Choć nowy zegarek pan Remigiusz z Ustki kupił w październiku ubiegłego roku, jeszcze go nie założył. Okazało się, że jest on zepsuty, a ani sklep, ani serwis nie chcą mu go naprawić.
Zegarek w jednym ze słupskich salonów spodobał się panu Remigiuszowi kilka miesięcy temu.
- Gdy go przymierzałem, okazało się, że nie chodzi. Sprzedawczyni obiecała, że na drugi dzień sprowadzi identyczny, ale sprawny - opowiada pan Remigiusz. - Wróciłem nazajutrz i kupiłem zegarek. Zapłaciłem ponad 1700 złotych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień