O podatku za psa, stypendiach i ulicach
Mógł być tasiemiec, ale widać, że jak trzeba, to radni kończą szybko.
Goście przecierali oczy, bo tak krótkiej sesji radnych to dawno nie było. Jeśli doliczyć do tego skonsumowanie ciasta w czasie 20-minutowej przerwy, które postawił jeden z solenizantów, to pewnie czas był rekordowy. Dziennikarze myśleli, że w czasie przerwy w obradach dzieją się nie wiadomo jakiej wagi rzeczy, zawierane są pakty o nieagresji albo snute kolejne intrygi, tymczasem była to tylko kawa z ciastem! Swoją drogą - dlaczego nie po sesji? Czy reguluje to jakiś dyplomatyczny protokół?
Najciekawsza informacja z wczorajszych obrad dotyczy tego, co w tym roku jeszcze nie nastąpi. Otóż Leszek Pepliński nieśmiało przypomniał, że należałoby coś postanowić w sprawie podatku za psa, bo dochód z tej pozycji w budżecie jest minimalny, a właściciele czworonogów ucieszą się, gdy zamiast przelewu na konto miasta będą mogli kupić więcej karmy swoim pupilom...
O dziwo, burmistrz Arseniusz Finster przytaknął bez zawahania, zgadzając się z argumentacją i zapowiadając, że podatku nie będzie od przyszłego roku.
Powody do radości miał też Marek Szank, który zainicjował regulację w sprawie stypendiów także dla ludzi kultury, a nie tylko dla sportowców. Należą mu się za to wielkie brawa, choćby z powodu, że sam reprezentuje sportowe lobby, a tu niespodzianka, pomyślał o artystach, o talentach w innych dziedzinach. Taka postawa to raczej rzadkość.
W wyniku awantury na posiedzeniu komisji budżetu wysokość stypendiów została znacząco podwyższona, bo zamiast kwot 1, 2 i 3 tys. zł, wpisano 2, 4, 6, 8 i 10 tys. zł. Z radością poinformujemy o pierwszych stypendystach ratusza w tej dziedzinie.
Przed radnymi jednak nie tylko takie uskrzydlające uchwały. Już za chwilę zaczną się pewnie krwawe boje o to, kto ma zaistnieć na tabliczkach dekomunizowanych nazw ulic. Bogdan Kuffel przypomniał tym, którzy kręcą na ten zabieg nosem, że radni nie mają tu nic do powiedzenia, po prostu muszą to zrobić. A wątpliwości jest mnóstwo. I są pomysły.