Od lat w nieustannym konflikcie politycznym [rozmowa]
Rozmowa z dr. Michałem Cichorackim, socjologiem z UKW w Bydgoszczy, o konflikcie pokoleń.
Ponad połowa Polaków jest przekonana, że sprawy w kraju idą w złym kierunku. To ci, którzy nie wierzą w „dobrą zmianę”?
Grupa tych, którzy nie wierzą w „dobra zmianę”, jest chyba znacznie szersza. Tego typu poglądy nie muszą mieć źródła w aktualnej sytuacji politycznej. To pokłosie wielu czynników, np. niezbyt wysokiej jakości życia w Polsce w porównaniu do rozwiniętych społeczeństw Zachodu. To również nasze zarobki, oszczędności, a raczej ich brak. Do tego dochodzi atmosfera medialna - informuje się głównie o rzeczach niebezpiecznych i drastycznych, co wytwarza wrażenie niepewności. Żyjemy w społeczeństwie ryzyka i stałej niepewności z uwagi na szybko zmieniającą się sytuację. Na dodatek doskwiera nam brak przewidywalności.
Konflikty np. wokół Trybunału Konstytucyjnego przekładają się na to, w jaki sposób widzimy nasz kraj?
Nie demonizowałbym tego czynnika. Biorąc pod uwagę historię ostatnich 26 lat, musielibyśmy stwierdzić, że w tym czasie sprawy w Polsce nieustannie szły w złym kierunku!
Z jednej strony to historia wolności, ale z drugiej - historia nieustannego konfliktu politycznego.
Może dlatego zazdrościmy społeczeństwom, które osiągnęły więcej od nas? A my drepczemy w miejscu, zamiast się bardziej rozwijać.
Popatrzmy na polskich polityków. Poza ugrupowaniem Kukiz’15 - główny nurt w prawie każdej partii wyznaczają starsi politycy. Oni żyją przeszłością, uważają, że polityka jest ważna, a tymczasem najbardziej rozwinięte państwa świata od tego odchodzą. Tam ważniejsza jest jakość życia, a nie podziały polityczne czy bieżąca polityka. Dziś doskonale widzimy, jak żyje się innym. Tymczasem żyjemy w kraju, w którym politycy nie utożsamiają się z tym wszystkim, z czym utożsamiamy wysoką jakość życia. Temperatura polskich dyskusji politycznych dotyczy problemów sprzed 25-30 lat. Czy w Polsce toczy się dyskusja na temat np. odnawialnych źródeł energii, które na Zachodzie są coraz popularniejsze? Czy dyskutujemy na temat jakości życia w miastach? Mieszkańcy Zachodu nie tylko o tym rozmawiają, ale zmieniają miasta, żeby rosła jakość życia mieszkańców. My żyjemy sporami: czy Lech Wałęsa był „Bolkiem”, czy nie? Czy samolot prezydencki rozpadł się w powietrzu, czy uderzył w brzozę? Te dyskusje narzucają nam elity polityczne, które zawieszone są w rzeczywistości, której już nie ma.
I jeśli się nie zmienią politycy, to przez następne lata nic się nie zmieni?
Musi dojść do zmiany pokoleniowej. Powoli to już następuje. Pojawiają się młodsi z drugiego, trzeciego szeregu, ale oni nie mają decydującego głosu. Tu nawet nie chodzi o PESEL, tylko o wiek „polityczny”. Jeśli pokolenie 30-latków nie dojdzie do głosu, bo starsi ich nie dopuszczą, to mamy problem. To pokolenie jest mocno rozczarowane życiem. Polityka realizuje potrzeby uniwersalne, nie tylko dla młodych ludzi. Tylko osoby narzucające ton są z innej epoki. Pochodzą z czasów, w których chodziło o inne potrzeby niż dziś. Nie wiem, jak długo jeszcze będziemy tkwili w jałowych sporach, które oni nam narzucają.
I coraz więcej ludzi oceni, że sprawy w kraju idą w złym kierunku?
Wszystko zależy od struktury wyborców. Proszę pamiętać, że z roku na rok przybywać będzie starszych wyborców. To widać w całej Europie. Niektórzy badacze mówią o konflikcie pokoleń. Przed stu laty mieliśmy konflikt klas, który wpływał na rzeczywistość. Teraz młodsze pokolenie może być pierwszym, którego jakość życia będzie na niższym poziomie. Młodzi mają swoje aspiracje, marzenia, ale to pokolenie starszych wyborców będzie decydować o wyniku wyborów.
Ktoś powinien pomyśleć o zakopywaniu powiększającej się dziury pokoleniowej. Badacze wskazują, że moglibyśmy to osiągnąć przez przyjęcie migrantów.