Nowy Tomyśl: W szpitalu brakuje lekarzy. Oddziałom grozi zamknięcie
Choć nowotomyski szpital jest coraz lepiej wyposażony, jeśli chodzi o sprzęt do ratowania życia i zdrowia pacjentów, to wkrótce może okazać się, że nie będzie miał, kto tego sprzętu obsługiwać.
Już kilka tygodni temu informowaliśmy, że nowotomyski szpital w trybie pilnym poszukuje lekarzy. Jak wówczas mówił dyrektor placówki, Tomasz Przybylski, Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Nowym Tomyślu pilnie zatrudni:
- specjalistę chorób wewnętrznych do pracy na Oddziale Chorób Wewnętrznych,
- lekarzy systemu PRM do pracy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym,
- lekarzy okulistów (również w trakcie specjalizacji) do kwalifikacji i badań kontrolnych pacjentów przed i po operacji zaćmy lekarza pediatrę (również w trakcie specjalizacji) do pracy na Oddziale Dziecięcym.
Dyrektor Tomasz Przybylski uspokajał wówczas jednak, że mimo iż szpital poszukuje lekarzy, to jednak pacjenci nie mają powodów do niepokojów, bo obecny stan kadrowy w żaden sposób nie zagraża ich zdrowiu czy ograniczeniu dostępności do świadczeń.
Minęły jednak kolejne tygodnie, a sytuacja placówki nie polepszyła się. Ostatnio dotarły do nas niepokojące informacje, że oddział dziecięcy nowotomyskiego szpitala może zostać wkrótce zamknięty - właśnie z powodu braku personelu lekarskiego. Postanowiliśmy skonfrontować to ze stanem faktycznym.
Dyrektor SP ZOZ Tomasz Przybylski przyznał, że sytuacja cały czas jest trudna:
- Nie mamy w tej chwili nic pewnego. Jesteśmy w trakcie rozmów zarówno z lekarzami mającymi pracować na internie, jak i na pediatrii. Jednak finalizacji tych rozmów jeszcze nie ma
- usłyszeliśmy.
Dyrektor odniósł się również do plotek związanych z możliwymi zamknięciami oddziałów: - Jeśli nie znajdziemy co najmniej jednego lekarza pediatry, to jest zagrożenie, że w sierpniu będziemy zmuszeni czasowo zawiesić działalność oddziału dziecięcego - mówi.
To nie wszystko. Najbardziej obłożonym w szpitalu jest oddział chorób wewnętrznych, czyli tak zwana interna. Tutaj też problem jest bardzo duży:
- Brakuje nam internistów i sytuacja jest podobna, jak z oddziałem dziecięcym. Jednak w tym wypadku kwestia związana z możliwym zamknięciem oddziału, to już nie temat na wakacje, ale najbliższych miesięcy. Dla pozyskania lekarzy uruchomiliśmy wszystkie możliwe metody, włącznie z konsultantem wojewódzkim i TV. Mamy jednak nadzieję, że problem uda nam się w porę rozwiązać - dodał.
Przypomnijmy, że w niedawnym wypadku na przejeździe kolejowym w Puszczykowie zginął młody lekarz, który rozpoczął pracę jako anestezjolog w nowotomyskim szpitalu. W tym wypadku jednak planowe zabiegi są na bieżąco realizowane, a tragedia nie skutkowała w tym wypadku pogorszeniem pracy, jeśli chodzi o anestezjologów, zabiegi realizowane są na bieżąco.
Grodziski szpital również ma problemy z personelem, dlatego w przypadku zamknięcia oddziałów nowotomyskiej lecznicy, sytuacja może być napięta.
- Nie można powiedzieć, że jesteśmy całkowicie do tego przygotowani. Czasowo będziemy mogli zapewnić wsparcie i miejsce dla części pacjentów, którzy do nas trafią. Problem z lekarzami dotyka wszystkich szpitali, w ubiegłym roku również byliśmy zmuszeni do czasowego zamknięcia jednego z oddziałów. Mam nadzieję, że sytuację uda się jednak opanować- mówi dyrektor grodziskiego szpitala, Jacek Profaska.
- Starostowie oraz dyrektorzy szpitali są cały czas w kontakcie i z pewnością jeśli któryś z oddziałów zostanie zamknięty, będzie prośba, aby pacjentów przyjmować do sąsiedniej placówki. Także i my w Wolsztynie przerabialiśmy to już kilkanaście miesięcy temu, kiedy zamknięty na jakiś czas został oddział wewnętrzny w Wolsztynie. Wówczas pacjenci z Wolsztyna byli wysyłani do Nowego Tomyśla - komentuje wiceprzewodniczący Rady Powiatu Wolsztyńskiego, Wiesław Janowicz.