„Obrońca dzieci” z Gniezna groził upośledzonej pasierbicy, że ją zniszczy? Prokuratura zebrała dowody i skierowała wniosek do sądu
„Obrońca dzieci” z Gniezna, który wystąpił na wspólnej konferencji ze starostą gnieźnieńskim w obronie świetlicy dla dzieci, może usłyszeć zarzuty za groźby pod adresem upośledzonej pasierbicy. Prokuratura przesłuchała świadków, zebrała dowody i skierowała wniosek do sądu. Chce, by sąd ustanowił kuratora dla upośledzonej kobiety. - Przestępstwo kierowania gróźb karalnych jest ścigane na wniosek pokrzywdzonej osoby. Dlatego jeśli postępowanie ma być dalej prowadzone, musi być wniosek o ściganie skierowany przez pokrzywdzoną. A skoro ona jest całkowicie ubezwłasnowolniona, należy ustanowić dla niej kuratora, który wypowie się w jej imieniu – tłumaczy prokurator Radosław Krawczyk, zastępca Prokuratora Rejonowego w Gnieźnie.
W listopadzie ubiegłego roku Kuba M. z Gniezna wystąpił na wspólnej konferencji prasowej z miejscowym starostą Piotrem Gruszczyńskim. Spotkanie dotyczyło uratowania świetlicy środowiskowej „Dzieci z chmur”. Kuba M. był przedstawiany jako zatroskany rodzic walczący o dobro dzieci korzystających ze świetlicy.
Po tamtej konferencji prasowej do redakcji „Głosu Wielkopolskiego” odezwały się osoby, które w zupełnie innym świetle przedstawiły Kubę M.
"I kto ci teraz uwierzy, szmato". Takie SMS-y z telefonu ojczyma dostała upośledzona Bella
Kuba M. jest głową wielodzietnej rodziny z pięciorgiem dzieci. Dla trzech starszych dzieci jest ojczymem. Dwoje najstarszych cierpi na zaburzenia psychicznie. Część osób twierdzi, że Kubie M. wcale nie zależy na dobru "własnych" dzieci, ale na pieniądzach, które płyną z opieki społecznej do jego rodziny. Mężczyzna nie ma stałej pracy.
Czytaj więcej: Poznański szpital złożył zawiadomienie na Kubę M. Poszło między innymi o wulgarne smsy, które dostała jego upośledzona pasierbica
Najstarsze z dzieci to Iza, której Kuba M. został kuratorem i zmienił jej imię na Bella. Imię zmienił również sobie, nową tożsamość dostała także jego żona, czyli matki Izy vel Belli. I to na wniosek Kuby M. jego pasierbica Bella została całkowicie ubezwłasnowolniona przez sąd.
W lutym ubiegłego roku ciężarna Bella trafiła na badania do poznańskiego szpitala przy ul. Polnej. Już wtedy personel placówki uznał zachowania jej ojczyma za agresywne i bardzo niestandardowe. Nie odstępował kobiety na krok, chciał być nawet przy jej badaniu ginekologicznym. A gdy wiosną 2019 roku Bella urodziła niepełnoprawnego synka, agresywne zachowania ojczyma miały się nasilić. Po urodzeniu dziecka kobieta pokazała personelowi szpitala SMS-y, które miał jej wysłać ojczym.
- I kto ci teraz uwierzy, szmato. Zniszczę cię, że masakra. Bachora ci zabiorę i cię praw pozbawię. Tak nagadam, że się zesrasz z bólu. Masz całkowite ubezwłasnowolnienie i będę cię dręczyć aż do śmierci
– takie SMS-y miała dostać z telefonu ojczyma.
Kuba M. zaprzecza, by groził pasierbicy. Twierdzi, że używa wielu telefonów i ktoś inny wysłał SMS-y do jego upośledzonej pasierbicy.
Prokuratora: w postępowaniu karnym upośledzoną musi reprezentować kurator. Czekamy na decyzję sądu
Poznański szpital zawiadomił sąd o jego zachowaniach, a ten skierował zawiadomienie do prokuratury. Początkowo przypuszczano nawet, że Kuba M. może być ojcem dziecka upośledzonej pasierbicy. Ale kobieta temu zaprzeczyła, więc prokuratura zrezygnowała z pobrania próbek od Kuby M. na ustalenie ojcostwa. Prokuratura skupiła się jedynie na wątku wulgarnych SMS-ów.
Zobacz więcej: Rodzeństwo spod Poznania chce ubezwłasnowolnić własną matkę. W tle ostry spór o podział majątku
Śledczy z Gniezna przesłuchali już świadków. Czy postawią zarzuty Kubie M.? Tego prokuratura nie ujawnia. Prokurator Radosław Krawczyk powiedział nam, że najpierw należy ustanowić kuratora, który będzie reprezentował interesy ubezwłasnowolnionej Belli w prowadzonym postępowaniu karnym. I to kurator ma się wypowiedzieć, czy Bella chce ścigania swojego ojczyma ws. gróźb karalnych.
- Wciąż czekamy na decyzję sądu w sprawie ustanowienia kuratora dla osoby ubezwłasnowolnionej – zaznacza prokurator Radosław Krawczyk.
"Trzeba dokładnie przyjrzeć się sytuacji w tej rodzinie, bo dzieci z tego domu nadzwyczaj często trafiają do Dziekanki"
O sprawie Kuby M. pisaliśmy po raz pierwszy w styczniu tego roku. Po naszym artykule odezwały się kolejne osoby. Również one zwracały uwagę, że Kuba M. źle traktuje dzieci, dla których stał się ojczymem.
Jeden z naszych rozmówców powiedział nam, że Kuba M. bardzo często wzywał pogotowie ratunkowe do upośledzonej Belli. Wielokrotnie twierdził, że jego pasierbica ma myśli samobójcze.
- Było podejrzenie graniczące z pewnością, że on to wszystko wymyśla. Pogotowie nie zawsze zabierało Bellę do szpitala psychiatrycznego, bo miało wątpliwości, że Kuba M. chce po prostu pozbyć się z domu niechcianej i niekochanej pasierbicy. Na gnieźnieńską „Dziekankę” trafiła ze dwadzieścia razy, a może więcej. Pewnego dnia wezwał z kolei pogotowie, bo Bella była nieprzytomna. Okazało się, że w domu podano jej końską dawkę leków, po których zasnęła do nieprzytomności. Udało się ją uratować na oddziale ratunkowym. Bez wątpienia Kubą M. ktoś powinien się zająć i dobrze, że ukazał się artykuł pokazujący jego oblicze
- mówi osoba, która poznała sytuację w domu Kuby M.
Na zachowanie Kuby M. już wcześniej zwrócił uwagę jeden z gnieźnieńskich ratowników medycznych. Złożył nawet zawiadomienie na Kubę M., że znęca się psychicznie nad swoją pasierbicą Bellą. Widział sytuację w rodzinie, bo był wzywany na interwencje medyczne. Jednak prokuratura sprawę umorzyła, co zachęciło Kubę M. do wytoczenia sprawy karnej ratownikowi medycznemu. Kuba M. zawiadomił prokuraturę, że ratownik złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, ale i ta sprawa została umorzona.
Bella, a właściwie Iza, przebywa w tej chwili w Domu Pomocy Społecznej w południowej Wielkopolsce. Jej chory synek trafił pod opiekę sióstr serafitek z Poznania. W jej rodzinnym domu pozostały jednak inne dzieci, w tym jej autystyczny brat Olek. Wcześniej miał na imię Adam, ale również jemu zmieniono imię.
- Mnie się w głowie nie mieści, że Kuba M. został wcześniej kuratorem dla upośledzonej Belli. Kolejna sprawa to sytuacja z jej młodszym bratem Olkiem vel Adamem. On chodzi do szkoły specjalnej w Gnieźnie i proszę sobie wyobrazić, że na co dzień mieszka w internecie, nie w domu. Na weekendy i święta wraca do domu, gdzie najpewniej dzieje się źle, bo po wizytach u mamy i ojczyma bardzo często trafia na Dziekankę (szpital psychiatryczny w Gnieźnie - przyp. red.). W szkole funkcjonuje dobrze, jest uśmiechnięty, ale gdy tylko trafia do domu i pod opiekę Kuby M., jego stan ma się radykalnie pogarszać. To powinno zastanowić różne instytucje, jak wygląda sytucja w tym domu – mówi nasz kolejny rozmówca.
Tymczasem w gnieźnieńskiej prokuraturze usłyszeliśmy, że nie otrzymywała wcześniej informacji wskazujących, że podopieczni Kuby M. podejrzanie często są wysyłani na oddział psychiatryczny szpitala "Dziekanka" w Gnieźnie. Prokuratura do tej pory nie badała tego wątku.