Od gry w warcaby do dzieł Bacha
Zapis spotkania z Piotrem Psyllosem, białostoczaninem, młodym konstruktorem, informatykiem, popularyzatorem nauki.
Sztuczna inteligencja jest tak naprawdę bardzo szerokim fragmentem informatyki. Zajmuje się maszynami, które same się uczą i wykorzystują tę wiedzę. Nie jest to jednolita dziedzina. To archipelag różnych wysp, a te wysepki stanowią różne metody sztucznej inteligencji, wśród których są m.in. sztuczne sieci neuronowe, algorytmy genetyczne i mrówkowe.
O sztucznej inteligencji przez ostatnie lata było bardzo głośno w mediach. Związana z nią zawierucha rozpoczęła się w 1995 r., kiedy Chinook, algorytm, który uczył się na przykładach rozegranych partii, wygrał w warcaby z mistrzem świata.
Twórcy sztucznej inteligencji dawniej myśleli, że poprzez wnikanie do naszego umysłu, można zrozumieć na czym polega sztuczna inteligencja czy świadomość i w ten sposób skonstruować myślące maszyny.
Programiści głowili się, żeby sprawić, by komputer rozpoznawał różne obiekty. W latach 60. opracowali sztuczne neurony, które są wzorowane na mózgu człowieka. Wykorzystuje się je m.in. w autonomicznych autach. Taką sztuczną inteligencję stosuje również Facebook, kiedy wykrywa twarze na zdjęciach. Podobnie jest w przypadku samochodów - potrafią one same zauważyć, gdzie jest przeszkoda.
Jak to się robi? Tworzy się sieć neuronową, czyli jedną z wysepek sztucznej inteligencji i zbiera się dane uczące, poprzez które, tak jak w przypadku dziecka, komputer się uczy.
Podpisane obrazki trafiają do sieci neuronowej, ona widząc je, wytwarza w swojej pamięci reprezentację i potrafi później wykorzystać swoją wiedzę.
W moim urządzeniu MATII, którą wynalazłem dla osób niewidzących, wykorzystuję splotowe sieci neuronowe, przypominające swoją budową, budowę kory wzrokowej kota. Urządzenie widzi i rozpoznaje ludzi czy przeszkody i mówi o nich jego użytkownikowi.
Oprócz splotowych sieci neuronowych, których użyłem w swoim urządzeniu, są jeszcze algorytmy genetyczne, które podobnie jak organizmy żywe rozmnażają się i przekazują swoje geny dalej. Można zakodować dane cechy i w ten sposób, poprzez losowanie, stworzyć osobniki, czyli programy, które będą służyły do rozwiązywania różnych zadań.
Sztuczne sieci neuronowe, na których pracowano już w ubiegłym wieku, wynalazł Rosenberg. Wytworzył on pierwszy perceptor, rozpoznający litery. Za jego czasów panowało przekonanie, że żadna maszyna nie może być budowana w sposób przypadkowy. On regułę tę złamał i wpadł na pomysł, że zbuduje coś podobnego do ludzkiego mózgu. I przypadkowo go zbudował. Było w nim 256 sztucznych neuronów, które połączył ze sobą w sposób przypadkowy. Wyszedł mu perceptor, który bardzo dobrze rozpoznawał litery.
Cały dorobek sztucznej inteligencji powstał w wyniku badania mózgu. Żeby zasymulować jeden neuron, potrzeba super komputera, dlatego na co dzień stosuje się modele uproszczone, które nie oddają tego co mamy w głowie, ale są wystarczająco dobre, by np. rozpoznawać obrazki czy pismo.
Sieci neuronowe wykorzystuje się też do tworzenia sztuki. W latach 60. komputer przeanalizował utwory Bacha i skomponował utwór w jego stylu. W latach 70. brytyjski artysta zrobił komputer, do którego wprowadził pewne reguły. Aaron, bo tak się nazywał, wykorzystywał je i samodzielnie tworzył obrazy. Teraz ludzie potrafią już stworzyć sieci, które malują jak Rembrandt.