O statuetce z gaźnika i dwudziestym trabancie...
W sierpniu spotykamy się na Retro Biwaku. Zapraszamy wszystkich automaniaków. Wsiadajcie do swoich pojazdów i wpadajcie do Gorzupi w gminie Żagań.
Dlaczego akurat trabant? Kto chociaż raz go prowadził, ponoć wie o czym mowa, bo to trzeba po prostu czuć. - Ten jest ostatni - mówi Rafał Błaszczyk, dumny właściciel niebieskiego cacka rodem z DDR-u. Jego koledzy słysząc to wybuchają śmiechem: - To lepiej powiedz, że każdy miał być ostatni, a ten to już 20-sty. Poprzedni „Zielony” pojechał do Anglii. Kupiec wypatrzył go na facebooku. Ale zaraz znalazł się godny następca, tym razem niebieski.
Zamiłowanie Rafała do starych aut trwa już około 10 lat. Przez ten czas zdążył zrobić cały arsenał części zapasowych. Bo jak trabantów było 20... - Żona mówi, że to jedyne auto, jakie do mnie pasuje - mówi zadowolony Rafał i żegna się, bo musi jechać „trampkiem” do kwiaciarni na dekorację. - Znajoma ma w rodzinie wesele, zapytała czy młodzi mogą nim pojechać do ślubu - wyjaśnia i odjeżdża.
Bartek Kubicki to miłośnik fiatów - Mój jest z 78 roku, na włoskiej licencji - podkreśla Bartek. Kiedyś wozić się dużym fiatem to było coś... I historia zatacza koło, bo dziś, to też jest „COŚ”. Ludzie za takimi autami oglądają się na ulicy, a policja przy kontroli zamiast skrupulatnie sprawdzać dokumenty, pyta który to rocznik. - Kupiłem go od pierwszego właściciela. Stał przykryty prześcieradłem, żeby się nie kurzył - opowiada B. Kubicki. Sam wyremontował silnik i zawieszenie, zregenerował gaźnik. Remontami aut zajmują się sami. O kosztach takiego hobby się nie rozmawia, bo po pierwszym tysiącu przestaje się liczyć następne. - To już taka choroba - śmieje się Bartek.
Kupiłem go od pierwszego właściciela. Stał przykryty prześcieradłem, żeby się nie kurzył
„Mechaniczna Pomarańcza” to skoda 105 z 82 r. - To auto bezawaryjne, wszędzie nią jeździmy. Byliśmy nawet w Mladej Boleslav, gdzie ją wyprodukowano - opowiada Radek Michalski, właściciel „Mechanicznej Pomarańczy”. W swojej skodzie obniżył zawieszenie i poszerzył felgi, tak dla „oka”. Auto ma 45 KM, Radek myśli o zwiększeniu mocy do 100 KM. Po co? Dla zaskoczenia na autostradzie i czystej satysfakcji. Jakiś czas temu chłopaki założyli w Żaganiu grupę łączącą pasjonatów motoryzacji z minionej epoki. Działają pod nazwą Lubuski Ruch Klasyków. Wymieniają się informacjami, pomagają sobie w remontach aut i jeżdżą na zloty.
Ostatni do grupy dołączył Arek Kulesza. Na ruch trafił oczywiście na facebooku, zainteresował się i połknął bakcyla. Swojego forda z 79 r. dostał od dziadka. Prezentował go już nawet na zlotach. Chociaż zawieźć go tam musieli koledzy, bo sam nie posiada jeszcze... prawa jazdy. Arek chodzi jeszcze do szkoły, ale stara się sam zarobić na części, resztę dokłada dziadek. - Ale jest zadowolony, że samochód został w rodzinie - podkreśla Arek.
W 2014 roku wspólnie zorganizowali zakończenie sezonu. - Takie spotkania to okazja do wymiany doświadczeń i przede wszystkim świetna zabawa - mówi Radek Michalski. Wyjaśnia, że biorąc udział w konkursie na takim zlocie można wygrać np. statuetkę zrobioną z gaźnika. W sam raz na bezcenną pamiątkę. Same konkursy są równie pomysłowe, jedną z popularnych konkurencji jest np. pchanie trabanta z kierowcą. A jak go wygrać? Proste, za kierownicę sadza się najmniejszą osobę, najlepiej mieć w odwodzie dziecko.
W ubiegłym roku zorganizowane przez nich spotkania były już dwa, rozpoczęcie i zakończenie sezonu. Do Starej Koperni zjechali się miłośnicy retro - aut z bliższych i nieco dalszych zakątków Polski. - Jeden gość dotarł do nas aż z Wielkopolski, informację o imprezie usłyszał w radiu - opowiada Bartek Kubicki.
W czerwcu uczestniczyli w paradzie organizowanej w Nowej Soli, współpracę z miejscowymi pasjonatami starych aut nawiązali już wcześniej. Teraz przygotowują się do kolejnego wydarzenia, 14 sierpnia organizują Retro Biwak w Gorzupi Dolnej. Im bliżej imprezy, tym więcej jest do zrobienia. Sami wszystko organizują i opłacają, bo jak mówią żartobliwie: nie dorobili się jeszcze żadnego sponsora. Programu spotkania nie chcą zdradzać, ale zapewniają, że gwarantują świetną atmosferę i super zabawę. Przyjedźcie do Gorzupi, a sami się przekonacie - mówią zgodnie członkowie LRK.