Od „Dziadów” uczniowie wolą Greya i wiedźmina
- Listę lektur trzeba odświeżyć - twierdzą nauczyciele i uczniowie. Ale wszystko wskazuje na to, że znajdzie się na niej klasyczna literatura polska.
- Części lektur w gimnazjum spokojnie mogłoby nie być - uważa Karolina, gimnazjalistka z Bydgoszczy. - Kiedy mieliśmy czytać „Krzyżaków”, prawie cała klasa bazowała tylko na obejrzanym filmie. „Romea i Julię” też głównie oglądaliśmy, a nie czytaliśmy. Mitologię pamiętałam częściowo jeszcze ze szkoły podstawowej, więc z tą lekturą akurat nie miałam większego problemu.
Tymczasem PiS zapowiada powrót do „klasycznego kanonu lektur”. Na razie szczegóły nie są znane, jednak można się spodziewać, że niektóre z tych książek nie będą szczególnie lubiane przez młodzież.
- Uczniowie nie przepadają za klasyczną literaturą polską - mówi nauczycielka bibliotekarka w jednej ze szkół w regionie. - Z trudem udaje im się przebrnąć przez „Pana Tadeusza”, a porażką dla wielu kończy się próba przeczytania „Dziadów”, zwłaszcza II części. Wiem, że niekiedy nauczyciele czytają tę lekturę na lekcjach i od razu wyjaśniają, o co chodzi. Moim zdaniem, uczniowie nie będą chcieli czytać tego rodzaju literatury, jeśli będzie się ich próbowało do tego zmusić. Chcąc zachęcić uczniów do czytania, lepiej wprowadzić do kanonu książki, które są im bliższe.
Nie da się bowiem ukryć, że jeśli młodzież sięga po książki, to bynajmniej nie po te z listy lektur. Z badania czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży, przeprowadzonego przez Instytut Badań Edukacyjnych, wynika, że na pierwszym miejscu jest fantastyka. Rekordy popularności bije znana seria o Harrym Potterze. Dziewczyny chętnie wybierają literaturę „wampiryczną” z wątkami romansowymi. Chcą też czytać, w odróżnieniu od chłopców, młodzieżowe powieści obyczajowe. Jeśli chodzi o lektury, to uczniowie przyznali, że posiłkują się streszczeniami lub poprzestają na czytaniu fragmentów.
Do listy lektur krytycznie podchodzą licealiści. - Chyba już najwyższy czas, żeby trochę ją odświeżyć, bo część z tych książek pamiętają jeszcze moi rodzice - mówi Katarzyna, licealistka z Torunia. - Mnie na przykład „Wesele” bardzo się podobało, ale głównie dlatego, że interesuję się tą epoką. Jednak już opowiadania Brunona Schulza były dla mnie ciężką przeprawą. Dobrze, że jest teraz sporo lektur uzupełniających, a wśród nich trafiają się książki, które czyta się nie z przymusu, a dla przyjemności. Dla mnie to na przykład Agatha Christie!
Co ciekawe, w akcji „Ogólnopolskie wybory książek”, przeprowadzonej przez miesięcznik „Biblioteka w Szkole”, uczniowie szkół ponadgimnazjalnych wybrali „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Na drugim miejscu znalazła się saga o wiedźminie.
- Krzywdzące byłoby uogólnienie, że młodzież nie czyta książek - podkreśla Jarosław Acalski, wicedyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Bydgoszczy. - Wielu młodych ludzi sięga po nowości wydawnicze. Interesują się fantastyką naukową, nie stronią od współczesnej literatury obyczajowej, cenią dobrą prozę detektywistyczną. A kanon lekturowy w szkole? Jest bardzo różnie odbierany przez młodych ludzi. Dla części z nich jawi się tylko jako morderczy obowiązek. Inni znajdują na bardzo skąpej liście lektur obowiązkowych z tzw. gwiazdką te, które potrafią zainteresować. Nie gardzą „Lalką” , „Ferdydurke” i „ Tangiem”, ale nie przepadają za dziedzictwem literackim romantyzmu. Ważna, zdaniem prof. Haliny Zgółkowej, bo demotywująca do czytania lektur, jest bariera dzieląca język współczesnej młodzieży od języka wieku XIX. Podczas kolejnych reform edukacyjnych skupiano się na redukowaniu listy lektur. Przy kolejnej rewolucji warto ją raczej odświeżyć, wzbogacając o teksty współczesne, uznane przez literaturoznawców za wartościowe ze względów poznawczych, artystycznych i wychowawczych.