Obiadki dla uczniów przywiozą w termosach
Coraz mniej szkół w regionie ma swoje kuchnie. Przybywa natomiast tych, do których posiłki są dowożone. Gminom bardziej się to opłaca.
W Szkole Podstawowej nr 4 w bydgoskim Fordonie wczoraj na obiad była zupa ogórkowa, pierogi leniwe z cynamonem i masłem, a na deser - jabłko.
- Codziennie dowożonych jest do nas około 130 obiadów - mówi Hanna Martynowicz, specjalista ds. rozliczeń w SP 4.
- Nasza kuchnia nie jest przystosowana do gotowania. Od wielu już lat dowożone są do nas posiłki z Zespołu Szkół nr 5. Trafiają one w termosach, a pani w stołówce rozdziela jedzenie na talerze. Jest więc ciepłe i świeże - dodaje.
Za jeden obiad w SP4 uczeń płaci 3,20 zł. Podobne stawki obowiązują w innych szkołach. W Bydgoszczy stołówki są w 85 placówkach. Jedzenie dowożone jest obecnie do sześciu szkół w mieście.
Nie chcieli obiadu
Z nowym rokiem ma się to zmienić, ponieważ bydgoski ratusz chce zamknąć pięć szkolnych kuchni, m.in. w gimnazjach w Śródmieściu przy ul. Kościuszki i Fredry.
- Nie oznacza to, że chcemy likwidować kuchnie w placówkach oświatowych - zastrzega Magdalena Buschmann, kierownik referatu organizacji oświaty w Wydziale Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest zapewnienie dziecku przynajmniej jednego ciepłego posiłku dziennie. Nie oznacza to jednak, że aby zapewnić uczniom możliwość zjedzenia w szkole obiadu, trzeba utrzymywać w każdej placówce kuchnię.
Jak podkreśla Magdalena Buschmann, w niektórych szkołach, zwłaszcza w gimnazjach, wśród uczniów nie było zbyt dużego zainteresowania obiadami. Dlatego miasto postanowiło wprowadzić zmiany. - Tym bardziej jest to potrzebne po wprowadzeniu nowych wymogów w zakresie żywienia - dodaje Magdalena Buschmann. - Placówki zgłaszają np. potrzebę zakupu drogiego sprzętu kuchennego. Lepiej zaopatrzyć w niego kilka placówek niż kilkadziesiąt, które wykorzystają go tylko w niewielkim stopniu.
Nowe przepisy i ceny
Czy dowożone obiady będą droższe? - Na razie trudno jest mówić o stawce. Szkoły już na przełomie września i października sygnalizowały konieczność podniesienia od stycznia ceny obiadu. Wynika to przede wszystkim z obowiązujących od września zmian w przepisach - dodaje Magdalena Buschmann.
Przypomnijmy, że do przygotowywania szkolnych posiłków nie można używać cukru, a sól o obniżonej zawartości sodu można stosować dosłownie symbolicznie. Dozwolone są natomiast różnego rodzaju przyprawy.
Ponadto dzieci raz w tygodniu powinny zjeść danie rybne. Tylko raz w tygodniu można podać smażone danie. Zabronione są też produkty zawierające cukier, czyli np. różnego rodzaju napoje. Dzieci mogą pić wodę, kompoty (ale bez cukru), soki. Wszystko to powoduje, że koszt przygotowania takiego obiadu jest wyższy niż wcześniej. W szkołach nie ukrywają, że gdyby przepisy zostały złagodzone, koszt przygotowania posiłku byłby niższy.
- Przy ustaleniu ceny obiadu zawsze jednak obowiązuje zasada, że liczony jest tzw. wsad do kotła. Pozostałe koszty, np. wynagrodzenie pracowników, zakup i naprawa sprzętu, opłata za media, dowóz obiadów ponosi organ prowadzący - wyjaśnia Magdalena Buschmann i zapewnia, że zmiany nie spowodują utraty pracy przez pracowników kuchni. Mają oni otrzymać inne propozycje zatrudnienia w placówkach, gdzie kuchnie nadal działają.
W szkołach z cateringiem będzie też utrzymany etat dla osoby wydającej posiłki.
Tu zmian nie będzie
W Toruniu szkolne stołówki i kuchnie funkcjonują w 26 placówkach prowadzonych przez gminę. W trzynastu obiady są dowożone (catering). Jak informuje Anna Łukaszewska, dyrektor Wydziału Edukacji toruńskiego ratusza, miasto nie planuje wprowadzania zmian w tym zakresie.
Podobnie jest w Grudziądzu. - Obecnie swoje kuchnie ma 11 placówek, natomiast do 8 obiady są dowożone - informuje Magdalena Jaworska-Nizioł, rzecznik prezydenta Grudziądza. - Posiłki dowozimy z Regionalnego Szpitala Specjalistycznego, gdzie jest bardzo dobrze wyposażona kuchnia.
Szkolnych kuchni nie zamierza zamykać również Włocławek.
- Szkoły podstawowe, gimnazja, a także przedszkola - placówki publiczne, dla których organem prowadzącym jest gmina mają swoje kuchnie i stołówki - wyjaśnia Aleksandra Bartoszewska z biura prasowego Urzędu Miasta Włocławka.