Obecna pandemia wymusza rozwój telemedycyny
Postęp, jaki dokonał się w II połowie XX wieku w dziedzinie inżynierii biomedycznej wspomaganej osiągnięciami metrologii, elektroniki, automatyki, informatyki i telekomunikacji, doprowadził do tego, że możliwe stało się stworzenie telemedycyny.
W jej skład wchodzi zbiór urządzeń technicznych oraz procedur medycznych, które pozwalają w większym albo mniejszym stopniu zastąpić bezpośredni kontakt lekarza z pacjentem - kontaktem zdalnym, realizowanym za pośrednictwem odpowiedniej aparatury i środków łączności. Dzięki nowoczesnym czujnikom rejestrującym różne czynności życiowe, które pacjent może sam umieścić na swoim ciele (w bransoletkach, w łatwo zakładanych pasach, a nawet w ubiorach z zaszytymi sensorami) i dzięki odpowiednim urządzeniom łączności - lekarz może postawić diagnozę.
Do niektórych zabiegów można wykorzystywać zdalnie sterowaną aparaturę terapeutyczną, którą pacjent może sam używać w domu zgodnie z przekazywanymi mu zaleceniami. W sposób zdalny może być również prowadzona rehabilitacja.
Systemy telemedyczne mogą być stosowane przy zdalnie realizowanych konsyliach medycznych, a także przy zdalnych konsultacjach załóg kartek pogotowia i zespołów ratownictwa medycznego.
Wszystkie wspomniane wyżej możliwości techniczne pojawiły się dość dawno, ale ich użycie napotykało na przeszkody formalne. Przykładowo ustawa o zawodzie lekarza i dentysty precyzowała, że wykonywanie tych zawodów wymaga bezpośredniego kontaktu lekarza z pacjentem.
Obecnie ten zapis zmieniono, ale przez pewien czas blokował on rozwój telemedycyny. Podnoszone były też kwestie biurokratyczne. Na przykład w dokumentacji porady lekarskiej trzeba wpisać adres. Ale jaki adres wpisać, gdy lekarz jest w przychodni, a pacjent w domu?
Obecnie wiele się zmieniło na korzyść. Jest serwis internetowy pacjent.gov.pl, są wystawiane e-recepty, na szeroką skalę korzysta się z teleporad. Możliwość korzystania z teleporad została jednak ograniczona w przypadku nowych pacjentów, po raz pierwszy zapisanych w danej przychodni, którzy pierwszą wizytę muszą jednak odbyć osobiście. Ograniczenia dotyczą także dzieci oraz chorych z nowotworami.
Dyskusje wokół telemedycyny pewnie by długo trwały, gdyby nie pandemia. Ten dramat ograniczył możliwości osobistego kontaktu pacjenta z lekarzem, w wyniku czego to, co kiedyś było wyjątkiem - stało się normą. Jest to dla wielu osób uciążliwe, a w niektórych przypadkach także niewystarczające (na przykład nagłe przypadki kardiologiczne), ale tak to obecnie funkcjonuje.
Na koniec dodam, że mam do telemedycyny osobisty stosunek. W 2000 r. podczas pobytu naukowego w Malezji, uczestniczyłem w telekonsultacjach medycznych, podczas których lekarze w szpitalu w Kuala Lumpur zdalnie konsultowali pacjentów znajdujących się w wioskach otoczonych dżunglą w tzw. Sarawaku, czyli części kraju położonej na wyspie Borneo. Do tych mieszkańców bezpośrednia pomoc lekarska docierała z trudem, bo komunikacja odbywała się tam głównie drogą wodną (rzeki w dżungli) i była powolna.
Malezyjczycy wybudowali w tych wioskach węzły internetowe, oparte na ogniwach słonecznych, więc stołeczni lekarze mogli się porozumiewać z wioskowym pielęgniarzem lub felczerem, który badał pacjenta i przekazywał informacje, a potem stosował zaleconą terapię. To było imponujące!
Po powrocie do Polski opublikowałem artykuł „Telemedycyna - nowe wyzwanie współczesnej nauki” w kwartalniku „Nauka” wydawanym przez PAN. Była to w Polsce jedna z pierwszych publikacji na ten temat. Nie wywołała ona jednak zainteresowania. Szkoda!