Od Krakowa do Brukseli. Polityka i medycyna
Prof. Krzysztof Simon z Wrocławia stał się jednym z objawień czasu pandemii koronawirusa. Mówił o chorobie nawet wtedy, gdy władze zakazały mu się wypowiadać, bo nie podążał z linią rządu. Simon ujmuje widzów prostotą wypowiedzi, otwartym stawianiem sprawy. Teraz mówi jasno: obostrzenia związane z epidemią zostały zdjęte za szybko.
Wprowadzano je w czasie gdy zachorowań na COVID-19 było w Polsce ok. 300 dziennie, są znoszone, gdy raportuje się (bo być może jest ich więcej) około 400. Ludzie patrzą na to nie dowierzając własnym oczom. Jeszcze nie tak dawno w wielkim kościele nie mogło być na mszy więcej niż 5 osób, a teraz upojną weselną noc w remizie może spędzić choćby 150. Gdzie logika i konsekwencja? O co w tym wszystkim chodzi?
W zarządzaniu kryzysem zabrakło lekarzy. Zabrakło ich chłodnego oglądu sprawy, nie ma lekarzy w sztabach antykryzysowych. Na pytania dziennikarzy, kto doradza rządowi profesjonalnie w walce z kryzysem dziennikarze nie dostali ani jednego konkretnego nazwiska spośród medycznych autorytetów.
Anty-Simonem czasów pandemii i powodem wielkiego zawodu dla wielu Polaków stał się inny lekarz, minister zdrowia Łukasz Szumowski. Mało kto już pamięta, jak w pierwszych dniach epidemii poszybowało zaufanie do tego profesora-dygnitarza, a wielu widziało go na prostej drodze do pałacu prezydenckiego teraz czy za pięć lat.
Zostawiam na boku biznesy rodziny Szumowskich, o których jest bardzo głośno. Problem w tym, że naród widział w Łukaszu Szumowskim lekarza i jak lekarzowi ufał. Z czasem się okazało, ze minister uwierzył w swą polityczną gwiazdę i stał się aż za bardzo „rasowym politykiem”, który najważniejsze decyzje uzależniał od politycznej koniunktury.
Wprowadzanie i łagodzenie obostrzeń coraz bardziej odbywało się w takt przygotowań do wyborów prezydenckich. Dzisiaj widać, ze nie liczba zakażonych decyduje o zaleceniach dla społeczeństwa, ale spodziewany termin wyborów prezydenckich. To od ministra Szumowskiego ludzie mieli prawo oczekiwać, że w związku z sytuacją w kraju pierwszy opowie się za sensownym przeniesieniem wyborów zgodnie z procedurami, że opowie się za formalnym wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej, która w praktyce przecież jest.
Ale nie: przy każdej decyzji, na każdym wirażu polityki w czasach covidu w głowie ministra zwyciężała polityka i tak wyparowały wielkie nadzieje, ze to będzie tym jedynym sprawiedliwy w rządzie.
Była przed wojną popularna powieść Michała Choromańskiego „Zazdrość i medycyna”. Simon i Szumowski napisali w ostatnich tygodniach swoje opowieści pod tytułem „Polityka i medycyna”. Pierwszy wychodzi z tego starcia z wielkim ogólnopolskim autorytetem, drugi ze straconą szansą na dotarcie do Polaków z przekazem, że polityka może być inna.