Nowy wojewodza zachodniopomorski: "Stawiam na gospodarkę morską i drogi"
Z wojewodą zachodniopomorskim Krzysztofem Kozłowskim o priorytetach w sprawowaniu urzędu.
Do niedawna uczestniczył Pan w posiedzeniach Rady Ministrów, był członkiem komitetu stałego RM, jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej nadzorował Pan pięć departamentów. Posada wojewody to zesłanie?
Dla mnie to, że zostałem wojewodą to nie tylko odpowiedzialność, ale również radość. Kocham Pomorze Zachodnie, kocham Szczecin, tutaj się urodziłem, wychowałem i zdobyłem część mojego wykształcenia. Absolutnie nie traktuję tego jako zesłanie, wręcz przeciwnie, jako formę wyróżnienia. Nawet patrząc ze strony protokolarnej, pozycja podsekretarza stanu i wojewody jest praktycznie taka sama. Wojewoda jest osobą, która ma szersze pole odpowiedzialności niż wiceminister. Cieszę się, że mi zaufano.
W ministerstwie zajmował się Pan ustawą stoczniową. Nie żal było odchodzić, zanim jeszcze weszła w życie?
Odpowiadałem za przygotowanie ustawy od strony prawnej i przeprowadzenie jej przez rząd. Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia. Jako prawnik wywiązałem się ze swojej roli. Czy żal było odchodzić z ministerstwa? Szczerze mówiąc - nie. Wróciłem do rodzinnego miasta i nie mam poczucia, że zostawiam coś wyjątkowego.
W Szczecinie będzie mógł się Pan przekonać, jak ona funkcjonuje w praktyce.
Ustawę napisałem i wiem jakie są w niej mechanizmy. Sprawowałem również nadzór właścicielski nad szczecińskimi firmami, a teraz będę miał możliwość poznania, jak to działa w praktyce. Chcę być łącznikiem między przedsiębiorstwami zaangażowanymi w odbudowę przemysłu okrętowego a Ministerstwem Gospodarki Morskiej.
Ustawa stoczniowa tak naprawdę jest ustawą podatkową, z której głównie cieszą się stocznie trójmiejskie. Czy planował Pan inne działania, które pomogłyby spółkom stoczniowym w Szczecinie?
Nie mogliśmy przyjąć ustawy, która by przewidywała szeroką ingerencję państwa w odbudowę przemysłu stoczniowego. Dzisiaj jest to niemożliwe, ponieważ mielibyśmy natychmiastową reakcję Komisji Europejskiej. Dlatego zdecydowaliśmy się na ustawę, która da warunki ekonomiczne do odbudowy przemysłu. To jest początek. Drugim krokiem było w czerwcu zawiązanie konsorcjum między Szczecińskim Parkiem Przemysłowym, Stocznią Remontową Gryfia, Polskim Funduszem Rozwoju oraz bankiem PKO BP i Polską Żeglugą Bałtycką. PŻB potrzebuje w tej chwili dwóch promów. Każdy z nich będzie kosztował 320--360 mln i mają być zamówione właśnie w tym konsorcjum.
Stocznia Gryfia została wcielona do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Czy wybierze się Pan do ministra Antoniego Macierewicza w sprawie zamówień dla tej firmy?
Zdaję sobie sprawę, że by odbudować zachodniopomorski przemysł stoczniowy, powinniśmy zapewnić ciągłość zamówień. W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przygotowywane jest opracowanie, które pokaże kierunki rozwoju polskiej marynarki wojennej na najbliższe 40-50 lat. Jeszcze na poziomie Ministerstwa Gospodarki Morskiej silnie akcentowałem, że powinno się to odbywać w oparciu o firmy na Pomorzu Zachodnim i to nie tylko, jeżeli chodzi o budowę nowych jednostek, ale również remonty obecnych.
Kiedy był Pan na otwarciu posterunku policji na Warszowie w Świnoujściu spotkał się Pan z osobami protestującymi przeciw budowie terminalu kontenerowego. Budowa terminalu wiąże się z wycięciem lasu i zamknięciem plaż. Czy głosy protestu będą się jeszcze liczyły?
Pomorze Zachodnie, żeby rozwijać się w sposób kompleksowy, powinno być otwarte na duże strategiczne inwestycje infrastrukturalne. Mamy terminal LNG i teraz taką inwestycją będzie terminal kontenerowy w Świnoujściu. Będzie on służył mieszkańcom regionu, to są wpływy z podatku, miejsca pracy. To będzie oś połączenia: Skandynawia, przez Morze Bałtyckie, Czechy, Słowacja. Mogę zapewnić, że terminal musi być zaakceptowany przez Komisję Europejską i spełnić wyśrubowane normy ekologiczne. Na pewno będziemy jeszcze rozmawiać z mieszkańcami, a projekt - jak już powstanie - zostanie poddany konsultacjom społecznym. Wszystkie te postulaty, które będą możliwe do spełnienia, zostaną uwzględnione. Z protestującymi też będziemy rozmawiać.
Do terminalu kontenerowego trzeba będzie jakoś dojechać. Tymczasem budowa S3 prowadzona jest głównie na południu. Czy doczekamy się dwóch nitek do Świnoujścia?
Obiecałem, że co dwa tygodnie będę jeździł do Warszawy i tam w ministerstwach załatwiał sprawy dla regionu. I w tej sprawie także będę rozmawiał. Żaden terminal nie powstanie, jeżeli nie będzie opracowana koncepcja dojazdowa. Zakłada ona estakadę z S3, ale również dostęp do torów zdolnych do odbioru cargo. I głównie tą drogą, kolejową, będą dostarczane ładunki. Nie spodziewamy się zwiększenia ciężkiego ruchu kołowego w związku z terminalem.
To nie będziemy budować S3?
Są w tej chwili prowadzone prace studyjne nad brakującym odcinkiem do Świnoujścia. Chcę te prace dokładnie nadzorować. W tej chwili pracujemy nad zjazdami dla Przytoru, Łunowa na Warszowie, by mieszkańcy mieli optymalny wjazd na drogę i dojazd na plażę.
Kiedy ruszą prace?
Do końca roku chcemy zakończyć prace studyjne, więc w przyszłym roku byłby przetarg na dokumentację. W 2019 r. powinny się rozpocząć właściwe roboty.
Czy nie zabraknie pieniędzy na te inwestycje? Rząd planuje spore wydatki związane chociażby z reformą systemu emerytalnego.
Moją pracą będzie przekonanie urzędników w Warszawie o szczególnych warunkach Pomorza Zachodniego. Planowane u nas inwestycje w bardzo małej części będą pochodziły z budżetu, większość to są środki unijne. Otrzymaliśmy znaczące środki na kolej, została przyjęta strategia budowy dróg. Czy jest ryzyko braku finansowania? Myślę, że niskie.
Pana poprzednik wysłał do premier Beaty Szydło wniosek o odwołanie wójtów Ostrowic i Rewala w związku z ogromnym zadłużeniem gmin. Czy podtrzymał Pan te wnioski? Co z Rewalem w chwili, gdy Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie zaopiniowała ostatni plan naprawczy?
RIO wyraziła pozytywną opinię dla programu naprawczego Rewala, jednak z zastrzeżeniem warunku, że Ministerstwo Finansów udzieli tej gminie pożyczki restrukturyzacyjnej. Wiem, że wójt taki wniosek już złożył. Zobaczymy, jaka będzie decyzja. RIO wskazała też szereg innych warunków, które należy spełnić, by wyjść z bardzo trudnej sytuacji finansowej. Zaczekam na decyzję ministra finansów, jeszcze raz przeanalizuję sprawę i wówczas podejmę decyzję.
Jeżeli chodzi o wójta Ostrowic, sprawa jest przesądzona?
Decyzja premier została zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Tam też decyzja została podtrzymana. Wójt teraz złożył skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Z prawnego punktu widzenia, nie widzę żadnego ryzyka dla stałości tej decyzji.
Mówił Pan o degradacji gospodarczej regionu i wyludnianiu się tych terenów. Jak widzi Pan możliwości odbudowy regionu
Wojewoda odpowiada za realizację programu Rodzina 500 plus. Myślę, że w ciągu roku przekonamy się, jakie przynosi rezultaty. Jeżeli region będzie się rozwijał gospodarczo, będą powstawały miejsca pracy i będą one dobrze opłacane - a z tym mamy duży problem - to ludzie będą chcieli się osiedlać i zakładać rodziny.
Posłowie PiS podnoszą, że przy reformie samorządowej zbyt dużo kompetencji wojewody przekazano marszałkom. Czy podziela Pan tę opinię?
To wynik decyzji, którą wpisano do konstytucji. Założono wówczas dużą decentralizację władzy publicznej. Teraz powinniśmy się zastanowić, czy to się sprawdziło. Moim zdaniem trzeba szanować pracę samorządów, jednak niektóre zadania powinny powrócić do wojewodów. Do rządu adresowane są pretensje dotyczące stopy bezrobocia, służby zdrowia czy zabezpieczenia społecznego, a przecież samorząd też ma w tym swój znaczący udział. Jesteśmy w przededniu dyskusji, na ile ta duża reforma samorządowa spełniła swoje zadanie. Jestem otwarty na taką rozmowę.
Zanim objął Pan posadę rządową, pracował Pan na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pod koniec listopada ub. roku Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego wystosowała uchwałę, w której zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy o uszanowanie prawa i wolności obywatelskich i zaprzysiężenie sędziów wybranych przez poprzedni parlament. Jak się Pan odnosi do tego dokumentu?
Każda uczelnia i wydział prawa mogą podejmować uchwały w sprawach kluczowych dla życia politycznego i społecznego. Naukowcy wiedzą, że każde stanowisko, szczególnie w naukach politycznych, ustrojowych, konstytucyjnych jest takim, które może podlegać dyskusji. Chciałbym odczarować mit, który jest niesłusznie powielany, że relacja między obecną większością w parlamencie a Trybunałem Konstytucyjnym jest czymś szczególnym. Podobny, a nawet ostrzejszy konflikt jest między amerykańskim senatem a prezydentem Barackiem Obamą.