Łopocące białe żagle. Dziób „Pogorii” przecina morskie fale, za cel biorąc kolejne porty.Ich urok zapiera dech w piersiach. Na załogę czeka mnóstwo wrażeń, ale... nie tylko widokowych.
Żeglarze pracują na wysokości - na rejach, przygotowują posiłki dla całej załogi, szorują pokład, wreszcie od ich czujności podczas wachty nawigacyjnej zależy między innymi to, czy nie wpłyną na kurs kolizyjny z innym statkiem. To nie tylko morska przygoda. To też, a może przede wszystkim, szkoła życia pod żaglami. I nagroda w konkursach, przygotowanych dla uczniów koszalińskich szkół. 13 laureatów trzech konkursów wzięło udział w rejsie szkoleniowym żaglowcem - legendą, wybudowaną w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej „Pogorią”.
Marek Tomaszewski, czwartoklasista z I Liceum Ogólnokształcącego w Koszalinie, wziął udział w konkursie wiedzy o Bałtyku. - Czekały na nas pytania z biologii, geografii, wiedzy ogólnej i ratownictwa medycznego - relacjonuje. Z ostatnią dziedziną problemów nie miał - w sezonie pracuje w Mielnie jako ratownik. Zresztą w każdej tematyce okazał się mocny i jako laureat konkursu dostał zaproszenie na rejs.
Nikoleta Kiepiela z I klasy „ekonoma” wspólnie z dwiema koleżankami dała się poznać jako zdolny filmowiec. - Nasza ekipa przygotowała film o segregacji odpadów. Był on odpowiedzią na hasło „Segreguj dla przyszłości” - wspomina. Film nie zdobył wprawdzie Oscara (jeszcze!), ale był na tyle dobry, że nagrodą dla twórców była morska wyprawa.
Trzeci był konkurs fotograficzny. Wszyscy laureaci spotkali się w kwietniu w drodze do Genui. Na pokładzie „Pogorii”, barkentyny znanej na całym świecie ze „Szkoły pod Żaglami”, było w sumie 40 załogantów plus kadra. Juniorzy weszli w skład dwóch wacht.
- To nie był rejs wypoczynkowy - uśmiecha się Marek Tomaszewski. - Chociaż trzeba dookreślić, za co uważa się wypoczynek! Przewrotnie mi akurat praca dała wytchnienie. Odskocznię przed egzaminami maturalnymi.
Jak podkreśla absolwent „dibulca”, z tyłu głowy uczniowie mieli przekonanie, że pracują dla siebie. - Kiedy stawialiśmy żagle, to dla całej załogi, ale też dla samych siebie - żeby dalej płynąć. Kiedy gotowaliśmy, to dla wszystkich, ale i dla siebie, żeby napełnić żołądek. To tworzyło poczucie wspólnoty - zauważa.
- Rejs był dla nas wielki przeżyciem. Nie sądziłam, że tak wiele można nauczyć się w tak krótkim czasie - zaakcentowała Nikoleta. Koszalinianka nie pływała wcześniej. Był to jej debiut na morzu. - Pełniliśmy wachty nawigacyjne. Wtedy jedna osoba pracuje w nawigatorni, jedna stoi za sterem, a dwie na oku - sprawdzają, czy nie jesteśmy na kursie kolizyjnym - tłumaczy. Co na pokładzie było największym wyzwaniem? - Chyba... pobudki - śmieje się koszalinianka. - Poza tym wszystkie zajęcia poprzedzało szkolenie. O wszystko mogliśmy zapytać i nikt się nie złościł, że czegoś nie wiemy. Mieliśmy nauczycieli, mentorów, przewodników. Wsparcie.
- Wyzwaniem było stałe mobilizowanie samego siebie. Obowiązki wzywały. Trzeba było sprzątać, pracować, gotować. Od morza nie ma wolnego - dodał Marek Tomaszewski.
Żeglarze z kadry szkoleniowej zauważają, że dziś młodzi mają najczęściej problemy z pracą zespołową. Są indywidualistami, samotnikami, a potęguje to jeszcze coraz więcej czasu przeżywanego w świecie wirtualnym. - Ten rejs zaprzeczył statystykom! - nie kryje zadowolenia Marek Rzemieniewski, który po raz siódmy był kapitanem „Pogorii”. - Byłem zbudowany. Młodzi szybko się dotarli, a pracowitością przebijali nawet wachty doświadczonych seniorów.
Od Genui do Loano
Taką postawę „nagrodziła” nawet pogoda. Plan rejsu udało się zrealizować w stu procentach. - Łącznie z wejściem do portu na wyspie Capraia. „Pogoria” była tam kilkukrotnie, ale stawała na kotwicy. Tym razem włoska Straż Graniczna dała nam zgodę na wejście i zacumowanie do nabrzeża portowego. A wyspa jest niesamowita... To fragment Toskańskiego Parku Narodowego - relacjonuje kapitan Rzemieniewski.
Warunki pogodowe pozwoliły na pływanie głównie nocą. Momentami załoga miała niedobory snu, ale nagrodą było odwiedzenie aż siedmiu wyjątkowych miejsc. Na początek Genua, duże miasto w północno-zachodnich Włoszech, stolica regionu Ligurii. Tu urodził się Krzysztof Kolumb. Obecnie to największy port morski we Włoszech. Uczniowie zawitali do Perły Riwiery Włoskiej, czyli Santa Margherita Ligule. Kolejnym punktem na mapie podróży było Portofino, gdzie kręcono zdjęcia do amerykańskiej opery mydlanej „Moda na sukces”. Portovenere, Zatoka La Spezia, Portoferraio, Elba i meta w Loano - miejsc, z których młodzi żeglarze przywieźli wspomnienia, jest wiele. Na Elbie spotkali zespół czterech okrętów NATO pod dowództwem polskiego okrętu ORP Kontradmirał Xawery Czernicki. Po raz drugi pełni on służbę jako okręt dowodzenia Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO. Z jednostki przybyło na „Pogorię” dwóch oficerów z kurtuazyjną wizytą. Dla młodzieży to spotkanie było również wielkim przeżyciem.
- A najwspanialsze jest to, że przez tydzień byliśmy ludźmi morza. To wspaniałe uczucie - podsumowuje Nikoleta Kiepiela. Wszyscy uczniowie dziękują koszalińskiemu samorządowi za wsparcie organizacji konkursów i dofinansowanie udziału w rejsie.