Od poniedziałku szkoły i przedszkola zamknięte. Rodzice pospiesznie organizują opiekę dla swoich pociech
Od poniedziałku 16 marca bydgoskie szkoły, przedszkola, miejskie żłobki i kluby dziecięce będą świecić pustkami. Do 25 marca, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, zawieszone zostaną zajęcia. Dla niektórych rodziców to spory problem, bo trzeba zapewnić opiekę dzieciom.
Decyzję o zamknięciu placówek część rodziców przyjęła ze zrozumieniem, ale część mówi wprost, że nie ma z kim zostawić swoich pociech.
- Od poniedziałku biorę opiekę. Nie mam wyjścia - mówi pan Michał, tata 5-latki. - Córka uczęszcza do Przedszkola Akademickiego WSG. Do piątku w placówce opieka jest zapewniona, ale potem trzeba sobie radzić samemu.
Pan Tomasz z Bydgoszczy, tata dwójki dzieci w wieku 2 i 5 lat, wolnego nie bierze, ale...
- Mam możliwość pracy zdalnej. Będą miał oko na dzieci w domu i jednocześnie pracował. Syn uczęszcza do przedszkola. Zalecono nam, aby 12-13 marca nie przyprowadzać dzieci, no chyba, że ktoś nie ma malucha z kim zostawić, wtedy kadra przedszkolna zaopiekuje się nim w tych dniach. W Żłobku Miejskim nr 18 "Biedroneczka" takiej możliwości już nie ma. Od czwartku placówka nie przyjmuje dzieci. Czasem razem z żoną korzystamy z pomocy dziadków, ale teść jest schorowany, a teściowa opiekuję się leżącą mamą. Poza tym koronawirus stanowi największe zagrożenie dla seniorów i chociaż obecnie jesteśmy wszyscy zdrowi, nie chcemy ryzykować.
W czwartek (12 marca) w Przedszkolu nr 66 na 215 dzieci, które tam uczęszczają, przyszło 50.
- To reakcja na nasz apel - mówi Alina Nejman, dyrektor placówki. - Poprosiliśmy rodziców, aby przyprowadzić tylko te dzieci, dla których w tak szybkim tempie nie udało się zapewnić opieki w domach. Widać, że rodzice podeszli do sprawy odpowiedzialnie, zresztą wszystkie reakcje były pozytywne.
Poprosiliśmy rodziców, aby przyprowadzić tylko te dzieci, dla których w tak szybkim tempie nie udało się zapewnić opieki w domach. Widać, że rodzice podeszli do sprawy odpowiedzialnie, zresztą wszystkie reakcje były pozytywne.
Informacje o zawieszeniu zajęć od 16 marca zamieszczono też na stronie internetowej SP nr 32.
- Umieściliśmy je również na naszym Facebooku, na tablicy w szkole, ponadto kontaktowaliśmy się z rodzicami poprzez dziennik elektroniczny - mówi Arletta Popławska, dyrektor SP nr 32. - W środę rozdzwoniły się jednak telefony. Część rodziców, która nie słuchała porannego wystąpienia premiera, była zaniepokojona. Pytali, czy mamy w szkole przypadek koronawirusa.
Niektórzy mieli też pretensje, dlaczego zamykamy od poniedziałku szkołę. Tłumaczyliśmy, że to decyzja na szczeblu rządowym. W czwartek do świetlicy przyszło 6 dzieci. Nauczyciele są w gotowości do pracy pod telefonem, bo dla nich to nie będzie czas wolny.
W Zespole Szkół nr 7 w czwartek do świetlicy zgłosiło się 12 uczniów. - Porozdzielaliśmy ich po klasach po dwie lub trzy osoby - mówi Piotr Żłobiński, dyrektor szkoły. - W każdej sali jest z uczniami 2 nauczycieli, wymieniają się rotacyjnie, co trzy godziny. Jednak od 16 marca szkoła będzie zamknięta dla uczniów.
Na wypadek zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły w związku z koronawirusem rodzicom lub opiekunom prawnym, którzy opiekują się dzieckiem poniżej 8. roku życia i są objęci ubezpieczeniem chorobowym, przysługuje dodatkowy zasiłek opiekuńczy. Można z niego korzystać nie dłużej niż do dnia poprzedzającego ósme urodziny dziecka. W trudniejszej sytuacji są rodzice dzieci starszych np. w wieku 9-11 lat, bo takiej możliwości nie mają.
- Kodeks pracy przewiduje, że pracownikowi wychowującemu przynajmniej jedno dziecko w wieku do 14 lat przysługują w ciągu roku kalendarzowego 2 dni opieki z zachowaniem prawa do wynagrodzenia - mówi Waldemar Adametz, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy. - Ale w tej konkretnej sytuacji to sprawy nie rozwiązuje, bo szkoły będą zamknięte przez dwa tygodnie. Rodzic może wziąć też urlop wypoczynkowy lub bezpłatny za zgodą pracodawcy, ale spodziewam się, że niewielu z takiej możliwości skorzysta.
Kodeks pracy przewiduje, że pracownikowi wychowującemu przynajmniej jedno dziecko w wieku do 14 lat przysługują w ciągu roku kalendarzowego 2 dni opieki z zachowaniem prawa do wynagrodzenia
Część bydgoskich rodziców już w środowy wieczór zaczęła szukać osób do opieki nad dziećmi.
- Przeglądałam oferty w internecie i stawki nie są na moją kieszeń. 15-20 zł za godzinę - mówi pani Justyna z osiedla Leśnego. - Wezmę opiekę na dziecko. Byłam w środę w markecie w pobliżu Zawiszy i jeden pan mówił, że od poniedziałku połowa kasjerek bierze opiekę na dzieci, to dopiero będzie się działo w sklepach.
Naprzeciw rodzicom wychodzą też niektórzy studenci.
- Zaopiekuję się synkiem znajomych mojej koleżanki - mówi bydgoszczanka Beata, która studiuje na UMK w Toruniu. - Na uczelni do 25 marca nie ma zajęć, więc parę groszy się przyda. Niestety, niektórzy już zwietrzyli łatwy zarobek. Czytałam w mediach społecznościowych, że pojawiają się oferty opieki nad dziećmi w kameralnej grupie na czas zamknięcie przedszkoli i szkół. Coś w rodzaju półkolonii, ale moim zdaniem, to totalna głupota. Co to ma być?! Koronaparty!