Ochroniarze uratowali życie mężczyźnie
- To był odruch. Nie myślałem, że coś mi grozi - opowiada Tomasz Szcześniak
Przemyślenia przychodzą dopiero teraz, kiedy emocje nieco opadły. Do bohaterskiej akcji ochroniarzy z Ciechanowca doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Tomasz Szcześniak i Józef Żebrowski wyjechali na patrol obiektów, ochranianych przez firmę, w której pracują.
- To Józek pierwszy zauważył, że z jednego z mijanych domów jednorodzinnych unosi się dym. To był drewniany budynek - opowiada 28-latek. - Mówię mu: Zawracaj, zobaczymy, co tam się dzieje. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się, że dom jest objęty ogniem. Zawiadomiliśmy służby.
Dom wyglądał jak pustostan, mimo tego Tomasz próbował dostać się do środka, żeby sprawdzić czy nikogo tam nie ma. Drzwi były pozamykane. Udało się podważyć te prowadzące do ganku.
- W środku spał mężczyzna w średnim wieku. Zacząłem go budzić - mówi ochroniarz. - Okazało się, że jest po udarze i z trudem się porusza. Co gorsza, tej nocy wziął leki nasenne, dlatego spał tak mocno, że nie wyczuł dymu, jak mi potem opowiadał. Wziąłem go pod rękę, Józek nas asekurował i udało nam się opuścić budynek.
Mężczyzna trafił do szpitala. Był już podtruty dymem.
- Strażacy z OSP i jednostki zawodowej sprawili się na medal, ale nie wiem czy ten człowiek będzie mógł wrócić do domu. Wszystko tam jest zalane wodą, część budynku spłonęła - mówi Tomasz Szcześniak.
Jak się dowiedzieliśmy w Urzędzie Miejskim w Ciechanowcu, poszkodowany nie zostanie bez dachu nad głową. Miasto dysponuje mieszkaniami komunalnymi i mężczyzna otrzyma taki lokal po wyjściu ze szpitala.
Nie ulega wątpliwości, że ochroniarze uratowali mu życie. Co ważne, ich szybka reakcja sprawiła, że ogień nie rozprzestrzenił się na sąsiednie domy.
- Nie czuję się jak bohater - podkreśla Tomasz. - Jestem strażakiem ochotnikiem. Działam w OSP w Trojanowie (gm. Klukowo), więc to, co zrobiłem było reakcją odruchową. Myślę, że każda osoba z doświadczeniem pożarniczym postąpiłaby tak samo. Najważniejsze to wyciągnąć i uratować człowieka.