Defensorzy Falubazu sprezentowali gospodarzom bramki po swoich prostych błędach. Znów przegrywamy
Po ostatnich porażkach zespół trenera Jarosława Misia chciał zaprezentować się we Wrocławiu zdecydowanie lepiej. Nasi utrudnili sobie zadanie już w drugiej minucie. Gospodarze bardzo szybko wyszli na prowadzenie i wykorzystali bierność zielonogórskiej defensywy. Falubaz jednak się nie załamał i po 8 min było już 1:1. Szymon Kobusiński został sfaulowany w polu karnym, a „jedenastkę” na gola zamienił Jakub Babij. Strata bramki nie wybiła z rytmu Ślęzy, która stwarzała kolejne dogodne sytuacje. W wyjściu na prowadzenie pomógł im Falubaz, a dokładniej Adrian Droszczak, który wpakował futbolówkę do własnej bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Do wyrównania mógł doprowadzić Babij, lecz jego strzał nie zaskoczył golkipera miejscowych. Wrocławianie szli za ciosem i w 37 min wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Obrona Falubazu po raz kolejny została ograna, a składną akcję ekipy z Dolnego Śląska sfinalizował Jakóbczyk. Nasi strzelili gola kontaktowego chwilę przed przerwą. Drugi rzut karny wykorzystał Babij i po 45 min było tylko 3:2.
Trener Miś po zmianie stron dokonał korekty w ustawieniu, które przyniosły tylko połowiczny efekt. W 60 min nos złamał debiutujący w Falubazie Ukrainiec Nazar Kalynchuk i od tego momentu goście grali w „dziesięciu. Mimo nieco lepszej gry i dłuższego utrzymywania się przy piłce, kolejne bramki strzelał nasz rywal. Ślęza potrafiła wykorzystać każdy błąd bardzo słabo grającej zielonogórskiej defensywy, tym samym mocno skarciła Falubaz. Zielonogórzanie mocno pomogli przeciwnikowi i mieli duży udział w każdej ze straconych bramek. Defensorzy zagrali bardzo słabe zawody i popełniali błędy, które nie przystoją na trzecioligowych boiskach.
- Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz. Ustawienie wymagało zawodników, którzy poprawią grę w defensywie. Pierwsza połowa była typowo nastawiona na dłuższą piłkę, krzyżowe podania. Sami załatwiliśmy sobie mecz już od drugiej minuty. Tak naprawdę graliśmy bez dwójki środkowych obrońców. Para Ostrowski - Droszczak niestety zawaliła trzy bramki. Gospodarze przy prowadzeniu 3:2 ustawili linię obrony głębiej. Zostawili nam miejsce do gry w środku pola. Mieliśmy swoje okazje, ale nie udało się doprowadzić do remisu. Grając w osłabieniu popełnialiśmy proste błędy, wynikające z piłkarskiego abecadła. Jesteśmy zespołem, który będzie mocno walczył o utrzymanie, niestety ze wskazaniem na spadek. Nie jesteśmy w stanie personalnie poukładać drużyny na szkielecie. Odeszło kilku wartościowych chłopaków, a na ich miejsce nie znaleźliśmy zmienników. Nie można funkcjonować na tym poziomie, zbierając tylko takich zawodników, którzy chcą grać. Trzeba się niestety przyzwyczaić, że tak będą wyglądać kolejne spotkania. Chyba, że zdarzy się cud, w co wątpię - powiedział po spotkaniu opiekun Falubazu.
W sobotę do Zielonej Góry przyjedzie Unia Turza Śląska z nowym trenerem, Józefem Dankowskim, byłym opiekunem Górnika Zabrze. Trzy dni wcześniej Falubaz uda się do Nietkowa, gdzie zmierzy się z Odrą w meczu Pucharu Polski.
Ślęza Wrocław6 (3)
Falubaz Zielona Góra2 (2)
Bramki: Firlej 2 (76, 84), Mańkowski (2), Droszczak (20 - samobójcza), Jakóbczyk (37), Repski (83) - Babij 2 (8 - karny, 45 - karny).
Ślęza: Malisz - RepskiI, Mańkowski, MatusikI (od 61 min Firlej), Kluzek (od 76 min Stempin) - Jakóbczyk (od 87 min Traczyk), JarczakI (od 84 min Bohdanowicz), Molski, Łatka - Wdowiak, Niewiadomski.
Falubaz: Dumieński I- Ostrowski (od 46 min Cipior), Droszczak (od 46 min Kalynchuk), Borys, Górski - Kaczmarczyk, Ziętek, Kochanowski (od 46 min Athenstadt), Babij, Kobusiński - Mycan (od 62 min Małecki).
Sędziował: Szymon Grabara (Sosnowiec).