Od wielu lat w szpitalu nie było podwyżek. Chciałabym to zmienić
Rozmowa z prof. Anną Wasilewską, nowo powołaną dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Objęła pani stanowisko dyrektora UDSK mimo początkowych oporów. Co Panią ostatecznie przekonało do wystartowania w konkursie?
W październiku 2016 roku, kiedy zaproponowano mi pełnienie funkcji dyrektora UDSK długo się wahałam. Nie była to łatwa decyzja ponieważ jestem kierownikiem Kliniki Pediatrii i Nefrologii ze Stacją Dializ, a także konsultantem wojewódzkim w dziedzinie pediatrii. Planowałam, że będę pełniła obowiązki dyrektora tylko do czasu konkursu. Ponieważ zapoczątkowałam kilka ważnych zmian organizacyjnych, uznałam że powinnam doprowadzić je do końca.
Czy podjęłam dobrą decyzję? Zobaczymy. Wydaje mi się, że moje dotychczasowe działania, są akceptowane przez pracowników szpitala.
Przejęliśmy dwa oddziały z ul. Żurawiej (zakaźny oraz chorób płuc - przyp. red.), chcemy również utworzyć Poradnię Lekarza Rodzinnego. Ta ostatnia jeszcze nie działa - o lekarzy jest bardzo trudno, ale część personelu już mamy.
Liczymy, że uda nam się znaleźć internistów czy specjalistów medycyny rodzinnej. Kolejnym zadaniem jest uzyskanie środków na uruchomienie nocnej i świątecznej opieki. Nasz SOR jest przeciążony pacjentami z całego województwa, z których większość powinna być załatwiona przez lekarza rodzinnego lub w godzinach nocnych przez lekarza nocnej i świątecznej opieki. SOR powinien być miejscem, gdzie trafiają wyłącznie ciężko chorzy pacjenci. Musimy to zmienić, bo sytuacja staje się coraz trudniejsza. Lekarze nie chcą tu dyżurować z uwagi na znaczne obciążenie pracą, stres związany z koniecznością podejmowania błyskawicznych decyzji związanych z pacjentami w ciężkim stanie, ale czasem również brakiem zrozumienia ze strony rodziców pacjentów w sytuacji, kiedy porada nie może być udzielona natychmiast.
Rozwiązanie tego problemu jest kluczowe dla właściwego funkcjonowania opieki zdrowotnej nad dziećmi.
Jakie są szanse na nocną i świąteczną opiekę?
Wszystko zależy od konkursu. Nie wiadomo, czy i kiedy NFZ go ogłosi - za miesiąc, za dwa, czy dopiero w przyszłym roku. Ale jeśli już będzie, to musimy spełniać określone warunki. Przede wszystkim chodzi o wykwalifikowany personel medyczny oraz przygotowanie pomieszczeń.
Szczególnie, że nocna i świąteczna opieka musi być świadczona zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Przy obecnych brakach kadrowych zorganizowanie tej opieki nie jest proste.
Wspomniała pani o lekarzach rodzinnych, jakie jeszcze specjalności są poszukiwane?
Właściwie wszystkie. Każdy lekarz, który by się do nas teraz zgłosił znajdzie pracę w perspektywie miesiąca czy dwóch, w zależności od swojej specjalizacji. Jest to podyktowane po pierwsze bardzo małą liczbą lekarzy w kraju, a szczególnie w województwie podlaskim.
Po drugie bardzo niskimi zarobkami, które mamy w naszym szpitalu. Od 2008 roku nie było właściwie podwyżek. Chciałabym to zmienić. Szansą jest zwiększenie kontraktu, w wyniku przeniesienia dwóch oddziałów z Żurawiej oraz stworzeniu Poradni Lekarza Rodzinnego. Dzięki tym działaniom istnieje szansa na stopniowe zwiększanie wynagrodzeń pracowników. Może to umożliwi zrównanie pensji zasadniczej lekarza specjalisty z wynagrodzeniem lekarza rezydenta, która również nie należy do najwyższych. Podczas gdy propozycja ze strony gabinetu lekarza rodzinnego poza naszym szpitalem jest istotnie wyższa. Problemem jest, że lekarzom rodzinnym nie możemy zaproponować innej stawki niż tym pracującym na oddziałach.
Coraz trudniej pozyskać lekarza do UDSK, bo ludzie coraz rzadziej kierują się prestiżem związanym z pracą w klinikach, tym że będą mieć do czynienia z ciekawymi pod względem naukowym przypadkami.
Nie tak dawno w UDSK miał miejsce poważny spór lekarzy z dyrekcją dotyczący zarobków. Lekarze postawili wówczas sprawę na ostrzu noża.
Stawianie sprawy na ostrzu noża pojawia się co parę miesięcy. Mam na tyle dobrą sytuację, że pracuję w tym szpitalu od zawsze, odkąd skończyłam studia. To są ludzie, których znam i którzy mnie znają. Nasze relacje są oparte na wzajemnym zaufaniu. Roz-mawiamy o problemach naszego szpitala, dyskutujemy jak je rozwiązać, ponieważ leży to w interesie nas wszystkich. Przedstawiam sytuację finansową szpitala, wspólnie zastanawiamy się co można zrobić, żeby ją poprawić w obecnych realiach.
Wynik finansowy szpitala jest ujemny. Dług nie jest wprawdzie duży, ale jest. W planie finansowym szpitala nie mogę więc uwzględnić znaczących podwyżek.
Jednak sytuacja finansowa szpitala nie jest w tej chwili dramatyczna?
Dramatyczna nie jest. Deficyt nie jest duży.
Może wprowadzenie sieci szpitali poprawi waszą sytuację? Co pani sądzi o tym rozwiązaniu?
W tej chwili mamy w Polsce bardzo dużo podmiotów świadczących różne usługi medyczne. Te mniejsze często wybierają specjalistyczne, bardzo opłacalne procedury. Natomiast nasz szpital, jako jednostka wieloprofilowa, posiadająca SOR, jest zobowiązana do przyjmowania wszystkich pacjentów. Dlatego my nie jesteśmy w stanie w tej konkurencji wygrać. Do nas może trafić każdy pacjent i musi być załatwiony bez względu na koszty leczenia, które często przewyższają środki uzyskane od NFZ. My nie możemy wybierać procedur pod kątem opłacalności.
Sama idea sieci jest dobra. Natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Dobrze byłoby gdybyśmy teraz poznali wszystkie zasady przyszłego finansowania usług medycznych. Zorganizowanie kompleksowej opieki, obejmującej zarówno opiekę podstawową (POZ), ewentualną hospitalizację, jak i dalsze leczenie w poradni, czy rehabilitację wymaga czasu. Mam nadzieję, że jako jedyny szpital, który świadczy wszystkie usługi, poza kardiochirurgią i transplantologią, znajdziemy się w sieci.