Będzie jeszcze wiele analiz tego, co się dzieje teraz. Politycznie z wirusem wygrają nie ci, co chcą za wszelką cenę prowadzić wybory prezydenckie, ale ci, którzy wyobrażą sobie, jak zmienią się społeczeństwa Zachodu po tym doświadczeniu.
Mnożą się prognozy, ile obecny czas zmieni w indywidualnym życiu poszczególnych jednostek i rodzin: wzrośnie dzietność, zapewne za dziewięć miesięcy pojawi się na porodówkach więcej pacjentek. Z drugiej strony wzrośnie liczba rozwodów (ludzie zmuszeni do przebywania ze sobą bez przerwy przez kilka tygodni mogą ostatecznie uznać, że „już dość”), pewnie trochę wzrośnie czytelnictwo, zdolności obsługi różnych narzędzi informatycznych itd.
No, a teraz czas na zastanowienie się, jak zmieni się polityka. Czy będzie to zmiana jak w USA po atakach na WTC we wrześniu 2001 roku? Okazuje się, że ze strachu społeczeństwa Zachodu dość łatwo gotowe są oddawać rządom swoją wolność i zwyczaje, licząc na bezpieczeństwo. Czy ktoś wyobrażał sobie dwa tygodnie temu, że Francuzi nie pójdą na kawę, Belgowie zamkną się w domu, Polacy nie pójdą w niedziele (a może i na Wielkanoc) do kościoła? A to tylko początek.
Nieraz te obostrzenia są znacznie dalej idące niż przykładowo w czasie II wojny światowej czy stanu wojennego w Polsce - a taki horyzont pamięci ludzie mają realnie w głowach. A może będzie inaczej, jeśli ostra pandemia potrwa, powiedzmy, trzy miesiące? Co się stanie z psychiką ludzi? Nie podejmuję się oceniać, bo obawiam się, że mamy do czynienia z największym doświadczeniem społecznym tego rodzaju. Zamknięcie na trzy spusty w domach setek milionów ludzi w Europie na powiedzmy trzy miesiące nie ma precedensu i nie wiadomo, co przyniesie.
Można sobie jednak wyobrazić, co stanie się z życiem gospodarczym. Nie będzie wielu zakładów kosmetycznych czy fryzjerskich - zostaną najczęściej te, które mają na szyldach „rok założenia 1960” i wcześniejsze, bo już niejedno przeszły. Nie będzie wielu z naszych ulubionych kawiarni i biur podróży, nie będzie tanich lotów ani tanich kwater, nie będzie wielu naszych miejsc pracy. Będą granice.
Zły obrót spraw może doprowadzić do tego, że świat w dużym stopniu zostanie „wyzerowany” jak po drugiej wojnie światowej albo przynajmniej - jak w Polsce- po 1989 roku. Wielu będzie zaczynało od nowa, będzie znacznie mniej pieniędzy w budżetach państwa, spadną tradycyjne wydatki na święta itd. To, co będziemy oglądali za rok - jeśli chodzi o życie polityczne - prawdopodobnie będzie dalekie od tego, co obserwujemy dzisiaj. Dlatego naprawdę najlepiej, żeby wszyscy skupili się na walce z wirusem, a nie konkurowaniu o stanowisko prezydenta.