Czy kochamy zwierzęta? Czy klikają się w mediach społecznościowych? Bez dyskusji - to oczywiste. Za każdym razem, gdy przeglądamy frotki na Instagramie z moją córką, turla się ona jak norka z radości widząc, że przesławny kot Wrocek (od prezydenta Jacka Sutryka) ma kilkanaście razy więcej „obserwujących” niż jej własny ojciec. A ileż sympatii wzbudził onegdaj zadumany kot pana prezesa na parapecie willi na Żoliborzu? Jest jasne, że gdy szef PiS mówi o prawach zwierząt, to szczerze mówi o swych przekonaniach i kropka.
Oprócz zwierząt prezes ma jeszcze jedną pasję: politykę. Ma też dobre wyczucie politycznych emocji. Ma sprawnych współpracowników, którzy obserwują ruch w sieci i zainteresowanie nową - starą obietnicą władzy. Jeśli jest w Polsce jeszcze jakiś wspólny element polityki, który szczerze może połączyć tych z lewa i tych z prawa - to sprawy ochrony zwierząt. W każdej partii jest trochę osób, którym na tym zależy.
Gdy prezes pokazuje się publicznie z atlasem kotów, wspomina zwierzęta w wywiadach a szczególnie gdy raz jeszcze obiecuje nową ustawę chroniącą zwierzęta z ukontentowaniem zapewne obserwuje miny wrażliwców z wszystkich stron sceny politycznej, którzy deklarują poparcie inicjatywy i miłość do władzy „w tej sprawie”. Ale to już było - tu jednak nie tylko emocje ale i chłodna polityka gra rolę.
Oprócz zwierząt prezes Jarosław ma jeszcze jedną pasję: politykę. Ma też dobre wyczucie politycznych emocji
Szybko okaże się, że projektu jeszcze nie ma a tylko kilka punktów na kartce, że w samym obozie władzy nie wszyscy są „ za”. I najważniejsze, że przeciw jest ojciec dyrektor Rydzyk. Czy naprawdę miłośnicy naszych milusińskich wierzą, że to ich sympatyczne twitty poparcia dla planowanego projektu zwyciężą w twardej politycznej konfrontacji z wolą Torunia? Szczególnie, że tymczasem popierają projekt który dopiero powstanie, czyli, którego nie ma...
Gdy władza wrzuca temat zwierząt wiedzcie, że zbiera się w drogę na łowy do politycznego centrum
Gdy wieczory już wcześniejsze i chłodne, wiedzcie, że idą wykopki, zbiór jabłek i jesień. Gdy władza wrzuca temat zwierząt wiedzcie, że zbiera się w drogę na łowy do politycznego centrum i szukanie poparcia w partiach opozycyjnych. Tymczasem zostają problemy z mediami, nie wiadomo co dalej z deficytem i inflacją, jak sobie będą radziły polskie firmy rodzinne jeśli covid znowu wyskoczy jesienią? Co z dzieciakami w szkole, jeśli znowu przejdziemy na on-line? To tymczasem czekamy na zapowiadany projekt ustawy i zajmujemy się tym co i tak trzeba załatwić. Mądre koty zapewne już to wiedzą, że nowe przepisy o ochronie zwierząt będą albo nie, że nie zależy to od opozycji i bez zbędnej ekscytacji obserwują polską politykę.