- Po sezonie robię sobie tylko dwa tygodnie wolnego - mówi Jakub Fischer, nowy rzucający obrońca Sokoła Łańcut. Liczy, że z łańcucką drużyną zagra o wysokie cele.
Mówi się “Poznań miasto doznań”, a pan przenosi się do 17-tysięcznego Łańcuta.
Ale znam klimaty małych miast. Pochodzę z położonego 70 kilometrów od Poznania Sierakowa. To 6 tysięcy mieszkańców.
Dlaczego Sokół?
Bo zawsze jest w fazie play off i gra o wysokie cele. Basket Poznań też bywał w ósemce, ale na niższej pozycji. Trafialiśmy na Legię, Spójnię, wyrwaliśmy jakiś mecz, ale nic więcej. Poza tym Łańcut jest bliżej Lublina, a tam będzie teraz grać moja dziewczyna. Też jest koszykarką.
Sokół do krezusów nie należy, a zwykle słychać, że kluby z północy Polski lepiej płacą.
Kontrakt mam porównywalny do tego z Poznania. A jeśli chodzi o pieniądze, to trochę ich ostatnio wydałem, bo w Baskecie miałem umowę w stylu jeden plus jeden. Klub nie chciał mnie puścić i musiałem się sam wykupić.
W dalszej części rozmowy nowy koszykarz Sokoła mówi m. in. o:
- swoim zainteresowaniu tatuażami
- swoich atutach
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień