Nowogród Bobrzański: Strażnicy miejscy obsługiwali tylko fotoradar. Zastąpi ich policja
Burmistrz Paweł Mierzwiak planuje likwidację straży miejskiej. Zaproponuje uchwałę w tej sprawie w środę, 24 lutego na sesji rady miejskiej.
- Znam osoby pracujące w straży, więc nie mogę się wypowiadać wprost. To jest małe miasto. I prawdę mówiąc trochę jest mi ich szkoda, że stracą pracę - mówi jeden z mieszkańców Nowogrodu Bobrzańskiego, który zastrzegł sobie anonimowość. - Z drugiej strony wiem, że strażnik ustawiał fotoradar na ulicy koło przedszkola i zawsze łapał jakiegoś rodzica spieszącego się autem do pracy. A to denerwowało ludzi. Tam jest ograniczenie do 30 km na godz. Ludzie pogodziliby się pewnie z kontrolą, gdyby fotoradar ustawiany był tylko na obwodnicy. Wtedy ucierpieliby tylko obcy. A tak to wątpię, czy komuś będzie szkoda tej służby.
Burmistrz wzorem Otynia postanowił rozwiązać straż miejską
Straż to określenie trochę na wyrost. To zatrudnione przez gminę dwie osoby, które zajmowały się, zdaniem burmistrza, tylko obsługą fotoradaru. Podobnie jak w gminie Otyń, która już w styczniu postanowiła pozbyć się swoich dwóch funkcjonariuszy. Bowiem, gdy Sejm cofnął uprawnienia samorządom do karania kierowców przy pomocy fotoradarów, sens i podstawa ich pracy legła w gruzach.
P. Mierzwiak: Utrzymanie straży kosztowało około 290 tysięcy zł, a wpływy z mandatów 200 tysięcy złotych rocznie.
- Teraz gdy zlikwidujemy dwa stanowiska, gmina zaoszczędzi średnio 170 tysięcy złotych - mówi P. Mierzwiak. - Te 170 tysięcy złotych to koszt etatów. Przeznaczymy je prawdopodobnie na nowy oddział przedszkolny dla trzylatków. Ośrodek Pomocy Społecznej i filia Urzędu Pracy, które dziś mieszczą się w pomieszczeniach przy przedszkolu zostaną przeniesione do budynku byłego kasyna.
Jak wyjaśnił burmistrz, pięciu pracowników OPS ma dziś bardzo mało miejsca na obsługę interesantów. A dojdzie jeszcze jeden urzędnik do obsługi nowych wypłat - 500 zł na każde drugie dziecko w rodzinie.
Dodatkowym argumentem za likwidacją straży miejskiej jest fakt, że gmina musiałaby kupić nowy samochód strażnikom, o który wnioskowali. Stary się zepsuł i nadaje się praktycznie na złom. To kolejne 40 tys. zł oszczędności.
- Mam już też pomysł na zwiększenie bezpieczeństwa w dni, które wymagają szczególnej uwagi - mówi P. Mierzwiak. - Jestem po rozmowie z policją. Będziemy wykupywać tzw. służby płatne od policji. W piątki lub soboty zamówić można patrol dwóch policjantów na osiem godzin. Kosztować to będzie około 20 tys. zł rocznie.
Na szczęście policja nie ma planów likwidacji miejscowego posterunku, tak jak zrobiła to w Czerwieńsku.