Ruch proszę państwa w kadrach zgoła nie typowy jak na wakacyjne spowolnienie. I wcale nie mam tu na myśli Ministerstwa Sprawiedliwości.
Oto za dni kilka, z końcem sierpnia Romuald Wicza-Pokojski zakończy trwającą od lata zeszłego roku pracę na stanowisku pełniącego obowiązki dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Jednakże wróbelki nad Motławą oraz nad Szeroką ćwierkają śpiewnie, że Pokojski raczej miejsca pracy nie zmieni, bo marszałek pomorski, Mieczysław Struk mianuje go na już „pełnowymiarowego” dyrektora znanej trójmiejskiej sceny, na czteroletnią kadencje.
A przypomnieć tu warto, że to ten sam Romuald Wicza-Pokojski, który zdaniem specjalistów od kultury z innego urzędu marszałkowskiego, naszego, kujawsko-pomorskiego - nie nadawał się na dyrektora teatru im. Horzycy w Toruniu, wokół czego trzy lata temu - jak pamiętamy - wybuchła dzika awantura, bo konkurs Wicza-Pokojski wygrał, ale urząd konkurs unieważnił. Wychodzi na to, że z korzyścią dla gdańskiej opery.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień