Od Krakowa do Brukseli. Cameron polski
Niewinna informacja przemknęła przez serwisy: rząd pyta Trybunał Konstytucyjny o wyroki Trybunału Europejskiego. Rządowi odpowie Trybunał Konstytucyjny kierowany przez ludzi związanych z samym rządem. Dreszcze przeszły po plecach a przez myśl przyszło pierwszy raz: tak się może zacząć polska droga do exitu, czyli wyjścia z Unii Europejskiej czyli Polexit. Tak się zaczyna nasz odwrót z Zachodu.
Podanie w wątpliwość kompetencji TSUE oznacza, że można podważać wiążące traktatowo zobowiązania przez interpretację TK. Znaczy, będziemy stosowali prawo europejskie, kiedy będzie nam odpowiadało, a nie jako zasadę. To totalnie podważa polską wiarygodność europejską. Chodzi o to, by to partia władzy w Polsce robiła co chciała, rozpisywała na głosy pomiędzy premiera a swój Trybunał antyeuropejskie gierki. Ludziom zaś wmawiała, że to o suwerenność chodzi. Naród po latach zaborów, wojen i komuny wciąż boi się o suwerenność najbardziej i może jest gotów uwierzyć, że lepiej jej przypilnuje pazerna władza niż zagwarantuje twarde osadzenie na Zachodzie.
Wieje wiosna od Wschodu. Raczej wieje na wiosnę wschodem. Swoją droga w myśleniu jest to niestety podobne do przedwczorajszego orzeczenia moskiewskiego sądu miejskiego, który nie uznał jurysdykcji Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Nowy sekretarz stanu USA A. Blinken namawia komisję Europejską do odnowienia współpracy politycznej na całym Zachodzie – demokratycznego mostu Waszyngton-Bruksela. Przed Polską i Węgrami wybór historyczny: idziemy z Zachodem czy jednak pałętamy się w niespokojnej szarej strefie pomiędzy. Niewinne pytanie premiera Morawieckiego do sędzi Przyłębskiej nie wróży tu dobrez.
Jasne, że premier siłuje się z Solidarna Polską i stara się przelicytować własnych kolegów rządowych w wątpliwościach wobec UE, nawet jeśli to oznacza pytanie o rzeczy oczywiste w Traktacie negocjowanym przez Lecha Kaczyńskiego. Brexit zaczął się od niewinnych gier wewnętrznych Dawida Camerona z wewnętrzną opozycją. Cameron grał wizją wyjścia z Unii, w którą zapewne nie wierzył,. Myślał „dobra nasza” i ciągnął do awantury. Niepyszny odszedł wszystko przegrawszy – począwszy od swej reputacji, władzy i miejsca w podręcznikach.
Premier Mateusz Morawiecki idzie podobna drogą – jest jednak pewna różnica. Polska nie jest wyspą, Polska nie jest Wielką Brytanią. Zapamiętajmy ten moment – w grze nie są drobne, w grze jest Polska – jak mówił Jan Olszewski – i jej przyszłość.