Od Krakowa do Brukseli: Jak za Gierka
To, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się kompletną fikcją – dzisiaj staje się ciałem. Władza w Polsce idzie krok dalej w odbudowie socjalizmu i tworzeniu ludziom złudzenia bezpieczeństwa.
Jakiś czas temu na stoiskach z wędliną pewną popularnością cieszyła się „szynka jak za Gierka”. Brzmiało to jak niewinny żart – sentymentalne wspomnienie przeszłości w smaku mortadeli. Gdy rząd dyskutuje o nacjonalizacji handlu detalicznego w branży spożywczej, czyli mówiąc po ludzku powstaniu państwowych spożywczego rodzi się ryzyko, że z tego wszystkiego powstanie już na poważnie nie Polska dobrej zmiany ale Polska „jak za Gierka”.
Wyobraźmy sobie że powstaje sieć sklepów spożywczych pod kontrolą państwa. Kilka osób nieźle zarabia przez wiele miesięcy, powiedzmy powołują Narodowy Holding „Polskie jest lepsze”. Początkowo jest jak z Centralnym Portem Komunikacyjnym, czyli pensje zarządowi wpływają na konta, ale przysłowiowe ściernisko nie zamienia się w San Francisco. W końcu członkowie zarządu Narodowego Holdingu dochodzą do wniosku, ze tworzenie krajowej sieci spożywczaków nie jest wcale takie proste – wykupują jakąś istniejącą dobrze prosperującą sieć sklepów.
Dobierają się, powiedzmy do jednej ze znanych marek – nazwijmy ją dla potrzeb tego tekstu „Niezapominajka”. Nie jest to trudne, bo przecież płacą państwowym groszem, więc mogą „dla sprawy” przepłacić, dotychczasowi właściciele w kryzysie chętnie sprzedają sieć „Niezapominajka”. Szybko jednak okazuje się jak zawsze w historii, że państwowe zarządzanie przejętą siecią sklepów nie jest proste. Z drugiej strony Narodowy Holding nie może zaliczyć porażki, więc na różne sposoby dosypuje pieniądze nowej „Niezapominajce”. To oczywiście podcina skrzydła właścicielom autentycznych, czasami przez kilka pokoleń budowanych firm, zwykłych naszych poczciwych spożywczaków wszystkich możliwych typów. Wiele z tych sklepów nie wytrzymuje nieuczciwej konkurencji „Niezapominajki”. Przy okazji przy operacjach finansowych Narodowego Holdingu, jak to często przy tego typu przedsięwzięciach, dochodzi do nadużyć i nawet korupcji. W końcu ktoś dochodzi do wniosku starego jak świat, że państwo nie jest od prowadzenia spożywczaków. Uff…
No nie takie uff…, ponieważ w tym scenariuszu, jakże prawdopodobnym, strat jest sporo. Upadło wiele sklepów, które sprzedawały ten sam ser co nowa „Niezapominajka” i handlowały tymi samymi jabłkami z sadów pod Grójcem oraz kiełbasa lisiecką, ale nie miały dotacji z rządowej firmy. Zmarnowało się dużo publicznych pieniędzy, ktoś poszedł siedzieć za przekręty z wydawaniem państwowych pieniędzy. I tylko niesmak pozostanie.