Premier ogłasza kolejne zasady walki z pandemią i krytykę kieruje ku demonstrantom. Nie widzi związku pomiędzy demonstracjami ostatnich tygodni a polityką własnego obozu. Jasne.
Trybunał Konstytucyjny jest całkiem niezależny i władze PiS nie mają na niego wpływu, jasne nikt nie zachęca bojówek partyjnych do obrony kościołów, minister edukacji nie straszy za udział w demonstracjach nauczycieli i uczniów itd. Koalicja nie wspiera raz lewej (ustawa futerkowa) raz prawej (aborcja) nóżki, by rozhuśtać polską politykę. Panie Premierze, jeśli dzisiaj w Polsce naród nie jest skoncentrowany na sprawach zdrowia, to pierwszym winnym jest obóz władzy, wystarczy niewiele zmienić i już będzie dobrze, wystarczy zająć się przez jakiś czas tym czym naprawdę teraz potrzeba.
Tak naprawdę to jest czas na rząd ekspertów. Wiem, wiem, dla koalicji to się nie opłaca, bo przecież straciliby wpływ na wiele rzeczy, na obsady w spółkach skarbu państwa itd. Wiem, dla opozycji też nie jest to koniecznie dobre rozwiązanie – lepiej, żeby trwał gabinet Morawieckiego-Kaczyńskiego i spadało mu poparcie na łeb na szyję. Ale gdybyśmy wszyscy na moment wychylili się ze swoich politycznych norek, szybko zauważymy, że obecny rząd jest tak politycznie rozdygotany na punkcie swoich partyjnych interesów, że premier nawet ogłaszając zamkniecie podstawówek, musi się przyczepić do kogoś zamiast jak, ups, Churchill skoncentrować się na wezwaniu narodu do jedności i kilku szczerych zdaniach do zlęknionych ludzi.
Wiem, że wirus to niewiadoma. Ta partia dotąd wszystkie problemy ogarniała przez analizy ich legendarnych już socjologów. A wirus nie da się posadzić za lustrem weneckim i przepytać co planuje. Zarzut do rządu nie polega na tym, że mamy covida. Problem polega na tym, że najważniejsi urzędnicy łącznie z premierem podawali informacje, które wprowadzały w błąd, że zaraza ustępuje, że nie zbudowano zawczasu tymczasowych szpitali, że nie kupili respiratorów jak potrzeba. Problem we tym, że nie przygotowali szkół na pandemię, nie przeszkolili uczniów, jak się bezpiecznie zachowywać, nie zrobili wielkiej akcji „każdy uczeń z internetem” itd.
To dlatego Polska teraz przoduje w paru niechlubnych statystykach covidowych, a służby medyczne nie wiedzą, co ich jutro czeka. Jedno tylko rozumieją wszyscy z działań władzy w Sejmie i wypowiedzi premiera. A przede wszystkim z tego, że minister zdrowia, który robił wrażenie rozsądniejszego od poprzednika zapowiada wizyty wojskowych w szpitalach celem szukania wolnych łóżek.
Z tego wszystkiego wynika jedno: zaczyna brakować pielęgniarzy, lekarek, łózek, respiratorów i pieniędzy. Słowem doszliśmy do momentu, gdzie wszystko w rękach wirusa. A na takie czasy rząd, w którym aż roi się od wewnętrznych konfliktów i strach przed spadającymi słupkami jest główna emocją - nie da rady. Koniec i kropka.