Nie wiemy, czy ostre jak na Polskę obostrzenia okażą się skuteczną ochroną przed koronawirusem w większej skali, czy tylko oddalą jego uderzenie. A może niczego nie zmienią, a wirus - jak wiele innych - sam straci na intensywności. Zresztą liczba wykonanych testów w gruncie rzeczy uniemożliwia zdobycie rzetelnej wiedzy na temat skali zakażeń w Polsce.
Jeśli Angela Merkel otwarcie podaje prognozę, z której wynika, że zdecydowana większość Niemców może być z czasem zarażona, to znaczy, że i u nas może być podobnie. Po kilku tygodniach uspokajania opinii publicznej, że w zasadzie w sprawie wirusa nie dzieje się nic nadzwyczajnego, rząd zaczął od pierwszych dni marca bardziej dynamiczne działania. Początkiem ich było dodatkowe posiedzenie Sejmu 2 marca, podczas którego została przyjęta ustawa o przeciwdziałaniu wirusowi.
Liczba wykonanych testów w gruncie rzeczy uniemożliwia zdobycie rzetelnej wiedzy na temat skali zakażeń w Polsce
Dobrze, że władza - ministrowie - dużo mówią, racjonalizują sytuację. Jedno jest naprawdę irytujące: to przechwalanie się, że wszystko w Polsce jest robione „najlepiej”. Po pierwsze, każdy widzi, że nie wszystko i że chociażby zamkniecie szkół nastąpiło za późno. Z drugiej strony, gdy to wszystko się już skończy, dopiero zobaczymy. Czas na ordery przyjdzie - i jak to w życiu, wiele się jeszcze może zdarzyć, a odznaczenia przypinane sobie samemu jakoś nie pasują do garsonki czy garnituru nigdy. Już nie można słuchać, że „wyprzedziliśmy Europę”, że „Niemcy nas chwalą” itd. W czasie epidemii, która nadciąga, najważniejsze jest dla narodu być dobrze poinformowanym, czuć się bezpiecznie i wiedzieć, co robić „w razie czego” - jak to się u nas ogródkami mówi.
W czasie epidemii, która nadciąga, najważniejsze jest dla narodu być dobrze poinformowanym i czuć się bezpiecznie
W takich czasach trudna jest rola opozycji. Z jednej strony trzeba się trzymać razem i solidarnie walczyć - w tym wypadku z wirusem. Ale przecież nie na to jest potrzebna opozycja obywatelom, by bić brawo każdemu ruchowi rządu. Przecież kluczem jest przyglądanie się, czy pewnych rzeczy nie da się zrobić lepiej, a szczególnie kontrolowanie na bieżąco, jak realizowana jest specjalna koronawiruso-wa ustawa chociażby z tej jednej zwykłej perspektywy: czy na zarazie, jak to na wojnie, ktoś nie próbuje upiec dodatkowej pieczeni, wzbogacić się, zbić kapitał polityczny i tak dalej.
Opozycja w czasach zarazy musi być czujna i delikatna. Liczy się bowiem zdrowie obywateli, ale także ich samopoczucie, przekonanie, że jednak są „zaopiekowani”, że ktoś ma na uwadze ich potrzeby itd. W czasach zarazy toczy się najbardziej delikatna gra między tym, co wolno władzy, a tym, na co opozycja może jej pozwolić i na co pozwolić może sobie. Wszyscy chodzimy po krawędzi.