Od Krakowa do Brukseli. Ustawa odgłosowana
Wnioski po wczorajszym głosowaniu w Sejmie: szkoda, że argumenty z kraju nie zadziałały. Kolejny raz okazało się, że nie jesteśmy w stanie, jako Polacy, słuchać siebie nawzajem. I tylko zewnętrzne perswazje/naciski okazują się efektywne. Szkoda, że zostały dziwne zapisy - tzw. ukraińskie.
Są one w sensie historycznym najbardziej kompromitujące, bo po prostu nie pokrywają się z rzeczywistością. Szkoda polskiego parlamentaryzmu. Wczorajszy dzień mimowolnie pokazał, ile znaczy dzisiejszy Sejm i Senat. Decyzja polityczna paraliżuje większość parlamentarną w stopniu uwłaczającym polskim wolnościowym tradycjom. Nawet nikt nie udaje, posłów nie stać nawet na hipokryzję.
Posłowie są w stanie, bez próby tłumaczenia, mówić na początku lipca dokładnie odwrotne rzeczy niż mówili na początku lutego. Nie zostawiają sobie nawet sekundy na refleksję, jak bardzo ich słowa szkodzą krajowi. Mówią jak zaprogramowani. Szkoda, że nikt nie powiedział prostego: przepraszamy Polsko, to była wielka pomyłka. Mówienie teraz, że wszystko poszło dobrze i o to chodziło - to rodzaj przewrotności, a ta zawsze pachnie siarką i może się zemścić. Wersja, że Ustawa o IPN pomogła Polsce, jest nie do utrzymania.
Wersja, że Ustawa o IPN pomogła Polsce, jest absolutnie nie do utrzymania. Nie ma na to ani jednego dowodu
Okazało się, że kłopoty w amerykańskim Kongresie i chłód Białego Domu działają na polską elitę polityczną
Nie ma choćby jednego dowodu jakiegokolwiek zysku z jej uchwalenia, prokuratorzy ją sabotowali, częściowo zresztą odpowiadając na wyraźne oczekiwanie władz, częściowo ze względu na to, że stała się od razu narzędziem w rękach nawiedzonych i pieniaczy. Nawet po tej zmianie latami będziemy odrabiali straty w amerykańskich think tankach, na brytyjskich uniwersytetach. Dla znawców spraw polskich będzie jasne, że zmiana nastąpiła, ale pod naciskiem, tak więc analizowanie tego, co naprawdę myśli polska elita polityczna, a wraz z nią obywatele, nie będzie miało końca. Jeśli chodzi o tych, którzy Polską interesują się umiarkowanie, ale się wypowiadają - informacja o zmianie ustawy długo może do nich nie dotrzeć.
Są także plusy zamieszania. Dobrze, że Ameryka jeszcze nie zostawiła Europy Środkowej samej sobie i naciskała na zmiany ustawy. W sumie dobrze, że obóz władzy liczy się jeszcze z argumentacją czy powiedzmy perswazją kogoś z zewnątrz. Okazało się, że kłopoty w amerykańskim Kongresie i chłód Białego Domu działają jeszcze na polską elitę polityczną. Nie było, jak widać, prawdą, że ustawa nie narobiła zamieszania, przeciwnie, widać, że była kluczowym warunkiem, by powróciły jakiekolwiek polityczne relacje polsko-amerykańskie, i w pewnym stopniu polsko-brytyjskie. Pozostaje mieć nadzieję, że ruszą prace historyczne, aktualne badania o relacjach polsko-żydowskich w czasie niemieckiej okupacji i zaraz po niej.