Personalne układanki na szczytach Unii w rzeczywistości nie są takie istotne w stosunku do tego, jakie wywołują podniecenie w opinii publicznej. System decydowania o każdej sprawie jest tak skomplikowany, że ani Frans Timmermans (gdyby został szefem Komisji Europejskiej), ani Ursula von den Laien nie będą dysponowali żadnym atomowym guzikiem, który może komuś realnie zaszkodzić, nie będą podejmowali jednoosobowo żadnych strategicznych decyzji.
Dla osób spoza branży, czyli takich, które nie są politykami, dziennikarzami czy zawodowymi komentatorami, nie zaleca się nawet uczyć na pamięć tych kilku zagranicznych nazwisk. W końcu od dawna wiadomo, że normalnie na świecie jest dopóty, dopóki ludzie mogą spokojnie żyć, nie zawracając sobie głowy składem rady ministrów czy tym bardziej nazwiskiem powiedzmy unijnego „ministra spraw zagranicznych”.
Dużo poważniejsze znaczenie od brukselskiego konklawe miały w ubiegłym tygodniu inne wydarzenia: podawane przez media informacje, że prezydent Trump zamierza dążyć do zerwania układu wojskowego USA-Japonia, czy słynny wywiad prezydenta Putina dla Financial Times albo zgoda parlamentarzystów państw zachodnich na powrót Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Wszystko to pokazuje, że stary świat się kończy na naszych oczach. Istotą starego świata, w którym Polska miała prawo czuć się wyjątkowo i jak na swoje dzieje bezpiecznie, było ścisłe współdziałanie USA i państw zachodniej Europy, a szczególnie instytucji Unii Europejskiej. Właśnie ta epoka się kończy, ponieważ Donald Trump w zasadzie nie uznaje Unii Europejskiej, a unijne państwa zdają się wierzyć w iluzję, że mogą same prowadzić politykę wobec Rosji.
Wszystko przez to, że od czasu II wojny światowej minęło na tyle dużo czasu, że rządzą Zachodem pokolenia, które nie pamiętają, że o zwycięstwie nad nazistowskimi Niemcami, a potem Sowietami zadecydowała spójna polityka tzw. Zachodu, zarówno w Europie, jak i na Pacyfiku.
Jeden ze środkowoeuropejskich dyplomatów tłumaczył ostatnio obrazowo, że w czasach przesilenia na świecie Europa Środkowa staje się kanapką ściskaną z jednej strony przez Rosję, a z drugiej przez Zachód i jedyną drogą ucieczki jest kierunek południowy. Jedyne zatem, co jest naprawdę ciekawe przy analizowaniu, na co możemy liczyć ze strony nowych urzędników unijnych, to odpowiedź na pytanie, czy nowe władze Unii wiedzą, co zrobić, by w razie czego nie sprawdziła się wobec Polski ta sandwich doctrine.