Od strzelby woli wędkę
Bytnica. Rządzi gminą, która słynie z myśliwskich tradycji, choć sam nie skrzywdziłby nawet muchy. Ma nadzieję, że inni będą go naśladować i... też zrzucą zbędne kilogramy
Leszek Olgrzymek zanim został wójtem, pracował w wielu miejscach. Jest magistrem inżynierem rolnictwa, ukończył Akademię Rolniczą w Poznaniu. Pracował w PGR-rze. Miał nawet zamiar otworzyć fermę indyczą. Później przez wypadek na gospodarstwie rolnym trafił na rentę. Do dziś w jego kolanie tkwi gwóźdź.
Był też inspektorem oświaty. Zanim zaczął kierować gminą, działał w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Krośnie Odrzańskim. Jednak po zmianach politycznych, jakie nastąpiły, groziło mu zwolnienie. Uznał, że woli odejść na własnych warunkach. - Od wielu lat mieszkałem w gminie Bytnica i postanowiłem wtedy kandydować na wójta - opowiada.
W tej chwili piastuje stanowisko już trzecią kadencję. Łatwego życia jednak nie miał. Mała gmina ma spore ograniczenia. Głównie przez niewielki budżet. Okoliczny teren, który w większości składa się z lasów, również czasami przeszkadza. Trudno sprowadzić inwestora, który trochę podreperuje gminę podatkami. Z drugiej strony ten region kwitnie pod względem turystycznym. Ale problemów było więcej. - Pierwsza kadencja to była prawdziwa orka pod górę. Trzeba było naprawdę wiele wysiłku, aby zmienić myślenie ludzi, wszystko poukładać - przyznaje L. Olgrzymek. - Dziś dobrze współpracujemy, ale kosztowało to wiele zdrowia...
Pierwsza kadencja to była prawdziwa orka pod górę
Sen z powiek wójtowi spędzała kiedyś sytuacja związana ze szkołami. W związku ze zmianami demograficznymi placówki trzeba było likwidować. Ostatnią była szkoła w Budachowie. - Osobiście byłem za tym, aby ją pozostawić, a zamknąć szkołę w Bytnicy. Radni zdecydowali inaczej. Jednak szkoła musiała być zamknięta i jak można się domyślać, wielu mieszkańców takie rozwiązanie się nie podobało - opowiada Leszek Olgrzymek. - Pięć lat nad tym pracowaliśmy, przekonywaliśmy ludzi. Nie było to łatwe.
W gminie jest jeszcze dużo do zrobienia. - Przede wszystkim trzeba uporządkować gospodarkę wodno-ściekową. Nasze kiedyś piękne jeziora zarastają - podkreśla wójt. - To wina systemu prawnego. Staramy się jakoś to naprawić. Oprócz tego wciąż mamy dużo pracy, jeśli chodzi o drogi. Ważnym dla nas zadaniem jest modernizacja szkoły w Bytnicy.
Są też i pewne osiągnięcia, z których L. Olgrzymek jest dumny. - Cieszę się z dobrej współpracy z Lasami Państwowymi. Do tej pory zwykle samorządy toczyły z nimi zaciekłe boje, ale tutaj pokazujemy, że możemy pracować razem - zauważa gospodarz gminy. - Za to też należą się podziękowania nadleśniczemu Piotrowi Niemcowi.
Czy z czegoś jeszcze jest dumny? Odpowiada, że z tego, iż tak wiele gospodarstw „w puszczy”, jest podłączonych do kanalizacji. Udało się to zrobić, mimo skromnego budżetu. Cieszy się również, że jest wójtem gminy, w której działa tak wiele aktywnych osób. - Wystarczy spojrzeć na same imprezy, które są organizowane. Święto Pieczonego Ziemniaka czy Festiwal Pierogów w Budachowie to wspaniałe inicjatywy, które kiedyś pomagały ratować szkołę, teraz kościół.
Poza pracą... dalej pracuje. Prowadzi swojego bloga, jest aktywny na profilu społecznościowym. - Zabiera to trochę czasu. Jednak jeśli chce się zrelaksować, to wyjeżdżam na ryby - przyznaje.
L. Olgrzymek zasłynął ostatnio z tego, że... można schudnąć w każdym wieku. Zgubił aż 25 kilogramów. - Słyszałem, że zainspirowałem kilka osób. Wcześniej nie dbałem o zdrowie i to się na mnie odbiło. Teraz nad sobą pracuję i czuję się lepiej - mówi.
A co mówią o nim inni? - Wrażliwy człowiek, nigdy nie miałam z nim problemów. Dużo zrobił dla całej gminy - mówi Alicja Stempel z Budachowa. - Wspaniały człowiek, bardzo pomocny. Nigdy mi jej nie odmówił. Bardzo dobry kolega - mówi wójt sąsiedniej gminy Dąbie, Krystyna Bryszewska. - Świetny gospodarz, który potrafi zmobilizować otoczenie do robienia pozytywnych rzeczy - uważa burmistrz Krosna, Marek Cebula.