O dowodzeniu kulturą
Dlaczego tak ciężko dowodzić kulturą? Czy dlatego, że „artyści -indywidualiści” nie lubią mieć nad sobą strażników ideologicznych?
Zawsze było ciężko „dowodzić kulturą”! Bywały czasy, że się artyści bali wszechmocy „głównodowodzących”! Akurat jestem zajęty jedną formą strachu w tym temacie! Mocno historyczną, a więc zapewne niepowtarzalną i taką, do której, miejmy nadzieję - nie ma powrotu.
Dostałem propozycję, żeby zagrać Stalina! Propozycja wyszła od Rosjanina, reżysera Eugeniusza Korina, który w Warszawie studiował, był uczniem Axera, w Polsce jest 30 lat, teraz z Żebrowskim prowadzi „Teatr Szóste Piętro”. Tekst genialny, rola też!
Jeszcze porozmawiamy o tym, a w tej chwili chcę opowiedzieć tylko o tej niepowtarzalnej formie dowodzenia kulturą. A więc o jednej scenie. Wyobraźmy sobie, że jest noc, w czasie I Zjazdu Kompozytorów Radzieckich.Stalin przywołał do siebie Szostakowicza i Prokofiewa. Żdanow, sekretarz od propagandy, kultury i ideologii jest z nimi. Rozmawiają. I nagle Stalin mówi: ile ja bym dał za to, żeby choć raz usłyszeć muzykę, która by ból czasów wojny przemieniła w coś radosnego. Chłopaki! Uzdrówcie naszą chorą duszę! O tym żeście zapomnieli, żeby ukoić duszę zwykłego słuchacza! Przecież zwykły obywatel boi się waszych utworów, tyle w nich formalizmu i innych „-izmów”! A my chcemy zwykłej radości… zamarzył się. Zaczyna nucić „Suliko” i mówi: ten niepiśmienny autor, który to skomponował, mówi o rzeczach najprostszych, a człowiek się raduje, gdy to śpiewa. Śpiewać mi tu - rozkazuje!
To tak, jakby Pendereckiemu kazał śpiewać Karolinkę! Zaczynają nucić niepewnie... On: stop, śpiewać naprawdę! Co jest? Gruzińska piosenka nie podoba się rosyjskim snobom? Śpiewać mi, bo rozstrzelam! Andriusza was zawiezie na Łubiankę i po południu pod mur. Więc śpiewajcie!
I zaczynają śpiewać na głosy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień