Koronawirus wejdzie do podręczników jak hiszpanka sprzed 90 lat i zapisze się wielkimi literami w podręcznikach historii, w analizach socjologicznych politologicznych psychologicznych itd.
Odmrożona gospodarka nie będzie już taką samą gospodarką jak w czasie, kiedy rządy w tym rząd Polski zamykały sklepy restauracje i kluby. Zanim zapiszecie się Państwo do fryzjera czas pomyśleć o tym czego nas te tygodnie nauczyły.
Zobaczyliśmy, że bez księgowej, profesora na uczelni czy korpomenedżera świat się kreci dłużej (choć też nie bez końca) ale bez ekspedientki, aptekarza, pracownika wodociągów prawie od razu hamuje. Ten czas nauczył nas szacunku dla zawodów, na które mniej zwracaliśmy uwagę. Szczególnie w pierwszych tygodniach, gdy narodowa kwarantanna połączona była z narodową traumą strachu przed wirusem ekspedientki i kasjerzy stawali dzielnie ryzykując zdrowie.
Ale ten czas powinien nas nauczyć szczególnie szacunku dla medyków, lekarek, lekarzy, pielęgniarzy, laborantów, pracowników szpitali, pracowników socjalnych w domach pomocy społecznej. Szybko okazało się, że placówki ochrony zdrowia są najbardziej zagrożone.
Medycy stali się na wojnie z wirusem tymi, kim jest wojsko w działaniach zbrojnych. Znaleźli się na pierwszej linii frontu. Od tego czasu jedno już się nie zmieni: jest jasne, że służba zdrowia musi być traktowana tak jak część systemu bezpieczeństwa narodowego, kształcenie lekarzy jak kształcenie oficerów, zakupy sprzętu medycznego jak wojskowego itd. „koronka” przeminie albo się na nią uodpornimy ale problem pandemii zostanie i na następną katarstrofę z wirusem w roli głównej w tej skali zapewne nie trzeba będzie czekać aż 90 lat.
Można śpiewać dla lekarzy, wspaniale, ze zamknięte restauracje gotowały dla medyków a Sejm RP uroczyście im podziękował. Ale gdyby pójść krok dalej, gdyby dla tych którzy stanęli dowali jak dla weteranów zorganizować program wdzięczności, powiedzmy pod hasłem „My, solidarni”?
Gdyby instytucje i firmy państwowe dały medykom zaangażowanym w walkę z wirusem zniżki na benzynę, gdyby dostali także od samorządów zniżki na bilety do instytucji kultury a od firm prywatnych dodatkowe bonusy. Gdyby dać przykład i uszanować tych ludzi, którzy się wirusowi ni kłaniali, wolontariuszy – w tym dominikanki i dominikanów w depeesie w Bochni taką kartą weterana pokazującą jak dzisiaj świat rozumie bohaterstwo.
Taka karta, która w świecie „kapitałów, szans, finansów i inwestycji”, przypomina o codziennej odpowiedzialnej pracy wielu zawodów, na która w minionej epoce bajobongo trochę straciliśmy wrażliwość.