Od Krakowa do Brukseli. Felieton Pawła Kowala: Ochota na Lewicę
Prof. Waldemar Paruch należy obecnie do najbardziej miarodajnych intelektualistów związanych z obozem władzy. Nie mówi przekazami dnia, a uważne słuchanie jego analiz pokazuje, w którym kierunku zmierza PiS. Z jego ostatnich wypowiedzi niedwuznacznie wynika, że PiS ma poczucie, że straciło ok. 10 proc. wyborców politycznego centrum i o te głosy będą się toczyły polityczne boje w rozpoczynającym się roku.
Nominacja dla posła Andruszkiewicza pokazuje zresztą, że jedno to politologiczne analizy W. Parucha, a drugie polityczna praktyka obozu władzy. Być może zresztą PiS o nic boju nie będzie musiało toczyć. Być może niepotrzebne okażą się deglomeracyjne opowieści o przenoszeniu pani Julii Przyłębskiej z Trybunałem Konstytucyjnym do Piotrkowa albo Przemyśla.
Bo prof. Parucha nie słucha nie tylko premier Morawiecki, ale także opozycja. Działacze Nowoczesnej już przed świętami zażądali „Wigilii bez księdza”. Nowy projekt polityczny, partia Roberta Biedronia od razu włączyła antyklerykalną płytę. Wtedy i Koalicja Obywatelska postanowiła poszybować w lewo: w Święto Trzech (ups, w zasadzie może Sześciu) Króli ogłasza plan „oddzielenia Kościoła od państwa”. Nawet PSL, które jeszcze niedawno grało na konserwatywne centrum, ogłosiło plan koalicji z SLD.
Podobne zjawiska miały już miejsce: Ewa Kopacz pod koniec swoich rządów „skręciła na lewo” i wybory dla PO skończyły się, jak się skończyły. Nawet konserwatywny prezydent Komorowski szukał pod koniec swojej kadencji na lewicy szczęścia i go nie znalazł.
PiS ma poczucie, że straciło ok. 10 proc. wyborców politycznego centrum i o te głosy będą się toczyły polityczne boje
Bo polskie centrum jest bardziej konserwatywne i zachowawcze, niż się komukolwiek wydaje. Antyklerykalne jeremiady zaprowadzą opozycję na manowce. Cała Europa skręca w prawo - taki jest trend, nawet lewica skręca w prawo, a u nas dyżuruje antyklerykalizm muzealny trochę z poprzedniej epoki, a trochę przywieziony wraz z wielkimi migracjami ze wsi i miasteczek.
A ludzie są, jak byli: na księdza ponarzekają, ale nie będą tylko z powodu narzekania na księży oddawać swego głosu w wyborach. Jest więcej obojętności na sprawy kościelne, jest wśród polskich centrowców coraz więcej przekonania, że nie każdą strzelnicę trzeba poświęcić, ale jest też naturalna dla Polaków niechęć do antykatolickiej rewolty z marzeń sennych skrajnej lewicy.
Jest więcej obojętności na sprawy kościelne, ale jest też naturalna niechęć do antykatolickiej rewolty
Te świadome 10 proc. centrystów, o których mówi W. Paruch, szuka w polityce powagi, a nie happeningu. Jakieś lewicowe syrenie śpiewy ciągną opozycję w tarapaty. A biedne lemingi niedługo znów gotowe pomyśleć, że skoro już jest PiS, to może w drugiej kadencji zerknie łaskawym okiem na naszych nowych mieszczan, przedsiębiorców i korpoludzi.