Nowy system dociera się w bólach

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Szymczak
Matylda Witkowska

Nowy system dociera się w bólach

Matylda Witkowska

Wprowadzenie nowego systemu transportu nie było łatwe. Po kilku dniach łodzianie zapoznali się z trasami, ale wiele problemów zostało: trudne przesiadki, spóźniające się pojazdy, korkujące torowiska.

Chaos, armagedon, koszmar - tak większość łodzian oceniła pierwsze dni funkcjonowania nowego systemu komunikacji miejskiej w Łodzi. Zdezorientowani pasażerowie wczytywali się w rozkłady, próbując odnaleźć swoje stałe autobusy lub nowe połączenia. Jednak system wciąż się dociera i zmienia. Na dobre będzie można go ocenić dopiero wtedy, gdy nabierze ostatecznego kształtu. Może to nastąpić najwcześniej pod koniec roku.

Ludzie byli zdezorientowani

Większość problemów pasażerskich w pierwsze dni spowodowana była brakiem informacji. Informowanie łodzian rozpoczęło się stosunkowo późno. Mapki nie dotarły do wszystkich mieszkań, a na pojawiające się na tablicach informacyjnych komunikaty nie wszyscy pasażerowie zwrócili uwagę. Część łodzian o szczegółach zmian dowiedziała się dopiero w poniedziałek.

Wtedy też okazało się, że przystanki nie zostały należycie przygotowane. Rozkłady dla dłuższych linii nie mieściły się na jednej kartce i zostały podzielone na dwie części. To sprawiało, że wieszano je zbyt wysoko i utrudniało odczytanie przebiegu trasy. Na wielu przystankach nie było informacji. Zamiast nowych linii, wisiały stare.

Wiele lubianych przez łodzian linii zmieniono, skrócono lub przeniesiono w inną część miasta. Symbolem negatywnych zmian stała się linia 57. Do tej pory kursowała z ul. Karpackiej na Marysińską, jednak skrócono ją do dworca Fabrycznego. Dzięki temu miała być bardziej punktualna. Jednak emeryci, którzy korzystali z niej do dojazdów do kilku łódzkich szpitali od punktualności woleli brak przesiadek. Na dodatek przejście na linię 85 nie zawsze przebiega płynnie, wymaga też przejścia około stu metrów na inny przystanek.

Na dodatek przebieg zastępującej 57 linii 85 nie wszystkim się spodobał. Mieszkańcy ul. Szklanej na Bałutach, gdzie autobus wjeżdża w strefę zamieszkania, w ramach protestu pierwszego dnia blokowali przejazd autobusów.

Jak dobrze się przesiadać

Pojawił się też kolejny problem: nowe przesiadki. Zsynchronizowanie linii tak, aby ułatwić pasażerom zmianę linii w wielu miejscach wychodzi średnio. 9 jadąca z Olechowa często spóźnia się i przy ul. Lermontowa pasażerom ucieka mająca skróconą trasę trójka. Tymczasem zgodnie z rozkładem w godzinach szczytu powinni mieć aż dwie minuty na zmianę.

Tymczasem dobrze zorganizowane przesiadki między liniami kursującymi w stałych godzinach nie muszą być czymś złym, o czym łodzianie przekonali się w 2005 roku, gdy wprowadzona została reforma autobusów nocnych z centralnym punktem przesiadkowym. Wtedy na konieczność przesiadek nikt nie narzekał.

Także linia dowożąca pasażerów do innej trasy też nie musi być mordęgą. Ten system wykorzystywany jest m.in. w autobusach wahadłowych łączących komunikację publiczną z lotniskami. Oba środki są tak zsynchronizowane, że dotarcie do celu mimo przesiadki jest łatwe.

W łódzkich warunkach patent ten zastosowano w tzw. przesiadkach gwarantowanych. To nowość w łódzkiej komunikacji. Na terenie miasta są trzy takie miejsca: Łagiewniki, gdzie linia 61 do Zgierza czeka na 51, na Wiskitnie gdzie czekają na siebie linie 71 oraz 92, a także w Nowosolnej, gdzie czekają na siebie linie 53 i 91. W praktyce jednak gwarancje wyglądają różnie. Dlatego po skargach pasażerów kierowcom linii 61 zwrócono uwagę. Teraz mogą ruszyć z krańcówki tylko wtedy, gdy otrzymają sygnał, że 51 ma awarię i w ogóle nie dojedzie.

Korki i hałas na osiedlach

Nie wszystkich uszczęśliwił także pomysł linii autobusowych wjeżdżających w osiedla. Przeciwko pomysłowi wpuszczenia autobusu zaprotestowali mieszkańcy Janowa. Nie chcieli dodatkowych spalin pod oknami i możliwych problemów z parkowaniem nawet za cenę dłuższego dojścia do tramwaju. Udało im się. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska uznała, że na siłę nikt mieszkańców autobusem uszczęśliwiać nie będzie.

A tam, gdzie linie wprowadzić się dało, nie zawsze spotkało się to z zachwytem mieszkańców. Przykładowo mieszkańcy ul. Kosynierów Gdyńskich do tej pory mogli dojechać do centrum miasta linią 75. Teraz są wściekli, bo muszą przejść kilka przystanków piechotą, lub dojechać do Kurczaków krążącą po osiedlowych opłotkach linią 95. Podobnych przypadków jest więcej.

Problemy pojawiły się też tam, gdzie po zmianach tramwajów nagle przybyło. Przede wszystkim okazało się, że jadące z północy Łodzi autobusy 59, 73 i 79 skręcając z ul. Zachodniej w Legionów blokując jadące teraz już co dwie minuty tramwaje z ŁTR-u. Zmiana świateł pomogła tylko trochę. Podobne korki pojawiły się w rejonie dworca Łódź Kaliska, na Pomorskiej przy rondzie Solidarności, a momentami nawet na al. Kościuszki przed przystankiem przesiadkowym.

Nie wiadomo jaki system komunikacji miejskiej zostanie zachowany. Po sześciu miesiącach będą robione poprawki

Niektórzy na zmianach zyskali

Ale nowy system ma też pewne zalety. Poprawił się m.in. dojazd z Teofilowa i Złotna w rejon Politechniki, z czego chętnie korzystają studenci. A dzięki jeżdżącym co pół godziny w dni robocze autobusom nocnym, osoby pracujące w nietypowych godzinach oraz imprezowicze mogą dużo łatwiej wrócić w nocy do domu. O taką zmianę od dawna postulowali mieszkańcy, temat powracał też w budżecie obywatelskim.

Dobrym pomysłem była też możliwość jazdy pociągami Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej w ramach zwykłej opłaty za transport miejski. Przez pierwsze dwa dni obowiązywania umowy ŁKA na łódzkich stacjach zanotowała wzrost liczby pasażerów od pięciu do 50 procent. Najwięcej, bo aż o 50 proc. na stacji Łódź - Andrzejów, po 30 proc. wzrosty wyniosły na stacjach Łódź Widzew i Łódź Fabryczna. Jednak na ocenę tej decyzji jest jeszcze zbyt wcześnie - te fantastyczne wyniki odnotowano w dniach, gdy przejazdy zarówno MPK jak i ŁKA były darmowe.

Jeszcze wiele może się zmienić

Nowy model komunikacji będzie można ocenić dopiero za kilka tygodni, gdy mieszkańcy przyzwyczają się do nowych tras, a Zarząd Dróg i Transportu oraz MPK wprowadzi zapowiadane poprawki.

W poniedziałek nową trasą mają pojechać autobusy linii 59, 73, 79. Do tego czasu ma się zakończyć budowa nowego przystanku na ul. Zachodniej na wysokości Manufaktury. Będą tam zatrzymywać się wszystkie jadące ul. Zachodnią autobusy: w tym także 96, a w przyszłości także nocne. Przystanek pojawi się tylko na trasie w kierunku miasta, czyli na południe. Ma umożliwić skręt autobusów z ul. Zachodniej w Ogrodową i Nowomiejską na plac Wolności, bez blokowania tramwajów na ŁTR. Z powrotem linie 59, 73 i 79 będą jechały tak jak dotąd: z ulicy Legionów skręcą w Zachodnią.

Na niektórych liniach w późniejszym terminie ma być wprowadzona korekta czasów przejazdów. Dzięki temu skoordynowane przesiadki mają być rzeczywiście możliwe. Jednak najpierw rozkłady jazdy mają być przeanalizowane i dopracowane. MPK nie podaje, kiedy dokładnie miałoby to nastąpić.

Zapytają pasażerów o zdanie

Na razie obiecało uzupełnić brakujące rozkłady jazdy i oznaczenia przystanków. Rozkłady jazdy mają być przewieszone niżej, by były lepiej widoczne. Tam, gdzie tablice przystankowe są wystarczająco duże, rozkłady jazdy będą powiększone z rozmiaru A4 nawet na A3. Przystanki mają też być uzupełnione o brakujące elementy nowej informacji przystankowej.

W pierwszy weekend po świętach mają zostać „zszyte” autobusy nocne z dziennymi. Te ostatnie będą ruszać wcześniej. Na razie bowiem jest między nimi jest zbyt duża przerwa, która nie pozwala na dojazdy do pracy.

Nie wiadomo też, jaki kształt system łódzkiej komunikacji zostanie ostatecznie zachowany. Miasto zapewnia, że jest otwarte na uwagi i sugestie łodzian, które można zgłaszać m.in. za pośrednictwem infolinii. Za pół roku mają być przeprowadzone badania potoków pasażerskich oraz ankiety badające preferencje łodzian. System zostanie wtedy oceniony i wprowadzone zostaną ostateczne poprawki.

Zdaniem władz miasta wprowadzenie zmian wcześniej, zanim ludzie się przyzwyczają a system dotrze, nie ma większego sensu.

Matylda Witkowska

Od kilkunastu lat jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego. W pracy zajmuję się zdrowiem, ochroną środowiska i miejskimi problemami. Ale piszę też o tym, co w życiu łodzian jest przyjemne: w mojej działce są imprezy, kulinaria oraz duma i serce Łodzi czyli ulica Piotrkowska. Prywatnie jestem urodzonym mieszczuchem. Cieszy mnie moda na miasta zielone i dobre do życia, wolę jeździć rowerem niż autem. Fascynuje mnie to, co niezwykłe. Ktoś widział w Łodzi ufo? Chętnie tam podjadę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.