Czterdziestolecie powstania Solidarności. Co nam zostało z tego doświadczenia? Będzie tak samo jak ze stuleciem Bitwy Warszawskiej - rząd się nie spisał przy organizacji obchodów. Zresztą w kontekście bitwy sprzed stu lat także o solidarność polskich polityków, którzy weszli do rządu Witosa. Nie będzie w tym roku na rocznicy Porozumień Sierpniowych ważnych zagranicznych gości, nie będzie wielkich przemówień. Swoją część uroczystości przygotowały władze Gdańska, Europejskie Centrum Solidarności i związkowcy, władze państwowe słabo się spisały. Jeszcze jedna stracona okazja. Solidarność miała być naszym znakiem firmowym w Europie i na świecie na lata. Ale może nikogo to już nie interesuje? Może dzisiejsze kłótnie przysypały kurzem dawne ideały?
Kilka dni przed okrągłą rocznicą Sierpnia Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie pełna była ludzi na pogrzebie Henryka Wujca. Rzadko zdarzają się ludzie, o których bardzo trudno powiedzieć coś złego. Rzadko w naszych czasach nawet przeciwnicy polityczni tak szczerze przyznają: był dobry, nic do niego nie mam.
Nie będzie w tym roku na rocznicy Porozumień Sierpniowych ważnych zagranicznych gości, wielkich przemówień.
Długie opowieści o Wujcu po jego śmierci były jak jeszcze jeden znak, że tamta epoka czystego kryształowego ideału Solidarności początku lat 80. przechodzi do historii, do narodowej legendy, jak kiedyś było dobrze. Ale gdy się uważniej wsłuchać w te wszystkie słowa, które padły nad trumną Wujca pokazują jako bardzo jako społeczeństwo tęsknimy do polityki czystej jak łza: bez kalkulowania, bez szukania swej korzyści. Pamięć o Solidarności pokazuje, że taka idea jest możliwa, postawa Wujca - już także w czasach gdy polityka okazała się brutalna i brudna pokazuje, że ideał Solidarności jest możliwy do realizacji, że nie jest pustym frazesem.
Środowe spotkanie premiera z opozycją ws. polityki wschodniej także w tle miało solidarność, chodziło o to, jak wesprzeć protestujących Białorusinów - jak pomóc tym, którzy po czterech dekadach przezywają swój sierpień. Sprawa jest kluczowa, chodzi o to, by zmobilizować państwa europejskie, którym los Białorusinów jest obcy i obojętny - do działania.
Solidarność miała być naszym znakiem firmowym w Europie i na świecie. Ale może nikogo to już nie interesuje?
Ale podobnie jak w latach 2003/2004 i 2013/2014 w czasach rewolucji na Ukrainie miałem wrażenie, że kryzysy na Wschodzie Opatrzność zsyła nam w lepszych dla Polski latach także po to, żebyśmy sobie przypomnieli, że solidarność nas ciągle obowiązuje, że dorobek ostatnich czterech dekad możemy stracić. Że kryzys jest potrzebny, by przypomnieć politykom wszystkich partii, iż jest nam potrzebna walka o dobro wspólne, żebyśmy jeszcze nie zamykali solidarności w muzealnej gablocie.