O czym rozmawiać przy świątecznym stole, żeby było miło i bez kłótni. Bardzo krótki poradnik
Tydzień temu, w tym miejscu, napisałem Państwu felieton: „O czym lepiej nie rozmawiać przy stole, żeby nie było wojny w święta. Bardzo krótki poradnik”. I się zaczęło. Listy, telefony: „Ha, to niech pan teraz napisze, o czym rozmawiać!”. Nawet koledzy z pracy zaczepiali: „Jak takiś mądry, to teraz pisz, o czym gadać, żeby się rodzina nie pożarła - słownie - przy stole”. Spróbuję więc...
PRZECZYTAJ: O czym lepiej nie rozmawiać przy stole, gdy nie chcemy wojny w święta. Bardzo krótki poradnik
Po pierwsze. Z pewnością bezpiecznym tematem będą dzieci i ich umiejętności (wrodzone, nabyte, wyuczone). Można na lewo i prawo chwalić dzieci (swoje, dalszej i bliższej rodziny, znajomych, a najlepiej tych, z którymi siedzimy przy stole). A, to że Majeczka ślicznie gra na fortepianie i śpiewa przy tym jak anioł (ćwiczy od lat czterech, a postępy robi jakby ćwiczyła sześć - i bach, na dowód można puścić z komórki nagranie jej ostatniego występu). A że Borysek świetnie czyta, choć ma pięć lat, i znakomicie sobie radzi z trudnymi słowami (koniecznie trzeba wyciągnąć przygotowaną książeczkę i dać dowód swym słowom: „Borysku, przeczytaj cioci”.) Poza tym dzieci mogą recytować wierszyki, których się nauczyły w szkole, przedszkolu. W ruch mogą pójść piosenki (i od razu cała rodzina może zacząć kolędować). Atmosfera - dzięki dzieciom - zrobi się sielska, rodzinna, miła (no chyba, że dzieci się zbuntują, odwrócą na pięcie i rzucą: „Śpiewać nie będę! - wtedy w pogotowiu trzeba mieć przygotowane słodkie przekupstwo: jakąś ulubioną czekoladę, najlepiej dużą. Łakomstwo z pewnością zwycięży).
Drugi temat do dyskusji: kulinaria. Polska i Polacy oszaleli na punkcie gotowania, czytania o gotowaniu, oglądania tego, jak inni gotują, wymieniają się przepisami, radami. Przy okazji polecam serdecznie krótkie filmiki na gazetawroclawska.pl z serii „Od kuchni”, na których szef kuchni Art Hotelu - Grzegorz Pomietło - radzi, pokazuje co i jak ugotować (np. frytki z dyni, kaszotto czy pysznego karpia). Robi to w mistrzowski sposób i smacznie, bardzo smacznie (wiem, co mówię, bo szefowi w tym gotowaniu na ekranie pomagam).
Więc gotowanie. Jedzenie. Trzeba - przede wszystkim - chwalić to, co przed nami, na stole. Po pierwszym kęsie szybko prosić o przepis i skrzętnie go zanotować w kajeciku (gospodyni domu będzie zachwycona). Uwaga panowie: wy macie bojowe zadanie - wychwalać ostatnie popisowe dania żony (jakiego ostatnio wykwintnego kurczaka zrobiła, a jej ciasto dyniowe - normalnie poezja. Tak, tak, użyjcie słowa poezja). Żona będzie wniebowzięta (pamiętajcie jednak - unikajcie porównań: moja żona lepiej gotuje od mamy/teściowej/siostry - bo będzie wielkie dąsanie ze strony tych trzech ostatnich pań).
Kolejny - trzeci - temat do rozmów: dalsza rodzina (tych, których nie ma przy stole). To idealny moment, żeby wysłuchać, dowiedzieć się, co słychać u cioci Władzi, a jak się ma wujek Jurek, co tam u kuzynki Edyty z Głogowa, a jak się miewa kuzynostwo z Piły, z Suchego Boru, Bystrzycy Kłodzkiej...
A propos rodziny. Na koniec zostawiłem temat - dla mnie - najważniejszy do rozmów przy świątecznym stole: o naszych bliskich, którzy odeszli, których przy stole z nami nie ma, a którzy są cały czas w naszych sercach, w naszych głowach: powspominajmy nasze babcie, dziadków, rodziców, rodzeństwo, wujków, ciocie, przyjaciół...
Spokojnych świąt Państwu życzę. Bardzo spokojnych. I przy stole, i poza nim.