi potencjalne zagrożenie. Nie mam żadnych narzędzi, by kogokolwiek zmusić do zaszczepienia się, ale uważam, że to najwyższy czas, aby włączyć myślenie, a wyłączyć nasz wewnętrzny komplikator. Szczepienia są jedynym skutecznym sposobem na okiełznanie chorób zakaźnych.

Maria Mazurek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.