Natalia Dyjas-Szatkowska

Ocalmy od zapomnienia dawny cmentarz żydowski w Zielonej Górze

W październiku minionego roku kilkunastu mieszkańców Zielonej Góry, w ramach akcji zorganizowanej przez Młodzieżową Radę Miasta, sprzątało teren dawnego Fot. Natalia Dyjas W październiku minionego roku kilkunastu mieszkańców Zielonej Góry, w ramach akcji zorganizowanej przez Młodzieżową Radę Miasta, sprzątało teren dawnego cmentarza żydowskiego, który znajduje się przy ul. Chmielnej.
Natalia Dyjas-Szatkowska

Przez lata zapomniany stał się terenem, o który mało kto dba. Zarośnięty bluszczem, otoczony coraz bardziej zniszczonym murem. Porzucona przestrzeń tuż obok ruchliwej ulicy. Kto zadba o kirkut?

- Tyle lat mieszkam w tym mieście, a nie wiedziałam, że jest tu cmentarz żydowski – mówi zielonogórzanka, pani Magdalena. - Dowiedziałam się dopiero po jednej akcji sprzątania tego miejsca...

A było to na początku października minionego roku. To właśnie wtedy mieszkańcy, społecznicy, dziennikarze, ale także radni, przez parę godzin nie tylko sprzątali coraz mniejszą przestrzeń dawnego cmentarza, wyrywając chwasty i zbierając śmieci, ale i zadbali o wnętrze budynku przedpogrzebowego, czyszcząc stare macewy i zabytkową posadzkę.

Niestety, jednodniowe akcje sprzątania terenu (podobna odbyła się w 2012 roku) nie uchronią kirkutu od zniszczenia. Przez otwory po wybitych w domu przedpogrzebowym szybach przez zimę wpadło do środka sporo liści, a bluszcz coraz szczelniej oplata teren dawnej nekropolii, przykrywając śmieci, rzucane tu przez przechodniów.

Jednak los zielonogórskiego cmentarza nie jest obojętny niektórym mieszkańcom. Na pewno Andrzejowi Kirmie¬lowi, który obecnie pełni funkcję dyrektora muzeum w Międzyrzeczu. Wcześniej zaś, jako nauczyciel w Zespole Szkół Ekologicznych, razem z uczniami poświęcił się ratowaniu zielonogórskiego kirkutu od zapomnienia.

- Dawniej macewy znajdujące się na terenie kirkutu były przerabiane przez pracującego nieopodal kamieniarza na nowe nagrobki – opowiada Kirmiel. - Z granitu, marmuru usuwano żydowskie napisy, skuwano je i tworzono nowe informacje. Część z takich nagrobków trafiło do alei zasłużonych na zielonogórskim cmentarzu...

Te wartościowe kamienie sprzedawano i przerabiano. Mniej wartościowe, zrobione z piaskowca, miały posłużyć jako utwardzenie garaży policyjnych.

Na początku XXI wieku na tzw. rezerwie cmentarnej odnaleziono macewy pochodzące z cmentarza.

- Część nagrobków z piaskowca wyrzucono i zasypano wapnem - tłumaczy Kirmiel. - Postanowiłem je, razem z uczniami Zespołu Szkół Ekologicznych, odrestaurować. Pracowaliśmy przez wakacje. Oczyszczaliśmy macewy, fotografowaliśmy je. A epitafia wysłaliśmy do Izraela, by tam przetłumaczono te napisy.

Macewy zostały umieszczone w domu przedpogrzebowym, który znajduje się na terenie cmentarza.
- Poprzez te akcje chciałem nauczyć moich uczniów tolerancji, przeprowadzić nietypową lekcję historii. Myślę, że eksperyment się udał. Jeden z moich wychowanków poszedł na judaistykę... - podkreśla Andrzej Kirmiel.

- Historia jest bardzo złożona - śmieje się Aleksander Stawnicki, uczeń Andrzeja Kirmiela, który przez lata również działał w Lubuskiej Fundacji Judaica. - Tak naprawdę to jego osoba wpłynęła na moją decyzję. Jest to człowiek, który w swojej historii wypuścił wielu uczniów, którzy mieli szczytne cele i chęć niesienia pomocy.

A ta pomoc polegała właśnie m.in. na ocaleniu zielonogórskiego cmentarza. Bo był on przez lata był jednym z najpiękniejszych kirkutów na Dolnym Śląsku. I, jak mówi Kirmiel, nieprawdą jest, że został zniszczony w czasie Nocy Kryształowej.

Andrzej Kirmiel, wyjaśnia, że jeszcze po wojnie pochowano tu małą dziewczynkę - prawdopodobnie repatriantkę ze Wschodu.
Obecny dyrektor międzyrzeckiego muzeum napisał o zielonogórskim cmentarzu m.in. artykuł pt.: „Żydzi w Zielonej Górze”, a także stworzył hasło, które można znaleźć na stronie internetowej www.sztetl.org.pl Dzięki tej pracy możemy się dowiedzieć, że gmina żydowska pierwszy teren pod stworzenie cmentarza kupiła w 1814 roku. Część, gdzie grzebano zmarłych, została otoczona murem z cegły, który zachował się do dziś, choć z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. Na terenie powstał nie tylko dom przedpogrzebowy, ale także dom stróża-ogrodnika czy ujęcie wody. Zielonogórski kirkut charakteryzował się bogatymi nagrobkami, ale i niezwykłą szatą roślinną.

Cmentarz przetrwał czasy wojny (jeszcze w latach 40. chowano tu osoby narodowości żydowskiej) i do końca lat 60. pozostawał w dość dobrym stanie. Następnie rozpoczęto jego stopniową likwidację. Wtedy też budynek przedpogrzebowy przerobiono m.in.: na warsztat samochodowy... Obecnie obiekt, razem z terenem, należy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.

- To właśnie Fundacja jest teraz właścicielem terenu cmentarza – informowała nas na łamach „GL” lubuska wojewódzka konserwator zabytków, dr Barbara Bielinis - Kopeć.

W ramach wolontariatu terenem opiekowała się Lubuska Fundacja Judaica. I to właśnie ona od lat próbuje uczulić mieszkańców na ważką kwestię zadbania o teren kirkutu.

Lubuska Fundacja Judaica zgłosiła do budżetu obywatelskiego 2017, jako zadanie małe, projekt stworzenia centrum edukacyjno-kulturalnego im. Zachariasza Andersa. W założeniu ta inicjatywa zakładała rewitalizację cmentarza żydowskiego, a także utworzenie w tym miejscu parku oraz adaptację budynku przedpogrzebowego na centrum edukacyjno-kulturalne. Lubuska Fundacja Judaica wraz z Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego miałaby w tym miejscu prowadzić spotkania o charakterze otwartym. By przybliżać mieszkańcom dawną historię miasta.

Dlaczego centrum w planach nosiłoby imię Zachariasza Andersa, prawnika i starszego zielonogórskiej gminy żydowskiej? Bo to właśnie on był inicjatorem powstania kirkutu. Projekt jednak nie wygrał w budżecie obywatelskim i nie doczeka się realizacji. Przynajmniej obecnie.

- Tak naprawdę autorem tego projektu był współpracujący z nami Krzysztof Olszak - informuje prezes fundacji, Hanna Gawrońska. - Jako fundacja podpisaliśmy się pod tym projektem. Mieliśmy sygnały, ze społeczności żydowskiej, że pewne rzeczy, które tam proponujemy, są niedopuszczalne i powinny zostać zmodyfikowane.

Jednak, jak zapewnia H. Gawrońska, fundacja nadal będzie się starała uwrażliwiać mieszkańców na temat kirkutu.
- Po tym odrzuceniu projektu w budżecie myślimy, że jeśli nie tą drogą, to jakąś inną pozyskać pieniądze - mówi H. Gawrońska. - Bo wszystko, niestety, rozbija się o finanse. Jednak temat kirkutu nigdy nie przestanie być dla nas ważny.
Teren obecnie podlega Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego z Warszawy. Czy może ona ma w planach zadbanie o kirkut i dom przedpogrzebowy?

- W imieniu dyrektor generalnej naszej fundacji informuję, że trwa opracowanie dokumentacji prac renowacyjnych - mówi rzecznik prasowy FODŻ Marcin Bartosiewicz. - W zwią¬zku z tym obecnie nie mogę niestety zaprezentować szczegółów projektu. Zapewniam jednak, że renowacja cmentarza znajduje się wysoko na liście naszych priorytetów.
Czy kirkut doczeka się rewitalizacji? . Czas pokaże, czy tak się stanie...

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.