Oblał benzyną i podpalił
W nocy na ul. Tuwima w Łodzi (przy ul. Przędzalnianej), 34-letni zwyrodnialec oblał benzyną bezdomnego, który spał w śmietniku. Ofiara skonała w potwornych cierpieniach.
Do tych makabrycznych wydarzeń doszło około godz. 1, 27 czerwca 2017 r. Podpalacz uciekł z miejsca zdarzenia. Policja zatrzymała wtedy cztery osoby. Po przesłuchaniu zostały jednak zwolnione. Na miejscu tragedii funkcjonariusze zabezpieczyli nagrania monitoringu i ślady kryminalistyczne. Następnego dnia policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej w Łodzi wytypowali podejrzanego. W jego poszukiwania zaangażowano funkcjonariuszy ze wszystkich jednostek policji w mieście. Patrole miały zwracać szczególną uwagę na osoby mające świeże ślady poparzeń rąk i twarzy. Taki komunikat dotarł również do dzielnicowych z komisariatu przy ul. Wysokiej w Łodzi. Funkcjonariusze jadąc ul. Przędzalnianą, zauważyli mężczyznę siedzącego na przystanku MPK, który rysopisem odpowiadał poszukiwanemu. 34-latek został zatrzymany.
Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa. Magdalena Kaleta, prokurator rejonowy na Widzewie, mówi że 34-latek nie przyznaje się do zbrodni. Z jego zeznań wynika, że w przeddzień zbrodni między nim a jego partnerką doszło do kłótni. Mężczyzna w nocy wyszedł z jej mieszkania i tułał się po okolicy. Gdy poczuł się zmęczony, otworzył kontener budowlany, żeby się w nim przespać. Nie zdecydował się jednak na to. Mówi, że podpalił chusteczkę i rzucił ją na leżące przy kontenerze szmaty. Po wybuchu ognia uciekł z miejsca zdarzenia. Śledczy nie dają jednak wiary tym słowom. W ocenie prokuratury wcześniej 34-latek oblał swoją ofiarę substancją łatwopalną. O tym świadczy gwałtowny wybuch ognia i skala powstałych w bardzo krótkim czasie obrażeń, skutkujących niemal natychmiastową śmiercią ofiary. W kontenerze, jak ustalono, znajdowała się benzyna i to prawdopodobnie ona została wykorzystana do podpalenia. 34-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.