Oblegana rehabilitacja. Na zabiegi poczekasz nawet rok
Gabinety fizjoterapeutyczne odwiedza coraz więcej osób z bólami kręgosłupa i stawów. To już przestała być przypadłość seniorów, borykają się z nią nawet nastolatki
Coraz więcej osób korzysta z rehabilitacji. Nie tylko po wypadkach, operacjach, czy kontuzjach. Do fizjoterapeutów trafia coraz więcej ludzi z bólami kręgosłupa i stawów. Pacjenci są coraz młodsi.
Andrzej Załęski z Rzekunia korzysta z rehabilitacji systematycznie. Ciężka praca w gospodarstwie daje mu się we znaki. Mężczyznę spotkaliśmy w gabinecie fizjoterapii ZOZ „Celmed” w Wojciechowicach.
- Najbardziej dokucza mi kręgosłup. Rehabilitacja pomaga. Ale co jakiś czas znowu tu wracam - przyznaje.
Zwyrodnienia stawów i kręgosłupa to najczęstsze schorzenia, którymi zajmują się nasi fizjoterapeuci.
- W szpitalu można zauważyć tendencję do rosnącej liczby pacjentów coraz młodszych, którzy przychodzą z problemami bólowymi kręgosłupa - mówi Katarzyna Gadzała, specjalista fizjoterapii i terapeuta NDT-Bobath. - Na rehabilitacji są zarówno pacjenci po kontuzjach i operacjach, jak i pacjenci, którzy przychodzą do nas z bólem odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Często ból dotyczy również odcinka szyjnego kręgosłupa. Później okazuje się, że zablokowany jest także odcinek piersiowy.
Jaki jest powód tych dolegliwości?
Nieprawidłowo przed komputerem
- Moim zdaniem wynika to z tego, że dużo młodych osób pracuje w pozycji statycznej, siedzącej, czyli nieprawidłowej przed komputerem - stwierdza Katarzyna Gadzała. - Praca i skupienie powodują, że zapominamy o tym, w jaki sposób siedzimy. Osoby dorosłe są nieaktywne. Jeśli siedzimy, to z jak najmniejszym wysiłkiem, siedzimy pasywnie. To powoduje, że przyjmujemy wymuszone pozycje. Bardzo dużo osób nieświadomie wyciąga brodę i głowę przed klatkę piersiową. Jest to wymuszona pozycja dla odcinka szyjnego kręgosłupa. To powoduje, że niewłaściwe mięśnie utrzymują tę pozycję. Na początku - nie boli. Jednak po dłuższym czasie mięśnie przypominają o sobie. Ponadto sam stres, niekoniecznie ciężka praca, wystarczy, żeby czuć ból mięśni. Nasze mięśnie napinają się, kurczą ze strachu. A przecież nic nie zrobiliśmy, nie przerzuciliśmy tony węgla. A ciało nas boli. Pojawiają się bóle głowy od zablokowanej szyi. Czujemy twardość, ból napięcie.
I kiedy fizjoterapeuta czy terapeuta manualny lub masażysta zaczyna różnymi technikami odblokowywać stawy, rozluźniać tkankę mięśniową, czy powięź, możemy czuć ból. Tymczasem wielu z nas po prostu brakuje ruchu, swobody.
Kiedy wszystko boli jak diabli
- Na mnie chyba zemściło się długotrwałe siedzenie przedkomputerem i wożenie tyłka samochodem - 40-letnia Renata z Ostrołęki opowiada o swoich perturbacjach zdrowotnych. Kobieta od września ub. roku co najmniej raz w tygodniu korzysta z pomocy fizjoterapeutki. - Do lekarza, a potem fizjoterapeutki, wygonił mnie potężny ból prawej nogi i biodra. Z trudem chodziłam, cierpienia przysparzało leżenie na prawym boku, także na plecach, tak samo zresztą prowadzenie samochodu. To było nie dowytrzymania - opowiada. Diagnoza: nieprawidłowa rotacja bioder i wynikające z niej niewłaściwe napięcie mięśni, również nóg i części lędźwiowej kręgosłupa. - Gdyby nie ćwiczenia i regularne masaże - zwykle bardzo bolesne - trudno byłoby mi funkcjonować - zaznacza.
Renata płaci za fizjoterapię.
- Wtedy zależało mi na czasie, umówiłam się więc na prywatną wizytę do lekarza, a potem, też prywatnie, na fizjoterapię. Do dziś kosztowało mnie to ponad 3,5 tysiąca zł. Na razie nie zamierzam przerywać. Boję się po prostu, że wróci sytuacja sprzed kilku miesięcy.
Między innymi z takimi problemami na co dzień styka się w swoim gabinecie Robert Zieliński, specjalista rehabilitacji medycznej.
- Nieprawidłowa mechanika kręgosłupa i stawów wpływa na powstawanie przeciążeń, a te z kolei prowadzą do ich szybszego zużycia - wyjaśnia. - Wpływ na to ma w dużym stopniu siedzący tryb życia. Zaczyna się już w dzieciństwie. Dzieci często nie chodzą do szkoły, tylko są wożone. Następnie spędzają czas w pozycji siedzącej, odrabiając lekcje, grając na komputerze czy konsoli. Mięśnie odpowiedzialne za ustabilizowanie kręgosłupa nie mają szansy się rozwinąć. To może prowadzić do zwyrodnień stawów nie u osiemdziesięciolatków, a u osób już nawet trzydziestoletnich. Zrobiliśmy niedawno badania przesiewowe wśród dzieci ze szkoły podstawowej i przedszkola. Na sto zbadanych dzieci, 25 miało wady postawu. Brak ruchu w dzieciństwie na pewno przyniesie niekorzystne następstwa w późniejszym wieku - zastrzega.
Co najbardziej szkodzi dzieciom?
O dzieciach i ich rozwoju mówi też Katarzyna Gadzała, specjalista fizjoterapii i terapii NDT-Bobath.
- Świat kusi nas gadżetami i chce nam ułatwiać życie. Wmawia się rodzicom, że korzystne jest trzymanie dziecka w nosidełku. Oczywiście przeniesienie dziecka nie jest szkodliwe. Ale kiedy dziecko spędza czas w nosidełku, to już nie jest dobre. Dziecko przede wszystkim potrzebuje bliskości rodzica. Noszenie dziecka jest dobre. Powinno ono także leżeć na kocyku, na podłodze. Dziecko ma w sobie motor. Jest to motywacja i ciekawość świata. Ten motor pcha go do rozwoju. Tylko coś wewnętrznego, jak uszkodzenie układu nerwowego, albo zewnętrznego, jak fotelik z pasami, bujaczek z pasami, albo chodzik z uprzężą ogranicza rozwój dziecka. Chodzik to jest najgorsze, co można dać dziecku. Źle ustawione stopy, źle ustawiona miednica - tak w nim wygląda dziecko. Ono nie ma chodzić w chodziku. Ono ma w swoim czasie dojść do etapu, że stanie przy meblu i kiedy będzie gotowe, puści się go. W obecnych czasach trzeba być bardziej uważnym niż kiedyś. Bo cywilizacja daje nam coś co ma nam ułatwić życie, a może tylko za szkodzić.
Karolina Szalast, fizjoterapeutka z Centrum Medycznego w Ostrołęce, zauważa jeszcze jedno:
- Dzieci żyją w tzw. cyberświecie, co nie wpływa dobrze na ich układ szkieletowy oraz mięśniowy. Okres dziecięcy to najważniejszy czas dla człowieka, ponieważ kształtowane są nawyki oraz pojawiają się pierwsze objawy sugerujące początkową fazę wady postawy. Rodzice w tym okresie powinni skupić szczególną uwagę na dziecku i podjąć jak najszybsze działania rehabilitacyjne. W przeciwnym razie wychowamy pokolenie inwalidów.
Aktywni i leniwi
Z obserwacji dr. Zielińskiego wynika, że ludzie podzielili się teraz na dwie grupy: na bardzo aktywnych i na tych, którzy wcale nie ćwiczą. Osobom, które się nie ruszają, a chciałyby zacząć ćwiczyć radzi, by najpierw przyjść na konsultację, by dobrać odpowiednie ćwiczenia.
- To jest jak jazda na źle dobranym rowerze. Jeśli będziemy na takim jeździć, będzie nas bolał kręgosłup i będziemy się źle czuć. Warto dobrać ćwiczenia do indywidualnych potrzeb. To, co dla jednego jest korzystne, nie musi być takie dla innej osoby. Żeby osiągnąć dobre efekty, należy ćwiczyć co najmniej trzy godziny tygodniowo - radzi lek. Robert Zieliński.
Jeszcze jedno zagrożenie
- Poważnym problemem mieszkańców naszego regionu, jak również całej populacji, jest otyłość, która
obecnie stała się chorobą cywilizacyjną - uzupełnia fizjoterapeutka z CM Karolina Szalasat. - Pod względem ortopedycznym otyłość prowadzi do nadmiernego obciążenia stawów, zmian zwyrodnieniowych, co w konsekwencji prowadzi do pojawienia się silnego bólu np. w okolicach kręgosłupa czy stawów kolanowych.
I przychodzi czas, że wszystkie te zaniedbania się mszczą. Wtedy szukamy pomocy fachowców. A tu niespodzianka, przykra zresztą: na rehabilitację „na fundusz” trzeba czekać zwykle kilka miesięcy, a w sektorze prywatnym za zabiegi i ćwiczenia trzeba płacić, czasem naprawdę słono, zwłaszcza gdy terapia się wydłuża.
- Na rehabilitację długo się czeka. Ci, którzy mają skierowanie, a nie chcą bardzo długo czekać, korzystają z takiej możliwości i wykupują zabiegi, by dostać się szybciej. Za jeden zabieg trzeba zapłacić 7 złotych, za masaż 25 zł. Obserwuję jednak, że świadomość tego, że należy się ruszać jest wśród naszych pacjentów coraz większa. Wiele osób chodzi na basen, na ćwiczenia rozciągające. Ja jestem wielką zwolenniczką nordic walking. Kiedy chodzimy z kijkami, pracuje 90 procent mięśni naszego ciała, a stawy są odciążone. W dodatku jesteśmy na świeżym powietrzu. Staram się zarażać innych tą pasją. I wiem, że coraz więcej osób chodzi z kijkami - mówi Urszula Bukowska, technik fizjoterapii pracująca w ostrołęckim „Celmedzie”.
Rok w kolejce na rehabilitację
W szpitalach i przychodniach niepublicznych w naszym regionie na bezpłatne zabiegi trzeba czekać nawet rok.
- Miałam poważny uraz kręgosłupa, do którego doszło w trakcie pracy - opowiada 50-letnia p. Ewa z Ostrołęki. - Po leczeniu farmakologicznym, dostałam od lekarza skierowanie na rehabilitację. Termin, który mi właśnie zaproponowano w ostrołęckim szpitalu to maj... przyszłego roku. Tylko po pierwsze, jak do tego czasu mam wytrzymać, bo kręgosłup boli mnie tak, że ledwo się ruszam. A dwa, za rok mogę potrzebować zupełnie innych zabiegów niż te, które mam w tej chwili zlecone.
Udało jej się nieco przyspieszyć rehabilitację. Kiedy lekarz dopisał na zleceniu „pilne”, została zapisana na październik.
- Czas oczekiwania jest dość długi i od wielu lat się nie zmienia- mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor SP ZOZ w Makowie Mazowieckim. - Jest to związane z tym, że nabór prowadzimy cały czas i w przyjmowaniu pacjentów nie ograniczamy się do umowy z NFZ. Tak naprawdę przyjmujemy około 50 proc. pacjentów ponad limit wynikający z kontraktu.
W Makowie stacjonarny oddział rehabilitacyjny liczy 24 łóżka. Trafiają tam pacjenci po zabiegach operacyjnych, potrzebujący pilnej rehabilitacji. Oprócz oddziału jest tu także ośrodek dzienny, gdzie prowadzone są m.in. 21-dniowe turnusy rehabilitacyjne. Jest też ośrodek ambulatoryjny dla pacjentów z mniej poważnymi schorzeniami i poradnia rehabilitacyjna.
W takich oddziałach i poradniach nigdy nie jest pusto. A biorąc pod uwagę „odmładzanie kolejek”, należy przypuszczać, że w następnych latach zapotrzebowanie na rehabilitację będzie tylko większe.