Dziś wieczorem Rada Regionalna Platformy Obywatelskiej oraz zarząd Ruchu Autonomii Śląska będą głosować treść umowy koalicyjnej, nad którą pracowano przez ostatni tydzień. Jeśli umowa zostanie przyjęta, autonomiści znowu wejdą do zarządu województwa - obok SLD i PSL.
Wśród wielu punktów, jakie znalazły się w dokumencie o umowie koalicyjnej PO RAŚ, są dwa, które od dawna były postulatami śląskich środowisk. To ustawa metropolitalna oraz nowelizacja ustawy o mniejszościach narodowych, umożliwiająca uznanie śląskiego za język regionalny. Czy jednak możliwe jest przepchnięcie ich przez Sejm, skoro do tej pory nie było na to szans?
- Moim zdaniem to idealny moment. Zrodziła się niepowtarzalna szansa, by przekonać koalicję do poparcia tych dwóch przełomowych dla regionu projektów - mówi Henryk Mercik, który był głównym negocjatorem ze strony RAŚ. Podpisanie umowy zaplanowane jest na środę.
Dziś posiedzenie Rady Regionalnej PO, podczas którego powinno, teoretycznie, dojść do personalnego trzęsienia ziemi. Szef śląskiej Platformy, poseł Tomasz Tomczykiewicz stracił w zeszłym tygodniu stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, bo też obok pięciu innych zdymisjonowanych wiceministrów i szefów resortów okazał się "bohaterem" jednej z nagranych rozmów. Czy na niespełna cztery miesiące przed wyborami partię stać będzie na tak zdecydowany ruch?
CZYTAJ KOMENTARZ:
Twaróg: Kosmici i RAŚ
Nieoficjalnie część polityków PO przyznaje, że wymiana lidera jest potrzebna. Inni uważają, że do czystek dojdzie po wyborach. Tylko, czy wtedy będzie co sprzątać?
Tomczykiewicz słaby, ale...
Pozycja Tomczykiewicza jest słabsza niż kiedykolwiek, ale czy ktokolwiek przeciwko niemu wystąpi? Teoretycznie to on będzie miał najwięcej do powiedzenia, jeśli chodzi o listy do parlamentu, ale z drugiej strony wczoraj w programie "Kawa na ławę" w TVN 24 Jacek Protasiewicz z PO powiedział, że nawet obiecana Radosławowi Sikorskiemu "jedynka" w Bydgoszczy nie jest pewna. Ta wypowiedź powinna dać do myślenia śląskim politykom.
Z pewnością Rada zdecyduje dziś o tym, czy poprze wynegocjowaną w zeszłym tygodniu umowę koalicyjną z RAŚ. Wszystko jest już zapięte na ostatni guzi. Potrzeba tylko formalnego głosowania.
RAŚ tym razem poszedł na całość i zaproponował szereg bardzo ciekawych pomysłów i rozwiązań. Oprócz spraw sztandarowych, jak śląska godka oraz ustawa metropolitalna, mamy też powrót idei związanej z uchwałą obywatelską i konsultacjami społecznymi, ale też wskrzeszenie postulatu powstania komunikacji rowerowej w aglomeracji, a nawet utworzenie funkcji oficera rowerowego.
Zgodnie z zapewnieniem PO, która jest akuszerką nowego rozdania w zarządzie województwa i sejmiku, pozostali koalicjanci, czyli SLD i PSL, nie postawią weta. Jeszcze dziś ma dojść do spotkania przedstawicieli czterech sił koalicyjnych.
Opozycja nie śpi
Kiedy w gorący weekend PO i RAŚ doprecyzowywały treść umowy, swoją polityczną misję przy okazji koncertu prowadził na Śląsku Paweł Kukiz.
Powinien mieć wielki powód do radości, bo ma świetny wynik w sondażach, ale... nie ma ludzi. Z jego otoczenia wychodzą też często wzajemnie wykluczające się koncepcje, co nie wróży trwałości tego ruchu. Kukiz na Śląsku może liczyć na jedną ważną osobę - szefa regionalnej "Solidarności" Dominika Kolorza, który wsparł go w pierwszej turze. Kolorz będzie odgrywał bardzo dużą rolę w kształtowaniu list "kuki-zowców" w regionie. Podobno już nie może się opędzić od telefonów od chętnych "kandydatów".
Zresztą to na Śląsku niemal co piąty wyborca głosował na Kukiza, który w wielu miejscowościach wygrał z obecnym prezydentem elektem Andrzejem Dudą. Posłowie PiS też nie śpią spokojnie, bo jak wynika teraz z badań opinii publicznej nie będą rządzić samodzielnie, a do wyboru będą mieli w przyszłym Sejmie albo PO, a wiadomo, że taki związek nie wchodzi w rachubę, albo nieobliczalny ruch Kukiza. PiS nie bez powodu w dniach 3-5 lipca zjedzie na Śląsk, by dokonać formalnego zjednoczenia prawicy. W jednym ze spotkań, jak wynika z naszych informacji, weźmie udział prezydent elekt.
Pierwszy raz autonomiści weszli do koalicji po wyborach z 2010 r. Zgodnie ze scenariuszem nakreślonym przez szefa śląskiej PO Tomasza Tomczykiewicza, który nie chciał dopuścić do rządów SLD i dzielić się stołkami. Koalicja nie przetrwała jednak kadencji. Odszedł w atmosferze skandalu wspierający ją marszałek Adam Matusiewicz, zaś jego następca Mirosław Sekuła, mówiąc delikatnie, nie darzył RAŚ miłością i skutecznie zniechęcił szefa Ruchu, Jerzego Gorzelika. Do listy obowiązków dopisał mu bowiem Stadion Śląski i nie dopuścił do objęcia stanowiska dyrektora Muzeum Śląskiego popieranego przez RAŚ Leszka Jodlińskiego.
Drugi raz autonomiści mieli szansę wejść do koalicji po wyborach w 2014 roku. Wtedy jednak zainterweniowała "góra", w tym sam prezydent Bronisław Komorowski. Znów nie udało się połączyć sił i Platforma sięgnęła po formułę technicznej koalicji z lewicą.
Teraz zapowiada się bardziej trwały związek z RAŚ. Pojawiły się też informacje, że PO wesprze kandydatów RAŚ do Senatu. Autonomiści nie potwierdzają tych informacji powtarzając, że liczy się dla nich tylko region.
*Tragedia na drodze. Kierowca busa wjechał w rowerzystów. Matka i dziecko nie żyją
*Tak wygląda certyfikowany dom pasywny w Bielsku-Białej. Ogrzewanie to tylko 400 zł rocznie
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Ostatnia tona węgla w Sosnowcu. Górnicy żegnają kopalnię Kazimierz-Juliusz ZDJĘCIA + WIDEO
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE