22 października 1946. Do aresztu trafia płk. Franciszek Niepokólczycki, prezes Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Był jednym z czterech szefów WiN-u, najważniejszej organizacji niepodległościowej po 1945 r
Pytanie o to, czym było Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, zadałem ośmiorgu studentów. Nikt nie wiedział. -Było kontynuatorem AK- mówi Andrzej Kostrzewski, żołnierz Armii Krajowej, który potem służył w wywiadzie WiN. - Obie te organizacje różniły metody. W AK podstawą była walka zbrojna, w WiN-ie działalność polityczna, choć po broń jego członkowie też sięgali, bo musieli.
Andrzej Kostrzewski przypomina, że w rocie przysięgi WiN nie było mowy o walce zbrojnej: - Przysięgaliśmy być wierni Polsce, stać nieugięcie na straży jej honoru, robić wszystko, by wyzwolić ją z pęt niewoli bolszewickiej i rodzimych komunistów. By osiągnąć ten cel zobowiązywaliśmy się ponieść wszelkie ofiary, do ofiary życia włącznie.
Ale warto pamiętać o przekazie, jaki pozostawił ppłk Wincenty Kwieciński, prezes III zarządu WiN-u. W styczniu 1946 r. prezes okręgu białostockiego, ppłk Marian Świtalski powiedział mu: „Panie Komendancie, ja nie uznaję tytułów prezes. My nie jesteśmy cywile, ale wojsko. Mam 16 batalionów uzbrojonych po zęby, czekam na rozkaz powstania”. - Bo też czuliśmy się wtedy wojskiem - twierdzi Andrzej Kostrzewski.
Kto był spiritus movens?
Historycy nie mają wątpliwości, że najważniejszą formacją antykomunistycznego podziemia było włąśnie WiN. Pod koniec roku 1945 r. liczyło 20-30 tys. członków. W założeniach miało być organizacją społeczno-polityczną. Już sama pełna jej nazwa mówiła o celach. 2 września 1945 r., w miejsce rozwiązanej niecały miesiąc wcześniej Delegatury Sił Zbrojnej na Kraj, powstał Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji „Wolność i Niezawisłość”. Czyli WiN.
Jego spiritus movens był najpewniej płk Jan Rzepecki, Delegat Sił Zbrojnych. Najpewniej, bo ks. Stanisław Kluz, członek WiN--u, w swojej książce, powołuje się na relacje płk. Janusza Bokszczanina, wiceprezesa I Zarządu WiN i jego emisariusza (w październiku 1945 r. wyjechał do Londynu). Bokszczanin przypisywał faktyczną inicjatywę stworzenia nowej organizacji presji szeregowych akowców, którym groziły aresztowania i którzy nie chcieli powrócić do normalnego życia. „Nie mogąc pogodzić się z zaprzestaniem walki i rezygnacją ze swych ideałów, zaczęli samorzutnie tworzyć ruch oporu przeciwko narzuconemu przez ZSRR reżimowi, co mogło doprowadzić do dzikich walk bratobójczych i nieobliczalnych ofiar” - tak rzecz widział płk Bokszczanin. Twierdził, że w takiej sytuacji dawnemu kierownictwu AK nie pozostało nic innego tylko zjednoczyć powstający ruch oporu i stanąć na jego czele. Z tym jednak, że powstająca konspiracja oparta miała być o działalność informacyjną, uświadamiającą społeczeństwo naturę komunizmu i chciała przygotować Polaków do wyborów.
Według prof. Rafała Wnuka, historyka z KUL, redaktora „Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956”, szefowie WiN zakładali, że organizacja będzie zabiegała o realizację postanowień jałtańskich i poczdamskich, czyli zapewnienia w Polsce wolnych wyborów, dania Polakom prawa do określenia ustroju, jaki im odpowiada: - Te założenia okazały się równie nierealistyczne jak rachuby części Polaków na III wojnę światową. Nie było przestrzeni dla tego rodzaju działań, które chciało wprowadzać kierownictwo WiN. Komunistyczny aparat represji skutecznie wpychał tych ludzi z powrotem do lasu - podkreśla prof. Wnuk. Zaznacza przy tym, że przywódcy WiN-u zdawali sobie sprawę z sytuacji międzynarodowej i nie liczyli na wybuch kolejnej wielkiej wojny. Andrzej Kostrzewski zapewnia, że myślał wówczas podobnie, jak jego szefowie: - Myślałem jednak, że za jakiś czas dojdzie do III wojny, a Zachód wyzwoli nas z rąk Moskwy.
Cele i metody
Stefan Korboński, ostatni szef Polskiego Państwa Podziemnego, poseł PSL (wybrany w wyborach w 1947 r.), sedno działalności WiN-u ujął następująco: „Polegała na zwalczaniu nowych rządów, ale popieraniu polityki PSL i Mikołajczyka (ludowcy tworzyli wtedy rząd m.in. z komunistami). Narzędziami działania były: propaganda szeptana, wstępowanie do PSL bez ujawniania przynależności do WiN-u i dość bogata prasa podziemna”. Prof. Wnuk wskazuje również na inny fakt: - WiN walczyło o demokratyczną, związaną z Zachodem Polskę.
Początek na Żoliborzu
2 września 1945 r. na warszawskim Żoliborzu powołano WiN. Choć formalnie władzę w nim miał pełnić wyłaniany w wyborach Główny Komitet Wykonawczy, a nie dowództwo, z prezesem na czele, to we władzach WiN-u znaleźli się sami wojskowi. Prezesem został płk Rzepecki, a kadrę kierowniczą dopełnili inni pułkownicy, którzy z nim współpracowali w Delegaturze Sił Zbrojnych, a wcześniej w Biurze Informacji i Propagandy AK: wspomniany już Bokszczanin, Antoni Sanojca, Tadeusz Jachimek, , Franciszek Niepokólczycki, Jan Szczurek--Cergowski, Józef Rybicki.
Zdaniem prof. Zygmunta Woźniczki, znawcy dziejów WiN--u, trzon tej konspiracji tworzyli przedwojenni oficerowie Wojska Polskiego, a prawie 80 proc. kadry kierowniczej wywodziło swój rodowód z AK. Ale, w ocenie Woźniczki, była to też słabość WiN, gdyż ludzie ci byli cały czs infiltrowani przez UB i NKWD.
15 września 1945 r. WiN wydał wytyczne ideowe: „O wolność obywatela i niezawisłość państwa”. Stwierdzano w dokumencie, że politykę Polski „musi cechować trzeźwy realizm”, a stosunki ze Związkiem Sowieckim powinny być dobre, przy zachowaniu równorzędności i niezawisłości Polski. Jego autorzy potępiali zarówno bezprawie czynione przez komunistyczny aparat przymusu, ale też odcinali się od antydemokratycznej działalności „ugrupowań skrajnych”, przyznając, że samoobrona społeczeństwa przejawie się „często w zbyt ostrej formie”.
Samodzielność w teorii
WiN w swoich zamierzeniach miał być organizacją samodzielną. Jego szefowie, z płk. Rzepeckim na czele, nie chcieli przyjmować żadnych instrukcji od rządu emigracyjnego. Stali na stanowisku, że decyzje dotyczące sytuacji w kraju powinno się podejmować na miejscu, a nie w Londynie. Rząd emigracyjny został zaskoczony wiadomością o powołaniu WiN.
W reakcji zażądał przyjazdu do Londynu jego prezesa. Rzepecki sytuacji nie chciał zaostrzać, ale też nie zamierzał podporządkować się rządowi. Wysłał swojego zastępcę, płk. Bokszczanina. Władze RP w Londynie nie zamierzały jednak ustąpić. W listopadzie 1945 r. emisariusz gen. Tadeusza Komorowskiego, formalnie nadal wodza naczelnego, przywiózł do Polski jego rozkaz o rozwiązaniu WiN-u.
Nie wiadomo, jak rozkaz zostałby potraktowany, gdyby emisariusz „Bora” miał go komu przekazać. A nie miał, bo członkowie I Zarządu WiN siedzieli już w więzieniu.
IZarząd WiN-u działał zaledwie dwa miesiące. Jego kierownictwo unikało uzależnienia od emigracji. Szukało za to wsparcia ze strony Kościoła. We wrześniu 1945 r. płk Antoni Sanojca i ppłk Ludwik Muzyczka zostali przyjęci przez abp. Adama Sapiehę, metropolitę krakowskiego. Według Romana Buczka, znawcy dziejów PSL, Sapieha uzależnił poparcie dla WiN-u od odwołania się w programie do zasad etyki chrześcijańskiej. Rzepecki przyjął warunek i w akcie założycielskim znalazł się zwrot o konieczności realizacji „drogich dla każdego prawdziwego Polaka” ideałów chrześcijańskich”.
Na początku grudnia 1945 r. Siergiej Dawydow, sowiecki doradca w MBP w Warszawie, w raporcie do Ławrentija Berii, szefa MSW ZSRR, pisał o aresztowaniu 50 „członków kierownictwa podziemia”, mając na myśli władze WiN-u. Dawydow informował też o skonfiskowaniu sprzętu WiN-owi, m.in. „ponad 200 różnych stempli i pieczęci wielu państw, w tym ambasady ZSRR w Polsce”.
23 listopada 1945 r. prezesi Obszarów WiN-u wybrali w Poznaniu nowym prezesem całej organizacji Jana Szczurka-Cergowskiego. Był nim jednak tylko kilka godzin, bo tego samego dnia został aresztowany. Kilka tygodni później jego los podzielił m.in. Muzyczka i Rybicki.
Kierownictwo pozostawiło po sobie porządnie rozbudowane struktury, zwłaszcza informacyjne i propagandowe. Jego członkowie głusi byli też na rozsyłane z więzienia apele Rzepeckiego, nawołujące do ujawnienia organizacji.
Od II do IV zarządu
Na przełomie 1945 i 1946 r. nowym prezesem został płk Franciszek Niepokólczycki, cieszący się opinią dobrego oficera AK, współorganizator Kedywu. Nowy prezes skorygował stosunek WiN do rządu emigracyjnego, uznając jego zwierzchnictwo i zdecydował o rozszerzeniu działalności wywiadowczej dla potrzeb sztabu wodza naczelnego w Londynie. - Jestem przykładem tej zmiany. Byłem szyfrantem sprawozdań WiN-u, które szły do Londynu - mówi Andrzej Kostrzewski. - Centralna sieć wywiadu została oparta na autonomicznej siatce tzw. Brygad Wywiadowczych prowadzących od 1941 r. kontrwywiad przeciwko ówczesnemu podziemiu komunistycznemu w Małopolsce.
Władze II Zarządu WiN początkowo łudziły się, że możliwe będzie zalegalizowanie Zrzeszenia. W tym celu i z myślą o oczekiwanych już w 1946 r. wyborach, napisany został „Kwestionariusz programu ruchu WiN”.
W czasie kampanii przed referendum w czerwcu 1946 r. WiN wzywał do taktycznego głosowania przeciw punktom 1 (zniesienie Senatu) i 2 (stosunek do reformy rolnej), i za punktem 3 (granica zachodnia). Faktyczne wyniki głosowania pokazały, że działania WiN-u uzyskały spory oddźwięk społeczny.
Po sfałszowaniu wyników referendum przez komunistów władze WiN-u zmieniły taktykę. - Moi szefowie położyli nacisk na informowanie opinii światowej o sytuacji w Polsce. Wydano m.in. „Memoriał do Rady Bezpieczeństwa ONZ”, opracowany przez płk. Wacława Lipińskiego. Ten dokument bardzo zdenerwował reżim - wspomina Andrzej Kostrzewski. - Oprócz „Memoriału” opracowały także inne materiały, np. apel do trybunału w Hadze czy list do prezydenta USA Trumana.
WiN wiele też wydawał. Według badaczy, m.in. prof. Woźniczki, organizacja opublikowała ok. 400 tytułów pism i ulotek, a przeciętny ich nakład wynosił ok. 2 tys. egzemplarzy.
Jerzy Ślaski, autor „Polski Walczącej”, napisał, że II Zarząd WiN-u miał „wiele szczęścia”, bo udało mu się przetrwać niemal rok. Sporo, bo władze komunistyczne w 1946 r. WiN miały za największego wroga. Dawydow w piśmie do Moskwy wysłanym 10 kwietnia podał liczbę 3203 „członków AK-WiN” aresztowanych w lutym i marcu 1946 r. 22 października 1946 r. w Zabrzu aresztowany został sam prezes Franciszek Niepokólczycki, który i tak od lata 1946 r. zajmował się głównie uciekaniem przed obławami UB. Proces przywódców II Zarządu WiN, sądzonych razem z kilkoma działaczami PSL, odbywał się od sierpnia do września 1947 r. Jego liderzy, na czele z Niepokólczyckim, zostali skazani na śmierć.
Ale upadek II zarządu nie zakończył działalności WiN-u. Próbę odtworzenia organizacji na terenie całego kraju podjął jesienią 1946 r. ppłk Wincenty Kwieciński. III zarząd wytrwał tylko nieco dłużej niż I. Na początku stycznia 1947 r. jego kierownictwo siedziało już w więzieniach.
W styczniu 1947 r. ppłk Łukasz Ciepliński z grupą współpracowników podjął decyzję o utrzymaniu organizacji i powołaniu IV zarządu. Była to dramatyczna decyzja. Ciepliński za swój obowiązek uznał pozostać w podziemiu z tymi, którzy odmówili skorzystania z upokarzającej amnestii. Skoncentrował się na działaniach propagandowych, wywiadowczych i utrzymaniu łączności z rządem emigracyjnym.
W grudniu 1947 r. prawie cały IV zarząd był już w więzieniach. W 1951 r. większość jego członków została rozstrzelana.
Dramat członków WiN-u nie zakończył się z rozbiciem IV zarządu. W wyniku zdrady Stefana Sieńki, kierownika Biura Studiów IV zarządu, UB udało się zmontować tzw. V Komendę Główną WiN, składającą się wyłącznie z funkcjonariuszy lub agentów UB.