Obalenie socjalizmu ludzie uważali za nierealne [rozmowa]
Rozmowa z prof. ANTONIM DUDKIEM, historykiem z UKSW o kulisach porozumień sierpniowych.
31 sierpnia 1980 roku. Przedstawiciele komitetu strajkowego podpisują w sali BHP Stoczni Gdańskiej porozumienie z rządem. Gdy dziś młodzi ludzie oglądają postulaty, wzruszają ramionami. Większość poświęcona jest prozaicznym żądaniom socjalnym: podnieść diety za rozłąkę, wprowadzić kartki na mięso (!), obniżyć wiek emerytalny…
Członkowie komisji byli pod wrażeniem tego, co się stało. Przecież nie było żadnej pewności, że ten strajk przyniesie jakikolwiek skutek, że nie potrwa dwa dni. Tymczasem pod koniec sierpnia większość zakładów Pomorza Gdańskiego strajkowała. W komitecie strajkowym cały czas toczyły się spory o to, jak daleko można się posunąć, żeby nie sprowokować władz do uderzenia siłowego. Bardzo szybko zrezygnowano z postulatów w rodzaju „wolnych wyborów do Sejmu”. Był nawet gorący spór pomiędzy częścią komitetu, a niektórymi doradcami o postulat nr 1 (utworzenie wolnych związków zawodowych). Zarówno Tadeusz Mazowiecki, jak i Bronisław Geremek byli sceptyczni, ale większość członków komitetu uparła się, że w tego postulatu nie wolno rezygnować. Jak się później okazało - mieli rację. Horyzont możliwych zmian w świadomości uczestników strajku był dość wąski. Koncentrowali się na sprawach społecznych i socjalnych. Choć władze „kwękały”, że nie stać ich na zmiany socjalne, to jednak największą wyrwą w systemie było utworzenie nowych związków. Trzeba tez sobie jasno powiedzieć, że większość ludzi w 1980 roku nie wyobrażała sobie innego systemu niż realny socjalizm, który ewentualnie można było poprawiać.
Powszechne było poczucie, że Polska znajduje się w określonej sytuacji geopolitycznej oraz pamięć o tym, co zdarzyło się na Węgrzech i w Czechosłowacji. Prof. Staniszkis nazwała to później samoograniczająca się rewolucją. I tak jest w 1980 roku uruchomiono proces o tak wielkiej dynamice, że niemożliwe było ograniczenie go.
Jest jeszcze jeden wątek w postulatach, który musiał być niewygodny dla władz. Chodziło o skruszenie monopolu medialnego partii.
Osłabienie monopolu medialnego władz było bardzo ważne, bo drugi obieg raczkował. Temu służyło również żądanie transmitowania w radiu mszy.
Jaki był status komitety strajkowego?
Na początku był pierwszy komitet strajkowy z Wałęsą, który utworzył się spontanicznie z pracowników Stoczni Gdańskiej. Później powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, do którego dojeżdżali delegacji z kolejnych zakładów pracy. Tych delegatów dołączano do składu MKS, który się zaczął niebezpiecznie rozrastać.
Lecha Wałęsa był już wówczas niekwestionowanym liderem?
Nie. Wałęsa z całą pewnością stał się postacią główną, ale nie był bohaterem narodowym. Owszem, wyróżnił się jako przywódca i główny negocjator. Już wówczas jednak zaczynał się konflikt z Andrzejem Gwiazdą, który nie był robotnikiem, ale inżynierem, co wzmacniało Wałęsę.
W Komitecie był też Marian Jurczyk ze Szczecina, jeden z głównych oponentów Wałęsy.
To ciekawe sprawa, bo Szczecin przegrał z Gdańskiem z powodu zainteresowania międzynarodowej opinii publicznej. Miażdżąca większość dziennikarzy ze świata pojechała do Gdańska. Szczecin ma w pewnym stopniu uzasadnione pretensje, bo był równie ważny, a w odczuciu społecznym jest dodatkiem do strajków w Gdańsku. Władzom jednak nie udało się rozegrać tych ośrodków przeciwko sobie.
Pogdybajmy. Co by było, gdyby na pierwszy plan wysunął się Jurczyk?
Wielkich zmian by nie było. Być może stan wojenny ogłoszony zostałby wcześniej, bo Jurczyk był ostrzejszy w słowach od Wałęsy. Może nie byłoby też porozumienia po kryzysie bydgoskim. Może opór przeciwko stanowi wojennemu byłby silniejszy, a co za tym idzie niewykluczone, że ofiar byłoby więcej.