Nowy kościół na osiedlu Wilkowyja. Msze i modlitwy w budynku centrum sportu i rekreacji

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Andrzej Plęs

Nowy kościół na osiedlu Wilkowyja. Msze i modlitwy w budynku centrum sportu i rekreacji

Andrzej Plęs

W niedzielę mieszkańcy os. Wilkowyja schodzą się do „centrum sportu i rekreacji“ na mszę. Strona internetowa parafii już bez ogródek nazywa obiekt „kościołem".

W budynku przy ul. Św. Kingi w Rzeszowie każdej niedzieli od trzech tygodni kilka dziesiątków ludzi gromadzi się na mszach. Tymczasem oficjalnie obiekt powstaje jako centrum sportu i rekreacji, ciągle jest w budowie i nie wydano pozwolenia na jego użytkowanie.

Bunt wiernych

W połowie lat 80. zaczęli własnymi rękami budować kościół o. Pijarów przy ul. Lwowskiej. Kościół i pijarzy wrośli w nich, a oni w tę parafię. Aż nagle wierni z ul. Olbrachta dowiedzieli się, że niebawem już nie pijarzy będą chodzić do nich po kolędzie i nie do pijarów będą się zwracać o śluby i pogrzeby. Że lada chwila będą „poddanymi” nowego proboszcza w nowej parafii. Na ul. Olbrachta się zagotowało.

- Nikt nas nie pytał o zdanie - tłumaczy pan Mariusz. - Po prostu ktoś w kurii zdecydował, że na Wilkowyi będzie nowa parafia. Okroili pijarów razem z nami, okroili kawał parafii z Krasnego, stworzyli nową.

Słali listy protestacyjne do kurii, prośby o spotkanie z biskupem: „Czcigodny księże Biskupie, mam zaszczyt reprezentować stanowisko większości mieszkańców ulicy Olbrachta, którzy sprzeciwiają się przyłączeniu ich do nowej parafii i nie akceptują oraz nie przyjmują do wiadomości wydanego przez księdza Biskupa krzywdzącego ich dekretu. Nie jesteśmy przeciwni zamiarowi Księdza Biskupa powołania nowej parafii, prosimy jednak, aby Jego Ekscelencja, biorąc pod uwagę przedstawione przez nas argumenty, zechciał rozważyć umożliwienie podjęcia samodzielnej decyzji tym mieszkańcom ulicy Olbrachta, którzy już od 40 lat tworzą ostoję parafii ojców Pijarów”.

Zaproszono ich na spotkanie do kurii, tu usłyszeli, że ta część Rzeszowa dynamicznie się rozwija, że przy ul. św. Kingi powstaje nowe osiedle, że jest potrzeba powołania nowej parafii, która będzie liczyć ok. 6 tys. wiernych.

Jeszcze z początkiem 2016 roku mieli nadzieję, że ich protesty okażą się skuteczne. Nawet w pierwszym w 2016 roku numerze „Kalasancjusza Rzeszowskiego”, parafialnego pisma tutejszych pijarów, zamieszczono pełną treść jednego z protestów. Oficjalnie zakonnicy nie występowali przeciwko okrojeniu ich parafii, ale zamieszczenie protestu w „Kalasancjuszu” można było odczytać, jako formę wsparcia protestu. A protesty mnożyły się i radykalizowały w treści, pojawiły się nawet apele, by nowego proboszcza nowej parafii nie przyjmować po kolędzie.

I wszystko na nic, bo wkrótce okazało się, że nowa parafia jednak powstanie i oni będą do niej należeć.

Owszem, nie wszyscy wierni z kościoła pijarów protestowali, ale ul. Olbrachta pękła na zwolenników i przeciwników nowej parafii.

W lutym 2016 r. ogłoszono, że biskup rzeszowski erygował na Wilkowyi nową parafię pw. Św. Jana Pawła II. Z 4 tysięcy wiernych pijarom cały tysiąc miał być przypisany do nowej parafii. Wielu z tego tysiąca poprzysięgało sobie, że pozostaną wierni pijarom i nie będą chodzić do kościoła nowej parafii, który miałby w przyszłości powstać. I grosza nie dadzą na budowę nowej świątyni. A nowa parafia, jako twór administracji kościelnej, powstawała błyskawicznie. Jej proboszczem został ks. Mariusz Nowak.

Chcemy szkoły, a nie kościoła

Miejscowy plan zagospodarowania terenu dla Wilkowyi - Kamionka II przewidywał budowę kościoła, ale w miejscu, które władzom kościelnym chyba się nie podobało. Można było w okolicy znaleźć bardziej atrakcyjne miejsce.

I znaleziono. W sierpniu Rada Miasta Rzeszowa uchwaliła, że miasto zamienia się działkami z rzeszowską parafią farną. Farna daje miastu działkę na Staroniwie, a otrzymuje za to działkę przy ul. Św. Kingi na Wilkowyi. Dla miasta był to raczej dobry interes, bo na księżowskiej działce na Staroniwie był plac zabaw dla dzieci i boisko do koszykówki, zaś działka na Wilkowyi to tylko chaszcze. Ale w ten sposób nowa parafia pw. Jana Pawła II zyskała własny kawałek ziemi. Kłopot w tym, że plan zagospodarowania terenu nie przewidywał w tym miejscu budowy kościoła. Owszem, mógł powstać obiekt sportu, rekreacji, oświatowy.

Tymczasem przy ul. Św. Kingi na Wilkowyi strzeliste bloki rosły jeden po drugim, nowym lokatorom było obojętne, czy będą się modlić u pijarów, czy gdziekolwiek, bo nowi tu byli. Do czasu było obojętne. W marcu dowiedzieli się, że rada miasta zaczęła grzebać przy planie zagospodarowania terenu, który i ich dotyczył, ale przede wszystkim kościelnej działki po sąsiedzku. Tym razem to oni zdecydowali się zaprotestować. Przeciwko zmianom w planie zagospodarowania terenu i budowaniu nowej parafii. Bo kiedy kupowali tutaj mieszkania, po sąsiedzku miała być szkoła i przedszkole, a - wyczuli - szykuje się kościół. A przecież i dlatego zdecydowali się tu zamieszkać, by dzieci miały blisko na zajęcia: „Zwracamy uwagę na pierwotne priorytety, dotyczące zagospodarowania terenów przy ul. św. Kingi, które często były czynnikiem decydującym o zakupie mieszkań” - pisali. Podkreślali, że blisko mają do pijarów, nowa parafia i nowy kościół nie są im potrzebne. I znaczące: „W promieniu kilku kilometrów zlokalizowane są aż 3 kościoły (!), a placówek takich, jak szkoła podstawowa, gimnazjum czy publiczne przedszkole jest znacznie mniej, niż wymaga tego obecne i przyszłe zapotrzebowanie”. I domagają się w okolicy szkoły, a nie kościoła.

Przeciwko zmianom w planie zagospodarowania terenu protestowali też właściciele domków przy ul. Olbrachta. Protest podpisał również przewodniczący rady osiedla Wilkowyja Waldemar Ostrowski. Przewodniczący do listopada ub. roku, bo po 16 latach w radzie z funkcji zrezygnował. Jak sam mówi - odszedł z rady „wobec tego wszystkiego, co się tu działo”.

- Na tym terenie co innego miało być, co innego jest - tłumaczy dziś. - Miał być plac pod sport i rekreację, razem ze szkołą. Widać jakieś mocniejsze siły przejęły tę inicjatywę. Zmian nie konsultowano z radą osiedla.

Podpisany przez ponad 100 lokatorów nowych bloków przy ul. św. Kingi protest przeciwko zmianom w planie zagospodarowania terenu trafił w połowie kwietnia 2016 r. do władz miasta i do kurii rzeszowskiej. Uzyskali tyle, że radni miejscy pochylili się nad zmianą zagospodarowania „ich” terenu w sierpniu, ale pochylać się nie skończyli i w tym pochyleniu trwają do dziś. Tymczasem na parafialnej działce przy ul. św. Kingi coś się zaczęło dziać…

Modlitwa w centrum sportu

Z początkiem sierpnia Parafia Rzymskokatolicka pw. Św. Jana Pawła II w Rzeszowie złożyła w ratuszu wniosek o pozwolenie na budowę budynku centrum sportu i rekreacji. Pozwolenie dostała w tempie rekordowym, bo ledwie miesiąc później. Przy ul. św. Kingi robota ruszyła natychmiast. Ku lekkiemu zaniepokojeniu sąsiadów z bloków. Lekkiemu, bo rosnące wzwyż mury nijak nie przypominały kościoła, a na żółtej tablicy informacyjnej budowy stało wyraźnie, że to „centrum sportu i rekreacji”. Lekkiemu tym bardziej, że lokatorzy nie wiedzieli jeszcze, że „w dniu 12 grudnia 2014 roku Ks. Bp Jan Wątroba skierował pismo do Ojców Pijarów i Parafian Parafii św. Józefa Kalasancjusza, powiadamiając ich, iż zmieni się nieco lokalizacja nowej świątyni, która ma stanąć w pobliżu bloków przy ul. św. Kingi” - jak dziś można wyczytać na stronie internetowej nowej parafii. Nie wiadomo, skąd kuria w grudniu 2014 roku już wiedziała, że w 2016 r. plan zagospodarowania terenu będzie zezwalał na postawienie tu świątyni, przecież do dziś nie pozwala, bo radni wciąż „się pochylają” nad zmianami. Pozwala natomiast na postawienie centrum sportu i rekreacji.

Przeciwko sportowi i rekreacji lokatorzy bloków nic nie mieli. Do grudnia ubiegłego roku. Ci, którzy zajrzeli do wnętrza zadaszonego już budynku, nie kryli zaskoczenia. Dostrzegli krzyż na ścianie, ławki dla wiernych, i coś w rodzaju ołtarza, ale nie było niczego, co kojarzyłoby się ze sportem i rekreacją. Niebawem po okolicy rozniosła się wieść, że nie ćwiczenia będę wewnątrz nowego budynku, ale modlitwy. Wieść wkrótce potwierdzona, bo w połowie grudnia proboszcz oficjalnie zaprosił na pasterkę. A potem regularnie i codziennie odbywać się tu będą nabożeństwa - zapowiedział na nowo założonej stronie internetowej parafii. I że w pomieszczeniach bocznych obiektu zacznie działać kancelaria parafialna. Na stronie internetowej już wprost: „wejście do kancelarii parafialnej będzie przez zakrystię od strony kaplicy, natomiast w zakrystii każdego dnia można zamawiać intencje mszalne”.

Więc już prawie oficjalnie nie centrum sportu i rekreacji, ale kaplica z zakrystią. Jednak przecież jeszcze nie kościół. Przed budynkiem wciąż wisi żółta tablica informacyjna z nazwą budowanego obiektu.

- Projekt budowlany zakłada, że w obiekcie będzie znajdować się sala gimnastyczna o powierzchni 180 metrów kwadratowych, wraz z szatniami i zapleczem sanitarnym - precyzuje Maciej Chłodnicki z biura prasowego Urzędu Miasta w Rzeszowie.

Tak inwestor, czyli parafia, podała we wniosku o zezwolenie na budowę. Tymczasem nie zajęcia sportowe się tu odbywają, tylko nabożeństwa. A nie powinno odbywać się nic, prócz prac budowlanych, bo inwestor - parafia nie ma zgody na użytkowanie obiektu.

- Inwestor wystąpił o taką zgodę, decyzja jeszcze nie zapadła - przyznaje Chłodnicki.

Nieoficjalnie wiadomo, że inwestor wystąpił dopiero z chwilą, kiedy Nowiny zainteresowały się tematem.

Parafia nie występowała też o zmianę sposobu użytkowania, nie było odbioru technicznego, nie ma ekspertyzy ppoż., w ogóle budowa nie została dokończona. A budynek użytkowany jest. I to w sposób zupełnie inny, niż parafia deklarowała we wniosku o pozwolenie na budowę.

Parafia nazywa obiekt kościołem

Mieszkańcy ul. św. Kingi i ul. Olbrachta przewidują taki scenariusz: parafia dostała pozwolenie na centrum sportowe, a że plan zagospodarowania terenu nie pozwala budować kościoła, to na razie parafia zbuduje to, co wolno, czyli centrum sportu. A potem radni zmienią plan zagospodarowania, choćby i wbrew mieszkańcom. I na Wilkowyi-Kamionce II wolno będzie zbudować kościół. Który w zasadzie już stoi i działa.

- Gdyby coś takiego zrobił zwykły człowiek, nadzór budowlany zrujnowałby go karami - mówi gorzko pan Mariusz.

Próbowaliśmy uzyskać komentarz proboszcza ks. Mariusza Nowaka. - Proszę mnie nie nękać - powiedział. Kolejnych połączeń nie odbierał.

Tymczasem na stronie internetowej parafii pojawiło się ogłoszenie: „Prasa katolicka z lewej strony po wejściu do kościoła”. Nie „z lewej strony po wejściu do centrum sportu i rekreacji”, jak wciąż stoi na żółtej tablicy przed budynkiem, i nie „po wejściu do kaplicy”, jak do tej pory utrzymywano.

Czy więc wkrótce budynek oficjalnie stanie się kościołem? O komentarz zwróciliśmy się Kurii Diecezjalnej w Rzeszowie.

- Obecnie msze święte są odprawiane w budynku parafii, który powstał jako centrum sportu i rekreacji. Jest to sytuacja przejściowa - tłumaczy ks. Tomasz Nowak, rzecznik Kurii Diecezjalnej wRzeszowie. - W dalszej perspektywie ma powstać odrębny budynek parafialny z przeznaczeniem na cele sakralne. Wówczas parafia może wykorzystać istniejący budynek do celów związanych ze sportem i rekreacją. Tym bardziej że proboszcz parafii jest prezesem klubu sportowego „Alpin“, który organizuje m.in. pielgrzymki rowerowe do Rzymu.

Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.